Moją uwagę od psa odwróciła beżowa wadera wyłaniająca się zza krzaka, po chwili usłyszałam gwizdnięcie i pies jak z bicza strzelił pobiegł w stronę swojego pana.
-My się chyba jeszcze nie znamy. Jak się nazywasz?-zapytała z lekkim lecz w pełni szczerym uśmiechem
-Atarangi,a ty?-zapytałam z ciekawością nie zauważalną na pierwszy rzut oka
-Jestem Kama-powiedziała i otrzepała się ze śniegu
Nagle zaburczało mi w brzuchu, wadera zaśmiała się cicho, spojrzała na mnie i zapytała.
-Chcesz ze mną zapolować?
-Jasne-palnęłam bez zastanowienia, dopiero co ją poznałam, a już zgadzam się na to co powie, ale jak powtarzała moja matka "Głodny wilk, to niemy wilk" czy jakoś tak.
-Świetnie!-krzyknęła i pociągnęła mnie za sobą
Za cel obrałyśmy sobie Jelenia Wirginijskiego który oddalił się z daleko od stada, machnęłam dwa razy ogonem i po cichutku podeszłam do niego od tyłu. Kama wiedziała co zrobić, gdy skoczyłam mu na zad żeby go powalić, wadera wystartowała i skoczyła mu do gardła, już po niecałej minucie nasza ofiara leżała martwa, a my wcinałyśmy mięso. Gdy zjadłyśmy nasze 'porcje' odłożyłyśmy resztkę zwierzęcia na bok i położyłyśmy się w miejscu, gdzie czerwona plama nie dochodziła.
-Dobrze nam poszło!-powiedziała po chwili odpoczynku
-Jasne, jakbyśmy czytały sobie w myślach-odparłam i uśmiechnęłam się miło.
-My się chyba jeszcze nie znamy. Jak się nazywasz?-zapytała z lekkim lecz w pełni szczerym uśmiechem
-Atarangi,a ty?-zapytałam z ciekawością nie zauważalną na pierwszy rzut oka
-Jestem Kama-powiedziała i otrzepała się ze śniegu
Nagle zaburczało mi w brzuchu, wadera zaśmiała się cicho, spojrzała na mnie i zapytała.
-Chcesz ze mną zapolować?
-Jasne-palnęłam bez zastanowienia, dopiero co ją poznałam, a już zgadzam się na to co powie, ale jak powtarzała moja matka "Głodny wilk, to niemy wilk" czy jakoś tak.
-Świetnie!-krzyknęła i pociągnęła mnie za sobą
Za cel obrałyśmy sobie Jelenia Wirginijskiego który oddalił się z daleko od stada, machnęłam dwa razy ogonem i po cichutku podeszłam do niego od tyłu. Kama wiedziała co zrobić, gdy skoczyłam mu na zad żeby go powalić, wadera wystartowała i skoczyła mu do gardła, już po niecałej minucie nasza ofiara leżała martwa, a my wcinałyśmy mięso. Gdy zjadłyśmy nasze 'porcje' odłożyłyśmy resztkę zwierzęcia na bok i położyłyśmy się w miejscu, gdzie czerwona plama nie dochodziła.
-Dobrze nam poszło!-powiedziała po chwili odpoczynku
-Jasne, jakbyśmy czytały sobie w myślach-odparłam i uśmiechnęłam się miło.
< Kama? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz