piątek, 28 czerwca 2013

Wataha zawieszona!

Wataha zostaje zawieszona aż do odwołania (najprawdopodobniej za około dwa tygodnie).

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Ankieta!

W zakładce "Kroniki taktyki" pojawiła się ankieta pt. "Czy dodać do formularza wilka "Urodziny"?"

Każdego członka prosimy o głos.

niedziela, 23 czerwca 2013

Zmiana na liście!

Zmiana na liście <najwięcej opowiadań piszą:>
 Osoby teraz się na niej znajdujące:
1. Zefir
2. Murka
3. Alicja
Gratulacje! Nagrody ukażą się w zakładce <Konkursy>

Od Murki CD Zefira- "Z życia wzięte"

- Z chęcią - uśmiechnęłam się
- To dobrze.
Po około godzinie udało nam się upolować dużego jelenia.
- Mam nadzieje że uda nam się dotargać do domu - westchnęłam patrząc na zdobycz - może potrzebujemy pomocy.

<Zefirze?>

Od Zefira CD Murki- "Z życia wzięte"


Od Zefira C. D. od Murki - "Z życia wzięte" 

- Nie? Może i tak... - zamyśliła się Murki. - dotychczas widziałam tylko jedną Sutinię i dwie Ęregi. 
- Miałaś farta. To naprawdę rzadkie kwiaty. 
- Tak sądzisz? - spytała zdziwiona. 
- No... tak. Może nie jestem zielarzem, ale interesuję się wieloma rzeczami po trochu. - stwierdziłem. 
Nastała chwila ciszy. Jak zawsze postanowiłem ją jak najszybciej przerwać. 
- Może zapolujemy? - spytałem. 
< Murki? >

Murka wykonuje zadanie!

Murka wykonała zadanie nr. 1 i otrzymała nagrodę:

1x Srebrne gęś
1x Towarzysz (Niewiadomy)

Murka ma towarzysza!

Mundi

Od Murki- "Wyprawa po towarzysza" (zadanie do wykonania)

Dzień pierwszy
Dzisiaj zaczynam swą wyprawę po towarzysza. Zawsze o nim marzyłam a teraz może go zdobędę… Bardzo bym chciała. Biorę ze sobą Lenka, we dwoje łatwiej znosić trudności podróży. Na szczęście pogoda jest ładna i nie zapowiada się nic złego. Sytuacja zawsze może się zmienić ale liczę na to że będzie dobrze. Pożegnałam się z innymi wilkami i wyruszyliśmy. Szliśmy tak około godzinę aż w końcu Lenek powiedział:
- Czy naprawdę uważasz że znajdziemy towarzysza dla ciebie?
- Czy ja wiem… - nie byłam do końca pewna co mam powiedzieć - mam nadzieję.
- Jeśli już wyruszyliśmy to szukajmy - uśmiechnął się.
Dotarliśmy do wodopoju i zaczęliśmy pić. Gdy już zaspokoiliśmy pragnienie, ruszyliśmy dalej. Ponieważ był już wieczór postanowiliśmy znaleźć jakąś jaskinię w której moglibyśmy przenocować. Po długich poszukiwaniach w końcu udało nam się znaleźć małą grotę w której pozostaliśmy na noc. Gdy już ułożyliśmy się aby móc zasnąć , nagle do jaskini wbiegła puma.
- Ktoś ty…- zatrząsł się Lenek.
- To jest puma – wyszeptałam.
Puma fuknęła po czym zjeżyła się i rzuciła na mnie. Ja uskoczyłam w bok i w chwili gdy była obok mnie próbując na mnie wskoczyć, Lenek zaatakował ją i zaczęła się walka. Przegrała puma. Przenocowaliśmy więc w jaskini.
 ------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień drugi
Obudziłam się w jaskini i namyślałam się nad tym czy uda mi się znaleźć towarzysza. Nagle usłyszałam głośny gruchot,  jakby coś spadało z drzewa rosnącego obok jaskini w której przenocowaliśmy. Wyszłam przed jaskinię  i zobaczyłam dużego ptaka zaplątanego w gałęzie drzewa. Postanowiłam uwolnić go, ponieważ uznałam że jeśli już napatoczyła się zdobycz warto na nią zapolować. Wdrapałam się na drzewo i zaczęłam szarpać się z gałęziami w które zaplątany był ptak. W końcu gdy udało się wyplątać ptaka z gałęzi, od razu zaciągnęłam go do jaskini przed którą siedział Lenek.
- Mamy śniadanie! - krzyknęłam przez zęby - chcesz?
- Jasne, skąd to masz? - spytał zaciekawiony
- Zaplątał się w gałęzie na drzewie, pewnie wczoraj - odpowiedziałam – i zdechł przez noc - kontynuowałam
Po śniadaniu poszliśmy dalej. Wędrowaliśmy tak do południa aż w końcu wyszliśmy z lasu i znaleźliśmy się na łące. Weszliśmy na łąkę i już po kilku krokach poczułam znany mi zapach.  Zapach człowieka…
W tym momencie rozległ się strzał, chwilę później drugi. Zaczęliśmy więc uciekać w stronę lasu, jednak nagle poczułam że  na mojej łapie coś się zacisnęło.
- Ratunku, Lenek!- krzyczałam a to coś w czym była moja łapa zaciskało się jeszcze bardziej i ciągnęło mnie w drugą stronę.
- Lenek! Lenek! - wrzeszczałam jednak on jakby rozpłynął się w powietrzu...
Ludzie strzelając,  krzyczeli coś i zobaczyłam że kilku biegnie w moją stronę. Łapa bolała coraz bardziej a przedmiot w którym była zaciśnięta ciągnął coraz mocniej. Nagle podbiegło do mnie kilka psów gończych. Psy zaczęły mnie szarpać i gryźć a ja starałam się bronić.
Podeszli do mnie ludzie, uwolnili moją łapę z potrzasku w którym. Następnie przywiązali mnie sznurkiem do pala który stał przy budynkach ich osady. Obolała położyłam się i smutno patrzyłam w stronę biwakujących ludzi. Było już ciemno a ludzie rozpalili ognisko i siedzieli wokół niego. W końcu ogień zgasł  a ludzie pozasypiali. Ja natomiast nie spałam przez całą noc, próbując uwolnić się ze sznura i czekając aż Lenek zorientuje się że mnie nie ma i zacznie mnie szukać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień trzeci
Przez całą noc nie spałam . Nad ranem gdy zaczynałam właśnie przysypiać , zorientowałam się że nie jestem w swej jaskini  na terenach watahy ale jakimś nieznanym miejscu wśród ludzi. Psy które były przywiązanego do pala wbitego w ziemię niedaleko ode mnie, spostrzegły że się ruszam i zaczęły ujadać. Ludzie obudzili się i po chwili odwiązali od pala krępujący  mnie sznur. Zaciągnęli mnie na łąkę i jeden z nich wypuścił z rąk zająca,  który pobiegł prosto przed siebie. Gdy go zobaczyłam,  od razu zapomniałam o ludziach i zaczęłam biec. Byłam tak głodna że nie obchodził mnie sznur zwisający z mojej szyi, ani ludzie krzyczący na około mnie, skuliłam się i skoczyłam… po kilku sekundach  dogoniłam zająca. Jednak w chwili gdy go złapałam,  coś pociągnęło mnie mocno za sznur zwisający z szyi. Wypuściłam zająca z łap. Wokół mnie usłyszałam pełne zadowolenia ludzkie pomrukiwanie.  Następnie wróciliśmy z powrotem do osady. Zaczęło się już ściemniać, więc ludzie dali psom i mnie po kilka kawałków mięsa. Nocą, bardzo zmęczona,  położyłam się  i zasnęłam. Cały czas jednak, budziły mnie psy które przy każdym moim ruchu, zaczynały szczekać. W środku nocy usłyszałam szelest i zobaczyłam że zza krzaków wychodzi  Lenek.
- Witaj - wyszeptał i skulił się - myślałem że cię nie znajdę… wszędzie te psy i nie ma jak się dostać…
- Rozumiem - uśmiechnęłam się - wiedziałam że przyjdziesz. Pomóż mi, chyba nie będziesz tak stał!- powiedziałam i zaczęłam ciągnąć za sznur. W tej samej chwili,  Lenek jakby rozbudzony drgnął, zaczął bardzo mocno gryźć i ciągnąć za pętlę na sznurze. Nareszcie! Udało się zerwać linę. Uciekliśmy czym prędzej i skryliśmy się głęboko w lesie. Zmęczona, od razu  położyłam się i zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień czwarty
Obudziłam się w korzeniach wielkiego, rozłożystego drzewa i przez chwilę zastanawiałam się gdzie jestem i co się stało.
- Zaraz… byłam w jaskini… nie, byłam u ludzi. Jak się tam znalazłam? Ach tak już pamiętam, wpadłam w potrzask, później nie spałam dwie noce… nie…- próbowałam jakoś  to wszystko uporządkować w głowie - Później Lenek przyszedł i pomógł mi… byłam zmęczona… uciekliśmy do lasu i położyliśmy się pod drzewami… - rozejrzałam się i spostrzegłam że jestem w jakimś dziwnym miejscu. Na około był las, jednak leżałam na polanie, na której  nie było drzew, żadnych roślin, trawy… Leżałam na suchej, ubitej ziemi. Powietrze było ciepłe, wilgotne i bezwietrzne. Lenek zapewne udał się na polowanie. Spróbuję poszukać jakiś zwierząt.

~~ Po około pół godziny ~~

Jedynym zwierzęciem jakie spotkałam była Imisława. Bardzo dziwne stworzenie z gatunku „rublia”. Wyglądała jak bocian, tyle że jej pióra były błękitne. Jej ogon przypominał koci, tyle że na jego końcu, po bokach wyrastały dwa rzędy piór. Wysiadywała młode. 
- Śliczne dzieci, Imisławo – uśmiechnęłam się gdy spod niej wyłoniły się dwa małe ptaszki. Wyglądały zupełnie jak ona.
- Tak… To jest Mundi – wskazała na jednego – a to Luba. Och… - westchnęła – ale tutaj będzie im trudno żyć. Nie chodzi nawet o to iż jest tu mało pożywienia, bardzo dobrze sobie z tym radzimy. Jednak niebezpieczeństwa…
- IImisławo… może chciałabyś się przenieść na tereny mojej watahy? Tam ty i twoje dzieci będziecie bezpieczne.  Może nawet któreś z nich zechciałoby zostać moim towarzyszem… to zapewni wam całkowite bezpieczeństwo, gdyż największym zagrożeniem dla ptactwa są wilki a one towarzyszy nie ruszają. Na naszych terenach,  jest bardzo mało innych drapieżników a o zagrożeniu ze strony ptactwa to… wy, rublie chyba częściej biegacie i skaczecie niż fruwacie, więc zawsze możecie schować się w gąszczu naszych lasów.
- Wiesz… to chyba dobry pomysł…


Imisława i jej dzieci zamieszkały na terenach WSC. Mundi – synek Imisławy został moim towarzyszem.

Nowy rodzaj towarzysza!

Powstał trzeci, nowy rodzaj towarzysza. Więcej informacji na stronie "Towarzysze".

Zadania do wykonania!

Przypominamy że w zakładce "Nasz głos!" (Kroniki taktyki -> Nasz głos) pojawiły się zadania do wykonania. Każdy wilk chętny do wykonania któregoś z zadań może zgłosić się do mnie (czwureczka) na howrse.

Oto tabela z zamieszczonymi na niej zadaniami:

Zadanie do wykonania:    | Opis:                                | Wilk wykonujący:     | Nagroda:
1.  Wyrusz na 3 - 5              | Opisz każdy dzień             |                                    | 
dniową wyprawę po              | wyprawy                           |              Murka             | Srebrna Gęś
towarzysza                         |                                         |                                    | Towarzysz
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
2. 
Wyrusz na 1 - 2 dniową    | Opisz każdy dzień bitwy.   |                                    |
bitwę z inną                        |                                         |              Brak!              | Srebrna gęś
watahą                               |                                         |                                    |

piątek, 21 czerwca 2013

Od Telera CD Lulka- "Podupadam na zdrowiu"

Wszedłem do jaskini. Rozalka siedziała na środku segregując zioła a Lulek leżał pod ścianą.
- Co sie stało? - zapytałem Lulka
- Głowa mnie boli... - wymamrotał
- Dałam mu ziół i nie wiem co zrobić - wtrąciła Rozalka - nie chce iść do medyka...
Zapadła cisza. Przerwały ją głosy na zewnątrz. Ja i Rozalka wyjrzeliśmy z jaskini. W naszą stronę biegła Alicja.

<Alicjo?>

Od Lulka- "Podupadam na zdrowiu"

Od Jakiegoś czasu czułem że siły mnie puszczają. Niestety nie mogłem nic na to poradzić. Nie chciałem pójść do Loli, ponieważ od dawna uznawałem że nie będę poddawał się  nieznanym metodom  leczenia.
Zaczęło się od tego że tydzień temu polowałem na stado jeleni pasących sie w pobliżu. Skoczyłem na jedną z łań. Po chwili rozległ się gruchot i ujrzałem po między drzewami wielkiego byka. Odskoczyłem od łani i nie zdążyłem zrobić nic więcej ponieważ byk ogromnym porożem trzasnął we mnie i kopnął. Zakręciło mi się w głowie, jednak zdołałem uciec. Dzień później nie mogłem nic upolować ponieważ kręciło mi się w głowie i zataczałem się słabo. W końcu upolowałem kulawą sarnę. Dzisiaj tak bardzo zaczęła boleć mnie głowa że musiałem to komuś powiedzieć. Nie chcę iść do medyka więc do kogo? Ech... została mi jeszcze kochana mamusia. Dobrze że jest zielarką... wybrałem się do Rozalki. Zastałem ją w jaskini.
- Dzień dobry Rozalko!
- Witaj Lulku - uśmiechnęła się\
- Wiesz... Tydzień temu kopnął mnie jeleń. Nie wiem co z tym zrobić bo... bardzo boli mnie głowa...
- Och.. Pokaż natychmiast! Tydzień temu... dlaczego nie przyszedłem od razu?!
- No ja... nie wiem. Dopiero teraz mnie bardzo boli.

~~ Godzinę później ~~

Leżałem w jaskini. Rozalka segregowała zioła. Do jaskini wszedł Teler.

<Telerze?>

czwartek, 20 czerwca 2013

Od Storczyka CD Alicji- "Na celowniku..."

Nie miałem siły się ruszyć.. byłem sparaliżowany bólem, jednak nie chciałem powiedzieć tego siostrze. Moje oczy powoli się zamykały... byłem obolały, głodny, śpiący... nie czułem już nic. Nagle otworzyłem oczy i spostrzegłem że unoszę się do góry. Cały świat wydawał sie bardziej prawdziwy, jaskrawy. Przez chwilę jakby zawiesiłem się w powietrzu nad swoim ciałem. "Czyżbym umarł?" pomyślałem. Alicja nagle podniosła wzrok i zobaczyła moje ciało leżące nieruchomo.
- Storczyku! -  krzyknęła przerażona - Storczyku, słyszysz mnie?!

Nagle usłyszałem głos przemawiający do mnie w jakimś obcym języku. O dziwo rozumiałem każde słowo. Z tego co usłyszałem zrozumiałem że jeszcze nie teraz umrę, stanie sie to jednak niebawem. Coś zaczęło mnie ciągnąć w dół.

Szybko otworzyłem oczy. Chciałem pokazać Alci że żyję. Spróbowałem poderwać się, jednak tylko drgnąłem...


<Alicjo?>

Od Alci CD historii Storczyka- "Na celowniku..."

Storczyk leżał w jaskini i ciężko oddychał. Był nieprzytomny, ale jednak żył. Miałam nadzieję, że wydobrzeje. Zdarzył się cud. Mój brat mógł umrzeć, ale jednak pozostał przy mnie.
W tej chwili siedziałam u jego boku a z moich oczu powoli kapały łzy. Czułam, iż powinnam się cieszyć, że nikt nie ucierpiał, jednak bardzo bolało mnie serce. Nie zdając sobie z tego sprawy wzięłam Storczyka z łapę. W tej chwili jego powieki zaczęły się unosić.
Spróbował się podnieść, lecz lekko go pchnęłam.
-Nie możesz się teraz nadwyrężać- powiedziałam.
Storczyk rozejrzał się nieprzytomnym wzrokiem po grocie.
- Co się stało?- zapytał.
- Gdy psy dopadły ciebie, po trzech minutach przybiegli Zefir, Teler i Kreml. Pokonali psy i zanieśli cię do jaskini- rzekłam.
Spojrzałam ze strachem na brata.

<Storczyk?>

Dokończenia!

Uznałem że opowiadań do dokończenia jest sporo i osoby które mają je dokończyć mogą o nich zapomnieć albo w ogóle nie znaleźć ich wśród innych. Sporządziłem więc aktualną listę opowiadań do dokończenia:

1. Alicja:
"Spadek" i "Na celowniku..." i "Podupadam na zdrowiu"

2. Zefir:
"Z życia wzięte"

3. Gaja:
"Dobra wiadomość" i "Skryty las"

                                                                                          Wasz Samiec alfa, Hiacynt

Od Lenka- "Skryty las"

Patrzyłem na krople deszczu spływające po zewnętrznej ścianie jaskini. Było już ciemno, godzina około 21.40. Po chwili deszcz przestał padać i po cichu wyszedłem z domu. wszędzie było mokro, chłodno, ciemno... jednak ja jako stróż, musiałem wyjść i sprawdzić czy obce wilki nie kręcą się po terenach watahy, czy nikomu nic złego się nie dzieje i czy wszyscy w watasze zachowują się jak należy. Obszedłem całą watahę aż wreszcie postanowiłem zagłębić się w otchłań skrytego lasu. Nigdy jeszcze tam nie wchodziłem jednak gdy stanąłem przed nim coś dosłownie opchnęło mnie do przodu. Szedłem jak zahipnotyzowany. Nie wiem jak długo. Nagle otrząsnąłem się i spostrzegłem że leżę na ziemi a moja noga utkwiła w dziurze między korzeniami drzewa. Wytężyłem wszystkie siły i przez jakiś czas próbowałem się wydostać. Nie udało się... Przez długi czas wołałem o pomoc, nikt mnie jednak nie słyszał. Widać zaszedłem bardzo daleko.

~ Następnego dnia, wieczorem ~

Leżałem nieruchomo. Nie miałem na nic siły. Uznałem z bezsensowne dalsze wyrywani się więc czekałem śmierci... Nagle usłyszałem przerażone jęki gdzieś niedaleko mnie. Żachnąłem się i zerwałem na równe nogi("Równe" to znaczy te trzy które mogły stać. Czwarta noga została między korzeniami).
----------------------------------------------------------------------------------------------
Tym czasem w jaskini siedziały Gaja, Rozalka i Alicja...

<Gaju?>

Od Rozalki- "Spadek"

Po śmierci rodziców nie mogłam dojść do siebie przez długi czas. Jednak około miesiąc o ich śmierci postał jeszcze jeden problem. Mianowicie: co z rzeczami rodziców i z ich towarzyszami? Co prawda towarzysze mogą odejść... ale czy będą chciały? Poza tym na pewno wszyscy  się już do nich przywiązali. A amulety które były własnością taty? Postanowiłam że udam się z tym problemem do Alicji, Hiacynta i Storczyka. Gdy weszłam do naszej rodzinnej jaskini, zastałam w niej Gaję porządkującą jakieś zioła i Alicję siedzącą w pobliżu Gai i prowadzącą z nią dialog.
- witajcie - przywitałam się
- Witaj Rozalko! - odpowiedziały chórem
- Czy wiecie może gdzie są Hiacynt i Storczyk?
- Poszli zapolować - odpowiedziała Alcia
- Poczekam. ważne że ty jesteś - podeszłam do  Alicji i opowiedziałam o swoich wątpliwościach.
- Trzeba będzie jakoś rozdzielić amulety... - zaczęła Alicja
- ...I oczywiście zapytać Majora, Flame'a i Almateję co chcą teraz zrobić - dokończyłam

<Alicjo?>

środa, 19 czerwca 2013

Od Murki CD Zefira- "Z Życia wzięte"

- Wiesz... - postanowiłam wyjawić Zefirowi co lubię robić - bardzo lubię oglądać kwiaty. Nie uwierzysz ile ich znalazłam na naszych terenach! Róże, Sutinie, Ęregi, Narcyzy, Pelargonie, Lilie... - wymieniałam
- Ęregi i Sutinie to chyba nie są zwykłe kwiaty - powiedział ze zdziwieniem Zefir
- Nie? Może i tak... - zamyśliłam się - dotychczas widziałam tylko jedną Sutinię i dwie Ęregi.

<Zefirze?>

Od Hiacynta CD Gai- "Dobra wiadomość"

Odetchnąłem z ulgą gdy okazało się że nic złego nie stało się z ciążą Gai. Jednak już po chili zacząłem odczuwać niepokój. Może Lola nie sprawdziła dokładnie...? Może coś złego dzieje się a my jeszcze nic o tym nie wiemy?
- Gaju?
-Tak?
- Jednak się niepokoję - wyjawiłem jej wszystkie moje obawy.

<Gaju?>

Od Zefira C. D. od Murki - "Z życia wzięte"

Nastała niezręczna cisza. Postanowiłem ją przerwać.
- Co lubisz robić? 
- Nieważne. 
- No powiedz. - nalegałem.
- To nic ciekawego. - stwierdziła.
- Proszę, powiedz. - nadal nalegałem.

< Murki? >

wtorek, 18 czerwca 2013

Od Gai CD Hiacynta - "Dobra wiadomość"

- Dobrze, skoro nalegasz - rzekłam.
Wstałam z trudem; mój brzuch był coraz większy. Odczuwałam bóle i skurcze, ale byłam przekonana, że gdyby stało się coś złego, wiedziałabym o tym. Rozumiałam troskę hiacynta, ponieważ w tej chwili wspierała go tylko rodzina i przyjaciele. Niestety, ale śmierć rodziców mojego partnera stała się rzeczą oczywistą i nieodwracalną. Nie mogłam nic zrobić, choć tak bardzo chciałam pomóc Hiacyntowi.
Doszliśmy do jaskini Loli. Zastaliśmy ją tam.
- Droga Lolu - zaczął Hiacynt - Czy możesz nam powiedzieć co z ciążą Gai? Nieco się martwię...
- Ależ oczywiście - powiedziała z uśmiechem Lola - Proszę Gaju, połóż się tutaj...
Zrobiłam co mi powiedziała. Nie spodziewałam się niczego złego. To był po prostu matczyny instynkt.
- Odnoszę wrażenie, że wszystko jest w porządku. Szczeniaki powinny się niedługo urodzić - stwierdziła Lola.
Posłałam promienny uśmiech Hiacyntowi.
- Bardzo ci dziękuję Lolu - rzekłam.
Razem z Hiacyntem wyszłam z jaskini.

<Hiacynt?>

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Od Murki CD Zefira- "Z życia zięte"

- Aha - odpowiedziałam - i co noszą te mrówki do mrowiska?
- Różne rzeczy - odparł Zefir bez entuzjazmu - liście, zdechłe owady...
- Super - uśmiechnęłam się - nareszcie ktoś kto nie interesuje się tym co wszystkie wilki - polowanie, jedzenie...
- Tak - odrzekł wolno Zefir...

<Zefirze?>

niedziela, 16 czerwca 2013

Od Zefira C. D. od Murki - "Z życia wzięte"

- Czy można wiedzieć co tak bacznie obserwujesz? - spytała Murki. 
- A nic takiego. - powiedziałem z uśmiechem. 
- Proszę, powiedz. - prosiła mnie wadera. 
- No dobra, niech ci będzie. Powiem ci, ale się nie śmiej. Ok.?
- Dobrze, nie będę się śmieć. - powiedziała udając powagę. 
- Obserwuję jak mrówki chodzą po ziemi omijając źdźbła trawy i jak niosą różne rzeczy do mrowiska. 

< Murki? Jaka reakcja? >

Powracam:)

Opowiadania znów możecie wysyłać do Hiacynta (howrse: czwureczka). Gdybym nie dodawał opowiadań przez dłuższy czas wysyłajcie je do Alci.

środa, 12 czerwca 2013

Zamiana!

Proszę, zamiast do Gai (kowbojka) wysyłajcie opowiadania do Alci (pintonik2468)!

Wataha znów funkcjonuje!

Wataha znów funkcjonuje lecz przez jakiś czas wysyłajcie opowiadania do Gai (na howrse kowbojka).  Mnie nie będzie. :(

piątek, 7 czerwca 2013

Wataha zawieszona!

Niestety nie będę mogła przez jakiś czas zajmować się watahą. Zostaje ona ZAWIESZONA aż do odwołania.

Od Hiacynta CD Alicji- "Dobra wiadomość"

Ten dzień wydawał się być najgorszym a zarazem najlepszym w moim życiu. Gaja jest w ciąży, rodzice zmarli... czy się śmiać czy płakać?
Wieczorem gdy siedziałem razem z Gają przed jaskinią powiedziałem:
- Gaju...
- Tak?
- Może przejdziemy się do Loli? Chciałbym zobaczyć jak tam z ciążą...
- Akurat teraz? Dochodzi dwudziesta. Przecież możemy to równie dobrze zrobić jutro.
- Tak ale nie wiadomo czy coś złego się z nią nie dzieje.
- Dlaczego miałoby się dziać?
- Nie wiem ale może lepiej sprawdzić... nie chcę żeby i z dziećmi stało się coś złego.

<Gaju?>

Od Alci CD Historii Hiacynta - "Dobra wiadomość"

Płakałam wtulona w Rozalkę.
- To straszna tragedia - powiedział Storczyk.
Moi rodzice mogli jeszcze długo żyć... Nie wiedziałam co mam robić. Smutek przepełniał moje serce. Wiedziałam, że czas leczy rany, ale ile muszę jeszcze przeżyć, gdy wreszcie odejdą smutne myśli?
- Musimy jakoś przeżyć - rzekła Rozalka - Nie da się cofnąć czasu.
- Mam nadzieję, że są szczęśliwi - powiedział Hiacynt.
Spojrzałam na moje rodzeństwo.

<Hiacynt?>

Od Storczyka- "Na celowniku..."

Przyglądałem się kroplom wody spływającym po ścianie jaskini. Padał deszcz. Po chwili jednak przestał więc postanowiłem przejść się po lesie. Chodziłem po terenach watahy, nie wiedząc co z sobą zrobić. Po chwili spotkałem Alicję.
- Witaj Alciu - uśmiechnąłem się
- Witaj Storczyku! - odpowiedziała - zamierzasz polować?
- Nie... już dzisiaj jadłem.
- Aha...
Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę i każdy poszedł w swoją stronę. Udałem się do lasu. Wtenczas nikogo w lesie nie było. Przechadzałem się po lesie przez pewien czas, aż w końcu zorientowałem się że jestem daleko od terenów WSC. Nagle usłyszałem strzał. Ptaki wzbiły się w niebo... Zacząłem biec przed siebie. Byle do domu... usłyszałem szczekanie psów gończych, strzały, ryk rannego jelenia... biegłem cały czas. Po jakimś czasie zacząłem opadać z sił. Jednak nie mogłem przestać, bo w przeciwnym razie psy gończe dogoniłyby mnie i niechybnie rozszarpały. Znalazłem jakąś gawrę i schowałem się w niej. Szczekanie psów było coraz donośniejsze. W końcu ujrzałem psy biegnące w moją stronę... wyskoczyłem z jaskini i wyrwałem do przodu. Wtem usłyszałem kolejny strzał i poczułem przeszywający ból w karku. Krew płynęła mi z pyska i byłem coraz bardziej zmęczony. Usłyszałem kolejny strzał lecz tym razem chybiony. Jeszcze chwila i mnie dościgną... nagle potknąłem się i upadłem na ziemię. Psy w ułamku sekundy dopadły mnie i zaczęły szarpać. Nie miałem już siły. Lecz co wtedy zobaczyłem?! Zza drzewa wychyliły się Alicja i Gaja! Co one tu mogą robić?! Byleby tylko nie zauważyły  i nie wyczuły ich  psy... zamknąłem oczy. Słyszałem już tylko bicie swojego serca... potem już nic. "Chyba umieram" pomyślałem. Lecz nagle poczułem uderzenie i usłyszałem skowyt psów gończych... nie wiedziałem co się dzieje. Umarłem albo zemdlałem.

<Alicjo?>

Zmiana na liście!

Zmiana na liście <najwięcej opowiadań piszą:>
 Osoby teraz się na niej znajdujące:
1. Alicja
2. Kreml
3. Zefir
Gratulacje! Nagrody ukażą się w zakładce <Konkursy>*

*(patrz strona: Kroniki taktyki)

Od Murki- "Z życia wzięte"

Przechadzałam się po lesie. Nie wiedziałam co ze sobą począć... może przejść się na Polanę życia? Tak... tak chyba zrobię. Przez jakiś czas chodziłam po górach aż wreszcie weszłam Polanę życia. Oprócz mnie były tam jeszcze trzy wilki: Gaja, Zefir i Hiacynt. Podeszłam do Zefira. Wydawał się być czymś zajęty. Uważnie obserwował coś co poruszało się w trawie. Stanęłam obok niego i patrzyłam na obiekt jego zainteresowania. Po Chwili Zefir krzyknął:
- Ha! - i oderwał wzrok od trawy.
- Witaj Zefirze - zaczęłam
- Dzień dobry Murko - uśmiechnął się
- Czy można wiedzieć co tak bacznie obserwujesz?

<Zefirze?>

Murka, Lenek i Lulek dorastają!


Murka - poseł


Lenek - stróż

Anime Wolf photo Spearheart.jpg
Lulek - szeregowiec

czwartek, 6 czerwca 2013

Od Hiacynta- "Załamanie nerwowe"

Chodziłem po terenach watahy. Sprawdzałem czy wszystko jest w porządku. Zajrzałem na chwilę do Loli i dowiedziałem się że nie ma nikogo chorego, spotkałem Alicję i okazało się że w lasach jest wyjątkowo dużo zwierzyny, odwiedziłem Rozalkę i przekazała mi że z ziołami i roślinnością w lesie jest wszystko w porządku, przeprowadziłem manewry z wojskiem, przeszedłem się na około granic, aby sprawdzić czy nie ma tam nikogo obcego... uff... kontrolowanie watahy zajęło mi czas od rana do późnego popołudnia. wieczorem gdy załatwiłem także sprawy prywatne, usiadłem przed jaskinią, bezmyślnie wpatrywałem się w dal. Gaja widząc to podeszła do mnie i zapytała zaniepokojona:
- Czy coś się stało?
- Nie... chyba mam załamanie nerwowe - westchnąłem
- Jak to?
- Nadmiar obowiązków. Jeśli moje życie będzie wyglądało tak aż do obrania nowej alfy... od rana do późnego popołudnia sprawdzam czy w watasze wszystko jest w porządku, później sprawy prywatne...
- Ależ Hiacyntku - uśmiechnęła się Gaja - poradzisz sobie.
- Czy nikt mnie nie rozumie...?
- Och...

<Gaju?>

Koniec żałoby!

Kończymy żałobę po Narcyzie i Samancie. Kolor tła znów zmieni się na błękitny.

środa, 5 czerwca 2013

Od Kremla CD Alicji- "Aklimatyzuję się w nowym domu"

Siedzieliśmy pod drzewem jakiś czas. Deszcz powoli przestawał padać.  końcu zza chmur wyszło słońce.
- No proszę - spojrzałem w górę - już wieczór...
- Mam nadzieję że nie będzie znowu padać - przyznała Alicja
Wróciliśmy do jaskiń. Mam nadzieję że zapoznam się także z innymi wilkami Przynajmniej znam tu już trzy wilki, więc wiem że na kogoś mogę liczyć.

~Następnego dnia~
Obudziłem sie około szóstek rano. Wyszedłem na polowanie Nie zdążyłem jeszcze nic upolować, gdy nagle usłyszałem głos Alicji. Wyszedłem na łąkę. Rozejrzałem sie i po chwili ujrzałem samą Alicję. Za nią szybkim krokiem podążała Rozalka. Widać że obie były zdenerwowane. Rozmawiały podniesionym głosem i miały zacięty wzrok. Podszedłem bliżej. Chciałem dowiedzieć się o co chodzi . Może udało by mi sie im jakoś pomóc...

<Alicjo?>

Od Alci CD historii Kremla - "Aklimatyzuję się w nowym domu"

- Czy podoba ci się tutaj? - spytałam Kremla.
- Tak - odpowiedział - To urocze miejsce.
Nawet nie zauważyliśmy, a tu Rozalka i Teler zniknęli nam z oczu. Zostaliśmy sami.
- Co powiesz na zamoczenie się trochę w chłodnej wodzie? - zaproponowałam.
- Dobrze - Kreml uśmiechnął się.
Podeszliśmy do brzegu i zanurzyliśmy się w wodzie. Było bardzo przyjemnie. Pływaliśmy dosyć długo. Na niebie zaczęły się pojawiać ciemne chmury.
- Chyba będzie burza - rzekł basior patrząc w górę.
Nie zdążyliśmy wyjść z morza, gdy zaczął lać deszcz. Wyskoczyliśmy z wody i popędziliśmy pod najbliższe drzewo.

<Kreml?

wtorek, 4 czerwca 2013

Od Rozalki CD Telera- "Nieudana wycieczka"

- Och Telerze! - rzuciłam się Telerowi w ramiona.
- Nie martw się Rozalko - Teler próbował mnie uspokoić.
Alicja płakała, Hiacynt ledwo stał na nogach a Storczyk drżał. Nigdy bym się nie spodziewała że moi rodzice tak zakończą życie.

Od Telera CD Zefira- "Nieudana wycieczka"

Przybiegł do mnie Zefir i razem wróciliśmy do Alicji i Rozalki.
- Telerze! - krzyknęła Rozalka gdy tylko mnie zobaczyła - biegnij zaraz do Hiacynta i Gai! Powiedz im o rodzicach...
- Już biegnę! - skinąłem głową i pobiegłem do lasu, gdzie miałem nadzieję zastać Hiacynta i Gaję. W końcu ich znalazłem:
- Hiacyncie!! - krzyczałem - katastrofa!
- Co się stało? - zapytał Hiacynt
- Narcyz i Samanta! Oni nie... nie żyją!
Gdy dokończyłem zdanie Hiacynt padł na ziemię jak martwy. Oboje z Gają zaczęliśmy go cucić.
- Zemdlał... - powiedziała smutno Gaja.
Po chwili Hiacynt znów się obudził. On, Rozalka, Storczyk i Alicja poszli na miejsce wypadku. Ja wróciłem do jaskini w której mieszkaliśmy. jeszcze niedawno krzątali się tu Narcyz i Samanta... już nigdy nie spotkam Narcyza na patrolu, już nigdy nie porozmawiam z Samantą... po jakimś czasie wrócili Rozalka, Alicja Storczyk i Hiacynt.

<Rozalko?>

Od Zefira CD Alicji- "Nieudana wycieczka"


Od Zefira C.D. od Alicji - " Zła nowina " 

- Czy mógłbyś... Czy mógłbyś przyprowadzić tutaj Telera? - spytała Rozalka. 
- Dobrze. Przyprowadzę go. - odpowiedziałem. 
Wyszedłem z jaskini. Raz tylko szybko się odwróciłem i spojrzałem na płaczące siostry. Przykro mi było że Alfy umarły. 
Poszedłem szybkim krokiem do jaskini Telera. Tak jak oczekiwałem zastałem go tam. Był przygnębiony, zapewnie z powodu śmierci jego rodziców. 
- Witaj Teler. - przywitałem się. 
- Witaj. 
Powiedziałem mu o tym, że Rozalka i Alicja go wołają, a po czym go do nich zaprowadziłem.

< Teler? Rozalka? Alicja? >

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Od Kremla CD historii Alicji - "Aklimatyzuję się w nowym domu"

- więc idźmy - westchnąłem.
Szliśmy przez las
- Może to i lepiej że ich nie znam... - zacząłem
- Może - uśmiechnęła się Alicja
- Przecież gdyby mnie kochali, nie zostawili by mnie samemu sobie...
- Oczywiście - przytaknęła Alicja.
Weszliśmy na plażę. Rozciągała się ona z lewej strony do zakrętu, zakrywającego dalszą jej część a z prawej ciągnęła się aż za horyzont.

<Alicjo?>

Od Hiacynta CD Gai- "Dobra wiadomość"

- Ja... - byłem zaskoczony - naprawdę?! - nic więcej nie mogłem powiedzieć.
- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona Gaja
- Mowę mi odjęło... - wycharczałem. Nagle podbiegł do nas zdyszany Teler:
- Hiacyncie!! - krzyknął doskakując do mnie - katastrofa!
- Co się stało? - wydyszałem
- Narcyz i Samanta! Oni nie.. nie żyją!
Gdy Teler dokończył zdanie nie wytrzymałem... upadłem na ziemię i straciłem przytomność. Po chwili otrząsnąłem się. Jednak gdy zostałem poinformowany że to ja mam zostać samcem alfą.. znów nie utrzymałem się na  własnych nogach. Tyle spraw na mojej głowie! Gaja  ciąży, zostałem alfą... ja, Rozalka, Alicja i Storczyk poszliśmy na miejsce wypadku. Martwe ciała mamy i taty w kałuży krwi... leżące pod wielkim głazem... jedyne co wspierało mnie w tej chwili to grono rodzinne.

<Alicjo?>

Od Gai - "Dobra wiadomość"

Zmierzałam do mojej jaskini. Miałam nadzieję, że zastanę tam Hiacynta. Nie omyliłam się. Hiacynt leżał na progu groty.
- Witaj Gaju - uśmiechnął się do mnie.
- Witaj Hiacyncie - starałam się ująć całą sprawę w kilku słowach - Mam dla ciebie dobrą wiadomość.
Hiacynt był zaskoczony.
- Jaką - zapytał rozbawiony.
- No... - zaczęłam - Chyba zostaniesz tatą...

<Hiacynt?>

Od Alci CD historii "Nieudana wycieczka"

Popatrzyłam na Rozalkę. Nie wiedziałam, jak mogę jeszcze czuć, myśleć, żyć...
- Rozalko! - krzyknęłam i rzuciłam się w kierunku siostry - nie mogę tego zrozumieć! Co za tragedia!
- Masz rację - przyznała Rozalka - Zefirze... - zwróciła się do basiora - Czy możesz coś dla mnie zrobić?
- Wszystko - odpowiedział Zefir.
- Czy mógłbyś... Czy mógłbyś przyprowadzić tutaj Telera?

<Zefir?>

Od Alci CD historii Kremla - "Aklimatyzuję się w nowym domu"

Zmartwiłam się losem Kremla.
- Och... Tak mi przykro... - rzekłam.
- Niepotrzebnie - odpowiedział Kreml - Przez to, że ich nie znam, mało mi ich brakuje...
Uśmiechnęłam się pocieszająco do basiora.
- Może pójdziemy razem nad morze? - spytałam, mając nadzieję, że miły spacer oderwie Kremla od smutnych myśli.

<Kreml?>

Od Kremla CD Alicji- "Aklimatyzuję się w nowym domu"

- Naprawdę? - zdziwiłem się - Nigdy nie słyszałem o takim jeziorze...
- Oczywiście! - usłyszałem z ust Alicji - może spróbujesz?
- Raczej nie... - przestraszyłem się na samą myśl o tym że miałbym ujrzeć jakiś swoich zmarłych przodków.
- Dlaczego? - zdziwiła się Alicja
- Nie chcę mieć do czynienia ze soją rodziną.. tak naprawdę nawet jej nie znam...

<Alicjo?>

Od Rozalki CD Zefira- "Nieudana wycieczna"

Nie wiedziałam co ze sobą zrobić... rodzice nie żyli... mogliby żyć jeszcze długo.
- Zefirze - powiedziałam przez łzy - ty nie straciłeś rodziców... nie wiesz co oni dla mnie znaczyli...
- Doskonale cie rozumie, Rozalko... - zaczął Zefir
- Nie... pokręciłam głową - ja tak nagle ich straciłam... - nie dokończyłam zdania ponieważ do jaskini weszła Alcia cała we łzach...

<Alicjo?>

Od Zefira CD Rozalki- "Nieudana wycieczka"

Nie mogłem uwierzyć, że Alfy nie żyją. Rozalka nic nie powiedziała tylko zalała się łzami. Widać że jest jej trudno z tym, a przeze mnie teraz płacze. 
- Przepraszam, nie chciałem... - powiedziałem nieśmiało. 
- Dlaczego ich to spotkało? - mówiła przez łzy. 
- Nie wiem... - kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć. 
Rozalka dalej płakała, a ja nie wiedziałem jak ją pocieszyć. 
- Rozalko, będzie dobrze... 
- Nie będzie dobrze. - mówiąc to podniosła ton. - Moi rodzice nie żyją! - mówiła przez łzy. 


<Rozalko?>

Od Rozalki CD Zefira- "Nieudana wycieczka"

Cały dzień byłam osowiała. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało... pytając co się stało, Zefir "wyrwał mi serce".
- Co? - zakręciło mi się w głowie -co sie stało?
- Tak.. czy coś się stało z alfami? - drążył Zefir
- Oni... przygniótł ich wielki głaz! Nie żyją!
- Co?! - Zefir był przerażony. Nic nie odpowiedziałam tylko zalałam się łzami.

<Zefirze?>

Od Katary- "Przygoda"

Dziś poszłam się przejść lepiej poznać tereny watachy.Nagle jak byłam w lesie zobaczyłam białego jelenia biegłam za nim.Nagle zniknoł,rozpłynoł się po prostu wyparował. 

Od Zefira CD - nieudana wycieczka


Od Zefira C. D. - "Nieudana wycieczka" 

Widziałem tylko jak baran uderzył mnie w bok, a potem ciemność... 
Obudziłem się w dziwnie znajomym miejscu. Byłem w jakiejś jaskini. Pierwsze co pomyślałem to było:
* Albo ktoś mnie znalazł, albo nie żyję. *
Jednak obawy co do śmierci szybko minęły bo do jaskini weszła Rozalka. Była zasmucona i miała czerwone oczy, jakby płakała. Zastanawiałem się dlaczego.
- O, obudziłeś się. - powiedziała. 
- No i do tego bok mnie strasznie boli. 
- To normalne po złamaniu żeber. 
- Złamałem żebra? 
- Tak. - odpowiedziała krótko, po czym dodała. - Co robiłeś w górach, że je złamałeś? 
- Byłem na wycieczce. Długiej i nieudanej wycieczce. 
- Dobra, ale dlaczego masz połamane żebra? - spytała po raz kolejny. 
- Baran uderzył mnie w bok. A kto mnie znalazł? - spytałem, ale chyba Rozalka nie usłyszała. - Rozalko? - powiedziałem nieco głośniej, aby ockneła się z zadumy. 
- Tak? 
- Kto mnie znalazł i czy coś się wydarzyło ciekawego, podczas mojej dwudniowej nieobecności? 
- Znalazła cię taka nowa czarna wilczyca z różowymi elementami i poprawię cię, nie dwudniowej nieobecności tylko trzydniowej, bo 1 dzień byłeś nieprzytomny. 
- Acha... czyli nic się nie stało takiego podczas mojej nieobecności? - spytałem. 
- Nie ważne. - odpowiedziała dość dziwnie, jakby chciała ominąć jakiś temat. 
Potem nastała chwila ciszy. 
- Co cię trapi? - zadałem kolejne pytanie. 
- Mnie, nic. 
- Widać, że coś z tobą nie gra i że płakałaś. Powiedz, co się stało?
- Z członkami watahy wszystko gra. 
- A co z alfami, czyli twoimi rodzicami?

< Rozalko? Co się stało z alfami? >

niedziela, 2 czerwca 2013

Nowa para Alfa!

Nową parą Alfa zostają Hiacynt i Gaja!

Żałoba!

Z powodu odejścia pary Alfa nasza wataha pogrąży się w 3 dniowej żałobie. Zmienimy kolor tła na czarny.

Odeszli!

Niestety, nasza para Alfa odeszła!

Powód odejścia - śmierć


Powód odejścia - śmierć

Od Narcyza CD Samanty - "Ostateczność"

Spacerowaliśmy dalej. Wszystko było piękne i radosne. Nagle usłyszeliśmy jak gdyby coś spadało ze skały nad nami... W jednej chwili wszystko się zmieniło. Ogarnęła nas ciemność... Straszny ból a potem stokroć gorszy trzask łamanych kości... Spadł na nas wielki głaz. Otępiałym wzrokiem spojrzałem na Samantę. Leżała jakby nieżywa. Ja także nie miałem siły się ruszyć, odezwać. Przede mną stanęła ciemna postać: Gerania! Usłyszałem tylko jej słowa: "Jeśli nie chcesz opuścić szeregów i w kwiecie wieku odejść..." nie słyszałem nic więcej... Ciemność... I nagle jasność...

Od Samanty - "Ostateczność"

Spacerowałam po górach razem z Narcyzem. Byliśmy już zmęczeni. Szukaliśmy miejsca do odpoczynku. Znaleźliśmy szeroką półkę skalną. Ułożyliśmy się na niej wygodnie. Uśmiechnęłam się do Narcyza.
- Jakie to piękne miejsce - rzekłam.
- Masz rację - Narcyz odwzajemnił uśmiech.
Spojrzałam w dół, na las, na łąki. Wszystko zdawało się tonąć w zieleni.

<Narcyz?>

sobota, 1 czerwca 2013

Nowa Beta!

Wybory na Bety się zakończyły! Nasze ostatnie postanowienie to:
Nową betą zostaje... <Wstrzymajcie oddech>... ZEFIR!!! Gratulacje!

Nowa para!

Hiacynt i Gaja zostali parą! Gratulacje!

Od Gai CD Hiacynta - "Samniewiem"

Patrzyłam na Hiacynta przez równo dziesięć sekund po czym wstałam podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Ależ oczywiście Hiacyncie - rzekłam - jesteś cudownym basiorem!
Byłam bardzo szczęśliwa! Miałam nadzieję, że razem z Hiacyntem będę spokojnie żyć w cierpieniu i radości. A może... Przyjdzie czas na szczenięta? Ale teraz chciałam cieszyć się właśnie tą chwilą!

Od Hiacynta- "Samniewiem"

Przechadzałem się właśnie po lesie. Myślałem o tym co powinienem zrobić już dawno... jeśli się nie zgodzi, pogrążę się w myślach do końca życia. Może i lepiej? Żyć samotnie można tylko w zamyśleniu. Postanowiłem odnaleźć Gaję i powiedzieć jej co do niej czuję. Chodziłem po terenach watahy, lecz nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W końcu znalazłem ją siedzącą na Skale Wielkiego Huka.
- Witaj Gaju... - zacząłem
- Witaj Hiacyncie! - krzyknęła uradowana.
- Gaju... - ciągnąłem - chciałbym ci coś podarować - tu wręczyłem jej kwiat:



- Mam nadzieję że ci się podoba... może to nie najpiękniejsza róża ale od serca - odetchnąłem głęboko i kontynuowałem - czy chcesz... zostać moją partnerką?!

<Gaju?>