Już od niecałej godziny truchtem przemierzałam las w poszukiwaniu jakiejś sarny, czy innego zwierzęcia, na które mogłabym zapolować. Wciągnęłam chłodne powietrze przez nos i natychmiast rozpoznałam znajomy zapach człowieka. Zapewne jestem już blisko wioski. Zaraz chwileczkę! Jeszcze raz zaczęłam węszyć. W powietrzu unosiła się jeszcze jakaś inna woń... Jakiegoś wilka, obcego! Zaciekawiona ruszyłam tam, gdzie, według mojego nosa, powinien teraz być. Idąc za zapachem przeszłam przez mostek nad rzeką i już po chwili znalazłam się w wsi. Na szczęście kręciło się tu niewielu ludzi, więc raczej nie zwracałam na siebie zbyt dużej uwagi, jednakże mimo tego uznałam, że lepiej nie iść ścieżką, tylko cicho skradać się przez krzaki. Jak postanowiłam, tak też zrobiłam. Po kilku minutach ujrzałam nieznaną mi waderę stojącą naprzeciwko jakiegoś psa. Przyjrzałam jej się dokładniej. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to niespotykany u innych wilków ogon, który wyglądał jakby był zrobiony z gęstej, szarej mgiełki. Resztę ciała miała już zwyczajną. Futro miała szare z jaśniejszym brzuchem i plamkami wokół jasnożółtych oczu.
Po chwili wyłoniłam się z krzaków i lekko się wyprostowałam. Wadera spojrzała na mnie z nutą nieufności. Nagle usłyszałam gwizdnięcie, prawdopodobnie jakiegoś człowieka. Pies natychmiast obrócił się w kierunku dźwięku i pognał w tamtą stronę. Chwilę patrzyłam jak odbiega, po czym powiedziałam do wadery uśmiechając się lekko:
- My się chyba jeszcze nie znamy. Jak się nazywasz?
< Atarangi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz