Ach, kolejny, piękny dzień. Ten dzień, kiedy aż czuje się, że następna seria codziennych ćwiczeń to właśnie to, czego potrzeba dla osiągnięcia szczytowej formy. Tak, tak, czułem, że tego chcę. Jak najszybciej, czym prędzej, aby tylko wyładować całą tą energię nagromadzoną w mięśniach, które przez ostatnie kilka dni nie miały wiele okazji do ponadprogramowego ruchu.
Teraz to się zmieni. Powracam do hiper-zdrowego życia, nasiąkniętego ćwiczeniami i ruchem jak nie wiem co.
Nieco ponad godzinę po przebudzeniu, gdy słońce było już dosyć wysoko na niebie okazało się, że tym razem nie będę sam z treningiem. Ktoś bardziej doświadczony niż ja przyjdzie mi z pomocą. Teraz zabiorę się do tego jeszcze lepiej niż wcześniej.
- Co robisz, Wrotuś? - zapytał Mundus, który właśnie pojawił się obok mnie, gdy truchtałem nieśpiesznie po lesie.
- Znowu ćwiczę - odpowiedziałem pośpiesznie, nie chcąc tracić niepotrzebnej energii na rozmowę.
- Dobrze, że dbasz o swoje ciało - szybkim krokiem szedł obok mnie. Nie odpowiedziałem, uśmiechnąłem się jednak lekko na wspomnienie wszystkich wygranych walk, które stoczyłem... z przyjaciółmi.
- Porozmawiamy? - zapytał w pewnej chwili. Zwolniłem.
- Nie chcę tracić sił na mówienie podczas treningu - odrzekłem zgodnie z prawdą.
- Spokojnie, właśnie o tym chcę pogadać - westchnął - kiedy mówisz, twoja przepona i mięśnie brzucha się wzmacniają. Spróbuj wolno sobie truchtać, możemy jednocześnie rozmawiać.
- Ciekawe - mruknąłem - jeśli to ma mi pomóc - wzruszyłem ramionami.
- Słyszałeś, że twój ulubiony kolega też wziął się za siebie i ćwiczy? - uśmiechnął się lekko ptak.
- Mówisz o... - zmarszczyłem brwi.
- Kuraha, oczywiście - kiwnął głową.
- A... możliwe - udałem obojętność.
- Jego towarzysz mu pomaga. Nie widzę więc powodu, byś ty robił to sam, mój ulubiony szczeniaku.
Popatrzyłem na niego z niemałym zdziwieniem. Czemu nie, jeżeli tak mówi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz