- "Co żeśmy zrobili"? - powtórzyłem nie kryjąc oburzenia. - To on się na mnie rzucił zupełnie bez powodu.
- Przecież już przepraszałem - warknął Wrotycz. Kama i Zawiś od razu nas rozdzielili.
- Lepiej do tego nie wracajmy - stwierdziła waderka. Jej brat patrzył w przestrzeń, ale po chwili otrząsnął się i przytaknął. Rzuciłem Wrotkowi pełne pogardy spojrzenie.
Hej, Kuraha, ogarnij się. Jesteś oazą spokoju, nic nie jest w stanie wytrącić cię z równowagi. Teoretycznie.
- Macie rację - westchnąłem. - To co teraz?
Powiodłem wzrokiem po przyjaciołach. Wrotek nawet nie próbował się odezwać, z czego byłem zadowolony, Zawiś chyba zupełnie odpłynął, a Palette ciągle stała nieco z boku i patrzyła w jakiś punkt przed nami. Losie, czy to już inwazja zombie?
- Zagrajmy w chowanego! - zawołała Kama. Zabawa była świetnym pomysłem, teraz kiedy wszyscy byli spięci, a część skłócona.
- Dobra, Zawiś szuka - stwierdził entuzjastycznie Wrotek. I tyleśmy go widzieli.
Po chwili wszyscy byliśmy już w mniej lub bardziej ambitnych kryjówkach, a Zawilec liczył głośno, siedząc przy drzewie. Ukryłem się w krzakach. Może i nie był to najlepszy wybór, ale liczyłem skrycie, że moje umaszczenie zrobi robotę za mnie. Usłyszałem głośne "Szukam!" i zrzuciłem na siebie trochę śniegu z gałązek nade mną. Lepsze to niż nic, czyż nie?
< Wrotek? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz