piątek, 30 czerwca 2023

Podsumowanie czerwca!

Drodzy!
Po sesji? Po sesji? Tak, nie? To dobrze.
To podsumowanko będzie krótkie, jak krótki był ubiegły właśnie miesiąc. Pozostaje nam życzyć sobie i Wam by nas było stać na święty spokój, szczęścia ile się da, miłości w bród, mądrych ludzi wokół... A poza tym, dużo weny w to piękne lato, które rozpoczyna się właśnie na dobre. Zwłaszcza to ostatnie, gdzie jak nie w WSC, prawda? Postawmy tu kropkę, o taką. I przejdźmy do rzeczy, zobaczmy, kto spisał się w czerwcu.
Z najnowszych nowości: w naszej watasze rozpoczyna się nowy rok. Na emeryturę przechodzą: FloraDuchHyarinApollo Anubis AinRubid oraz Kamael. Powodzenia na nowej drodze życia!

Na miejscu pierwszym stoi, niespodzianka! Nasz nowy członek, Xochicoatl, z 2 opowiadaniami,
a na miejscu drugim, zaraz za nim, razem: Variaishika oraz nasz najnowszy członek Kapral z 1 opowiadaniem.

Innymi postaciami, które mogliśmy zobaczyć w naszych opowiadaniach byli hahaha.

A oto podsumowanie tegomiesięcznych ankiet:
Hahaha, tu też pusto, dziś dobiega końca głosowanie konkursowe.

No to co, no to tyle. Do zobaczenia w lipcu!

                                                  Wasz samiec alfa,
                                                      Agrest

Od Kaprala - "Jak bożyszcze na niebie, tak bóg na ziemi" cz. 1

Woda ściekała z krzywego sufitu nisko wiszącego nad głowami. Odbijała się echem po jaskini skrytej głębi ziemi, pełnej pewnego mroku, którego nie szło wyjaśnić słowami. Wejście do niej było sowicie obłożone roślinnością, a znajdowało się w miejscu nieuczęszczanym i zapomnianym przez marną wilczą cywilizację. To tu Kapral i jego zdolna głowa osiedli aby w spokoju i separacji pracować nad planami i projektami jakie czekały ich łapy.
— Kapral musi przyznać, iż długo trzeba będzie czekać. — zamlaskał wilk. Jego łapa przesunęła po szkle leżącym przed nim, a druga powoli przetarła brodę. Niewygodnie siedziało mu się na twardym kamieniu, jednak wiele księżyców temu zapomniał zabrać ze sobą swojej ulubionej poduszki. Jego budowała z kolei nie ułatwiała mu niczego. Był trochę zbyt nieproporcjonalny przez co tylne łapki zawijały mu się u góry. Niczym ludzkiemu dziecku.
zielona poświata jego tub i małych komputerkopodobnych elementów oświetlała pomieszczenie w jakim się znajdował. Było to mdłe światło, wręcz bezużyteczne. Może dlatego też nos Kaprala zdobiły okulary.
—Jak długo?— chrapliwy, ledwo zrozumiały głos zapytał go z boku. Kapral wiedział kto to i nie był także zaskoczony jego ciekawością. Wilk podniósł oczy od fiolki z czarnym płynem. Jego zielone ślepia wyglądały jak dwa małe odblaski nabierając kolorów cieczy płynącej przez rury, zanurzając tęczówki w zieleni tak nietypowej, że nie do odzwierciedlenia w niczym co po tej ziemi by stąpało. Przed jego osoba stało stworzenie niewiele mniejsze od niego, brązowe, łaciate niczym krowa. Koślawe okulary zdobiły wyciągnięty daleko pysk, który zaburzał równowagę chodzenia i siedzenia nieustannie chyląc głowę dziwaka ku ziemi. Brakowało temu także przednich łapek, a tyle stanowiły jedyny środek jego transportu. Czołgał się, chrapał i parskał, dyszał i sapał, a jednak żył. I myślał. Jeden z lepszych efektów pracy Kaprala, szkoda tylko że tak zniekształcony. Chociaż były i takie eksperymenty, które pomimo życia zdeformowane były tak, że nie żyły tak właściwie.
—Kapral, nie wie. To pierwsze stadium jego rozwoju. Kapralowi brakuje jeszcze danych i wiedzy. Bardzo wiele wiedzy brakuje. — wilk sięgnął po kawałek węgielka notując coś na jednej z wielu kartek. Złodziejstwo było w jego naturze, pomimo że nie lubił się nim kalać. Jednak bez niego nie byłby w stanie sklecić swojego reaktora. Nie mógłby prowadzić eksperymentów i nie miałby u swojego boku niezawodnego Stefana.
—Stefciu, Kapral potrzebuje wody. — wilk kiwnął łapą na dziwne stworzenie o niezwykle normalnym imieniu. To kiwnęło głową i powoli, turlając się wręcz, wyszło z jednej z przegród jaskini jaka była ich domem i tylko ich domem. Cisza zapadła na chwilę, zanim woda ponownie uderzyła o kamień, rozbryzgując się z „Kap”.

Kap. Kap. Kap.

Ucho Kaprala zadrżało. Jego oko powoli zwróciło się ku jednej z tub. Łapa automatycznie sięgnęła po jedną z kartek. Podszedł do szklanej obudowy pełnej przeźroczystego płynu. Tam w środku tworzyło się życie. Ludzie mogli to robić, więc i Kapral czuł się w powinności aby i wilki miały ta opcję. Nie było to jednak wcale takie proste zadanie. Tyle eksperymentów przez lata zakończyło się całkowitym niepowodzeniem. Stefan był przykładem wyjątku od reguły. Jego najlepszym do tej pory wyjątkiem. Ale zdawało się Kapralowi, że był coraz bliżej odpowiedzi jakich szukał. Że droga do stworzenia idealnego życia przestawała być taka zakręcona. Czuł, że był coraz bliżej.

Stwór, a raczej czarna masa uwięziona linkami i tubami w płynie poruszyła się niespokojnie, dając znaki życia. Kapral uśmiechnął się notując coś na kartce. U jej nagłówka widniał wielki napis : P – 684 , wytłuszczone niezgrabnym pismem jakim szczycił się naukowiec. Jego łapy bowiem trzęsły się nieco czasami z racji braku wysiłku oraz narządów zbudowanych na nowo. Sam sobie był eksperymentem, jednak to opowieść na inny czas. Teraz skupiał się na życiu jakie przyszło mu tworzyć.

Z zamysłu i obserwacji Kaprala wyrwał znajomy mu dźwięk.
—Kapral mówił ci aby GB – B3 nie ruszać, Stefanie — naukowiec poprawił magiczne okulary i zmierzył wściekłym spojrzeniem stwora wchodzącego do pomieszczenia. Robot wkroczył do wnętrza. Jego metal twardo uderzał o kamień, nie ważne jak naturalnie wyglądał jego chód. Kabelki zwisały z jego złączeń, podarta skóra, zszyta resztkami nici wisiała na nim jak szata na biedaku.
—Nie mogłem chwycić kubka. — wymówił się. Kapral tylko pokręcił głową wyrywając inteligentnemu stworzeniu pilot z łapy. Zdjął wodę z głowy GB – B3 i odetchnął.
—Roboty i woda nie łączą się. — odparł tylko, upijając łyk cieczy. GB – B3 szczeknał metalicznie. Jego dźwięk odbił się od ścian kiedy kolejna kropla wody spadła do wytwarzającej się kałuży w rogu. To GB – B3 było robotem ręcznej budowy. Sterowany manualnie, wykonujący bezwzględnie komendy. To nie było życie jakiego szukał Kapral, a jednak robot zdawał się na coś. Jakby go dobrze jeszcze przywdziać w ładniejsze szaty, mógłby przejść za szczeniaka. Jednak do tego musiałby Kapral, nasz nieszczęśnik, zorganizować sobie ciało martwego wilka, a ostatnio nawet starcy trzymali się w WWN lepiej niż on sam. Kapral odetchnął. Nie czas było na rozmyślanie. Jego łapy sięgały po czytą kartkę i jakieś zapiski. Powoli, w skupieniu zaczął przepisywać informacje:

2.10.2 – A

Czas trwania: 4 księżyce

Oczekiwania: Psopodobny wygląd. Długie łapy.

Inteligencja: ----

Zawahał się co wpisać w tej rubryce. Oh ile by dął aby jego eksperyment nie okazał się być tylko kolejną kępką mięśni i tkanek bez większego kalibru ruchów. Czy może chociażby myśli za uszami. W końcu do tej pory był tylko on i Stefan.  Jego łapa przerzuciła węgielek między palcami. Odetchnął ciężko i zaznaczył nie. Z trudem uzupełnił resztę informacji i po chwili mógł przejść do ulubionego wydarzenia. Otworzył jedną z większych tub. Powoli wlał zawartość próbówki do środka. Zalał ją wodą. Włożył tuby. Pozwolił prądowi płynąć. Pozwolił płynąć masie i przyglądał się notując, jak szybko czarna zawartość próbówki rozwija się i rozrasta w coś przypominającego zarodek, tyle że większy niż ludzki. To była magia, która Kapral chciał uprawiać. Magia którą niektórzy nazywali zabawą w BOGA.

Ale Kapral w boga nie wierzył.

On nim był.

CDN.


Nowy członek!

Kapral - pustelnik

czwartek, 29 czerwca 2023

Kraska odchodzi!

Kraska - powód: podróż na obczyznę

Podobno serce nigdy się nie myli...
Choć ja bym dyskutował.

środa, 28 czerwca 2023

Od Xochicoatla - "Śnieg w lecie"

Xochi to, Xochi tamto, a Xochi chce tylko się lenić i wypoczywać, ale nikt mu nie pozwala. Jest lato, no! W lato się opala, a nie haruje jak wół. Ciekawe, czy w tej watasze w ogóle wiedzą, co to woły, bo się jak takie zachowują. Ciągle coś mają nieprzyjemnego do roboty, jakby nie było przyjemnych rzeczy do robienia, takich jak na przykład opalanie się, oglądanie motyli i spanie. Z czego to ostatnie jest naprawdę świetne, powinni tego spróbować, zamiast gonić mnie do jakiegoś bezsensownego polowania, jakby nie było już od groma mięsa. Jak będą tak polować i jeść to zaraz będą grubi o! No ale niech będzie, pomogę im, od czegoś jestem tym całym gońcem. Choć ostatnio mam ochotę zrezygnować i zostać bezrobotnym, przynajmniej na okres lata. Byłoby tak fajnie się lenić!
Na szczęście polowanie przerywa nam alfa, który stwierdza, że mam zanieść wiadomość do jaskini medycznej. Niekoniecznie interesuje mnie co jest w środku, moją jedyną myślą jest, że im szybciej to zaniosę, tym szybciej mogę wrócić do spanka. Kto by się spodziewał, że moje spanko zostanie zaburzone przez waderę o długiej, śnieżnobiałej sierści, która wcisnęła mi pysk do mojej jaskini i zaczęła błagać o kierunek do najbliższego wodopoju. Pozłościłbym się na nią, gdyby nie to, że była zadziwiająco piekna, do tego aż stopnia, że postanowiłem sam ją zaprowadzić, a rzadko kiedy rezygnują ze spania dla innego wilka.
(CDN)

piątek, 9 czerwca 2023

Od Marysi (Variaishiki)

Delta - niebieski lol.
Szkliwo - czerwony heh
Paki - pompom

Dawno, dawno, ale trochę za dawno temu urodziła się Marysia. Miała ona bardzo brzydkie włosy, oczy, a nawet można powiedzieć, że całą twarz. To było powodem, dla którego rodzice zdecydowali się oddać ją do domu dziecka. Wbrew pozorom Marysia była bardzo szczęśliwa w domu dziecka, pomijając wieczne znęcanie się rówieśników. Dlaczego, zapytacie? Popatrzcie na jej opiekuna. Vara… tkanwirhahs, którego imię brzmiało niczym niewypowiadalne zaklęcie, więc Marysia mówiła mu pieszczotliwie: Vari. Vari i Marysia bardzo za sobą przepadali, można by rzec, aż za bardzo. Pewnego razu, gdy Vari i Marysia jedli obiad, przelatywał nad nimi samolot i ku ich nieszczęściu wypadł z niego jeszcze przystojniejszy od Variego basior. A na imię mu było: Delta.  Upadek był jednak tak wysoki, że mało śmierć nie zgarnęła jego życia. Przerażona Marysia postanowiła pomóc Delcie, dzięki czemu para poznała się bliżej. Duszę Vari’ego pochłonęła rozpacz i chęć zemsty. Jednak Marysia, ślepotka, głupotka i w ogóle idiotka pominęła ten fakt i dalej flirtowała z Deltą, do czasu, gdy przypadkiem odkryła jego straszliwą przeszłość. Wtedy nagle odwidziało jej się romansowanie z tym basiorem, jednak było już za późno i nie potrafiła wydostać się z objęć zauroczenia. Bo przecież może go zmienić! To jej przeznaczenie!
- Postawię ci pałę z zachowania! - krzyknął zrozpaczony Vari. Ale kto by się przejmował ocenami kiedy w grę wchodzi PRAWDZIWA miłość.
Marysia była tak ślepo zapatrzona w Deltę, że nie zauważyła, gdy jej ukochany zaczął wymykać się z domu i spotykać z jakąś inną dziunią. Na szczęście Vari jak zawsze był czujny. Pewnej nocy podążył za Deltą, by sprawdzić, gdzie ten zmierza. Wtedy też przekonał się, że samiec ten handluje nielegalnym towarem. Przerażony wilk wrócił i opowiedział o wszystkim Marysi, by wybić jej z głowy te bezsensowne i niebezpieczne romanse.
- Nie wierzę ci, ty palancie! - zawołała Marysia, zalewając się łzami. - Jesteś wrogiem Delty, a więc i moim wrogiem!
- Nie! Marysiu. Proszę. Uwierz mi! To prawda! - próbował się zarzekać i zaklinać na wszystkie możliwe bóstwa. 
- Nie! Zostaw mnie! Nigdy w życiu ci nie uwierzę! Jesteś kłamczuchem i oszustem, wiedziałam o tym, odkąd cię zobaczyłam! - i zapłakana Marysia uciekła od Variego, by poszukać swojego najszczerszego ukochanego.
Te słowa wypaliły w sercu Vari’ego potężną dziurę. Basior w te pędy pobiegł nad najbliższą przepaść i skoczył. Ale w pobliżu był nikt inny niż Delta, który raczył złapać go za ogon, mało go nie wyrywając. 
- Co ty sobie wyobrażasz? - wykrzyczał, przerażony. - Jak tak możesz się zabijać? I to akurat kiedy zacząłem się w tobie kochać?!
Vari spłonął rumieńcem zaskoczony. W jednej chwili zdali sobie sprawę, że są zgodni co do jednego: walić Marysię. Stojąc na skraju szczytu pocałowali się głęboko i namiętnie. 

I wtedy Marysia się obudziła. Jebana yaoiskta nawet we śnie shipuje wilki.

niedziela, 4 czerwca 2023

Od Xochicoatla

Drastyczne zmiany następowały w moim życiu, po tym jak zdradziła mnie moja wataha. Pomijając tą zdradę musiałem opuścić swój dom i o nim zapomnieć, żeby przeżyć. Wojna to nie jest zabawa. Nie uważałem, że znajdę dla siebie jakieś miejsce, bo nie ma drugiej tak ładnej krainy jak dolina łzawych róż. Kraina, do której trafiłem, nie była tak ładna, ale miała w sobie coś wyjątkowego. Nie wiedziałem wcześniej, że istnieją srebrne chabry, ale może nie powinno mnie to dziwić skoro u mnie w domu były róże, które łzawiły dwadzieścia cztery na dobę, z wyjątkiem upałów kiedy ich rosa wysychała od razu. Gdy pierwszy raz zobaczyłem takiego chabra, pomyślałem że ładnie by wyglądała na nim krew. Sprawdziłem to i miałem rację. Wtedy pomyślałem do siebie, że mógłbym zostać artystą, ale wiedziałem, że raczej nie mają tu takiego stanowiska. Na początku w ogóle nie wiedziałem, że mieszka tu jakaś wataha, ale może powinienem się domyślić. Na szczęście nikomu nie przeszkadzało, bym tu został.

(Koniec)

Nowy członek!

Xochicoatl - goniec

czwartek, 1 czerwca 2023

Nasz Głos nr.39 - "Zaczynają się upały"

Nowości

    Był konkurs!! Konkurs był! Mieliśmy konkurs! Głosowanie jeszcze trwa! Zapraszam do czytania i głosowania!!

Słówko od społeczności

Kto ma ochotę na tańcowanie?

A trochę mniej muzycznie, istnieje niemała szansa, że 8 czerwca (w Boże Ciało) zbierzemy się na Discordzie na granie. Serdecznie zapraszam zarówno członków, jak i gości do dołączenia się do grania. Mamy różne gry do zaoferowania - Minecraft, Among Us, Gartic Phone, Państwa Miasta i więcej. Nawet na szybkie granie się coś znajdzie.

Wiadomości - prawdziwe i nie

Mlecz i Bławatek w... "Łapskie rozkminy"


Zendayafiri Nere'e Citlali Pinezka jest autorem tego numeru