Wieści o tym, że Goth to nie jest jednak mój wybryk wyobraźni, mocno zaskoczyła całą watahę, zwłaszcza parę alfa i moją rodzinę. Chociaż mój braciszek ogłaszał wszem i wobec o tym, że cały czas mi wierzył, i tak widziałam jego przerażenie jak pierwszy raz zobaczył tą zła formę mojego kolegi. Mama na widok poturbowanego tatusia od razu rzuciła się mu na pomoc, gdzie sprawdzała także mój stan, jednak Goth skutecznie jej to utrudniał. Zaczął na nią groźnie patrzeć i powarkiwać, jego macki zaczynały się unosić w powietrzu. Szturchnęłam go.
-To moja mama- szepnęłam szturchając go. Od razu ucichł i nawet przyjął bardziej "przyjaźniejszy" wygląd. Kiedy tata był już cały i zdrowy, przecierał oczy ze zdumienia. No bo jak to jego mała córeczka siedzi obok... właśnie, kogo lub czego? Przy okazji zaszła do mojej rodzinnej jaskini para alfa zwiedziona okrzykami.
-Kim jesteś? Czego chcesz?- Pytali dorośli jeden przez drugiego. Goth spojrzał na mnie i rzucił spojrzenie na mojego brata.
-Moja droga, mam powiedzieć im?- Zapytał się podkreślając ostatnie słowo.
-O czym?
-O nas.
-Nie wiem co masz na myśli, to chyba można wszystko- powiedziałam. Momentalnie ja, on i czwórka dorosłych zostaliśmy sami i jakby oddzieleni czymś od świata zewnętrznego, tak to osobiście poczułam. Jego ciało zaczynało się jakby się rozpuszczać. Machnął ogonem i zaraz pokazały się nam ruchome i proste malunki zarysów wilków.
-Jak już pewnie ojciec mojej kochanej poznał, jestem demonem zniszczenia- powiedział jakby to była coś oczywistego.- Normalny funkcjonujący demon jest zły i tak dalej ale zdarza się, że odnajdzie swoją Cząstkę Serca. U was to się mówi o tym jedynym, jedynej. Jak już się na nią trafi, każdy wybraniec czuje niewymowną potrzebę utrzymać przy sobie tą postać, to tylko dzięki niej staje się, hm, dobry. Zależnie może pomagać też jej sojusznikom, robi się wiele dla niej. Ja swoją Cząstkę już znalazłem, to Palette. Jej dusza nieświadomie działa jak radar.
-Czyli podsumowując...- zaczęła wolno moja mama.
-Palette może na mnie polegać w każdej chwili- streścił Goth. Spojrzałam na niego zaskoczona. Wydawało mi się, że po prostu jesteśmy dobrymi przyjaciółmi...- I jeśli taka jest jej wola, zacznę was wspierać, tak długo jak ona tego chce. Jakaś tam Wataha Szarych Jabłoni jest już tylko nędznym pyłkiem.
-Musimy to przedyskutować- pan Oleander wymienił spojrzenia z innymi dorosłymi i znowu wszystko się zmieniło. Gdy oni wyszli do jaskini, pewnie państwa alf, Goth zabrał mnie na spacer, wkrótce znaleźliśmy się na odludziu, które jednak wydawało z lekka pozytywny efekt. Tam się zatrzymał i jego wygląd teraz był jak krzyżówka tej demonicznej wersji i miłej.
-Nie powiedziałem im wszystkiego o nas- odezwał się sprawiając, że nawiązaliśmy kontakt wzrokowy.
-Jak to?- Zapytałam nie wiedząc, co się zaraz stanie. Goth posłał mi łagodny uśmiech.
-Bo widzisz moja droga, jesteś brakującą mnie częścią. Musisz wiedzieć, że zrobię wiele dla ciebie byś była zadowolona ale...
-Ale?
-Moim celem głównie będzie cie mieć przy sobie na wieczność.
-... To znaczy?
-Jak dorośniesz, chcę i sprawię, żebyś była moja. Jako moja księżniczka, królowa... Jako moja żona.
-Chcesz bym za ciebie wyszła?- Zapytałam zlękniona, na co aż przysiadłam na ziemi. Ale to są dorosłe sprawy! Jestem na to za mała!
-Tak. Ale spokojnie, to dopiero się stanie jak wyrośniesz- dodał uspokajająco przyciągając mnie do siebie. Dodał ciszej ale z groźniejsza nutą.- Pozbędę się każdego, kto ośmieli mi cię odebrać... No już, spokojnie ma miła.
-Ale... dlaczego ja?
-Wiesz, twoja dusza jest bardzo silna, wspominałem, że zadziałała na mnie jak magnez. Do tego doszła nowa kwestia. Bo wiesz, mogę niszczyć i zniszczyć prawie wszystko i wszystkim. Brakowało mi zawsze jednego żywiołu by osiągnąć moc absolutną. I ty jesteś także tym brakującym elementem. Już wiem jaki dzierżysz żywioł, na razie dopiero go wolno poznajesz. Twojego mi brakuje do całkowitego panowania nad wszystkim. Jak będziemy razem, nic nie stanie nam na drodze, będziemy nietykalni... Czemu posmutniałaś?
-Bo mówisz, że nie pozwolisz nikomu się do mnie zbliżyć czy poznać- potwierdził kiwnięciem głowy. Teraz Palette, skup się. Chyba teraz waży się moja przyszłość? Myśl jak dorosła bo może nie być odwrotu...- Chciałabym utrzymywać kontakty z innymi, poznawać nowe wilki... A gdybym się zakochała w kimś innym?
-Najpewniej bym zabił tego odważnego bez wahania- odparł.
-Czy... Czy możemy się na coś umówić?- Zapytałam wahając się. Oby to był dobry plan, miejmy nadzieję...
-Jaki, najdroższa?
-Jeśli bym chciała być z kimś innym to możesz go zostawić w spokoju?
-Mam lepszy pomysł. Dam ci 2 lata na możliwość znalezienia kogoś, kogo pokochasz ze wzajemnością. Oczywiście zamierzam interweniować, jak znajdzie się odważny, który stanie ze mną do walki o ciebie... Jeśli do tego czasu nikogo nie będziesz miała, staniesz się moją żoną.
-2 lata i 6 miesięcy- zażądałam. Goth się zaśmiał w odpowiedzi.
-Niech ci będzie... To jak? Umowa stoi?- Zapytał się wyciągając łapę ku mnie. Chłodniejszy podmuch wiatru zawiał mocno. Spojrzałam na niego z przestrachem w duszy ale skoro mowa o moim przyszłym losie to muszę być pewna. Nie ma odwrotu, Goth i tak był łaskawy godząc się na moje prośby. Drżącym ruchem podniosłam łapę, którą złapał. Powiedziałam lekko drżącym ale i smutnym głosem- umowa stoi.
Wówczas nasze łapy zaczęła oplatać dziwna czarna iskrząca się wstęga, wychodząca bezpośrednio od koniuszków opuszek do ramienia. Znikła a na moim palcu pojawił się zarys jakby pierścionka.
-W tym momencie, moja najdroższa Palette, stałaś się moją narzeczoną- powiedział miękko.- Nie zapomnij o tym, co uzgodniliśmy- dodał i znikł. Upadłam ciężko na ziemię. Na sercu zaczęło mu strasznie ciążyć. Kątem oka dotarło do mnie, że moi rodzice się zjawili moi rodzice, ich miny potwierdziły to, że byli świadkami naszej rozmowy. Przytulili mnie do siebie i zaczęli płakać. Poczułam się wyprana z emocji.
Już po powrocie, państwo alfa się dowiedzieli o całym zajściu. Reszta watahy wiedziała tylko o tym, że będą mieli wsparcie w bycie. Nie wiedzieli tylko za jaką cenę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz