Obudziłem się z dziwnym przeczuciem, że coś się zmieniło. Wychodząc z jaskini, ominąłem śpiącego jeszcze Shino i potruchtałem w kierunku, który wybrała zapewne moja podświadomość. Właściwie, był zupełnie losowy, ale zawsze w takich sytuacjach lubiłem myśleć, że jest inaczej.
Zupełnie nie mogłem się skupić. Co jakiś czas potrząsałem głową, licząc, że pomoże mi to zebrać myśli. Zmieniłem kierunek wędrówki i ruszyłem biegiem w stronę Polany Życia. Bieg wprawdzie mi pomógł, ale dziwne przeczucie nie ustąpiło. Podszedłem powoli do skutego lodem jeziora. Jakimś cudem znalazłem dziurę w lodzie i mogłem napić się przeraźliwie zimnej wody. Spojrzałem odruchowo na swoje odbicie. Gdzie się podziała ta mała brązowa kulka pełna energii, co? Zaśmiałem się, gdyby ktoś mnie wtedy widział, pewnie wziąłby za wariata. Przymknąłem oczy, czując chłodny powiew wiatru i jeszcze raz zerknąłem na taflę wody.
- Chwila moment... Czy ja zawsze miałem taką śmieszną, białą łatę na szyi? - powiedziałem do siebie.
Przekrzywiłem głowę, by lepiej widzieć. Może to były tylko zwidy z przemęczenia? Spojrzałem na swój grzbiet, na tyle na ile tylko pozwalała mi moja anatomia. O, zgrozo. Skąd wśród mojej pięknej, brązowej sierści, te białe ciapki i łaty?
- Coś nie tak, Kuro? - odezwał się nagle lis. Nawet nie zauważyłem kiedy przyszedł.
- Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? - zapytałem, machając ogonem, upstrzonym białymi plamkami.
- A, to? - Shino nie ukrywał rozbawiania. A mógłby. - Masz już od jakiegoś czasu. Dopiero zauważyłeś? Smutna przypadłość twojej zacnej rodziny, lepiej się przyzwyczajaj.
- Czyli do końca mojego marnego żywota będę wyglądał jak jakiś... - Zupełnie nie mogłem przywołać w pamięci zwierzęcia w plamki.
- Niezupełnie. - Odetchnąłem z ulgą. - Reszta sierści powinna również niedługo zbieleć.
- CO? - Położyłem uszy po sobie i usiadłem.
- Nie rozumiem, w czym problem, Kuro?
Zignorowałem go. Patrzyłem tępo w przestrzeń. Poziom mojego odcięcia od rzeczywistości mógł spokojnie konkurować z tym Zawilcowym. Gdy otrząsnąłem się z szoku, Shino już nie było. Przez resztę dnia snułem się po lesie, próbując pogodzić się z obecną sytuacją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz