sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Znalezione obrazy dla zapytania wesołych świąt

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i mającego przybyć już niebawem Nowego roku,
W głowie spokoju, w sercu miłości, a w Nowym Roku 2017. wiele pomyślności!

                                                                                                 Wasz samiec alfa,
                                                                                                     Beryl

piątek, 16 grudnia 2016

Od Oleandra CD Maxa

- Max? Max... - wszedłem do pomieszczenia, gdzie najpewniej znajdował się wilk.
Był tu rzeczywiście. Podniósł się, gdy tylko mnie usłyszał.
- Spałeś? - zapytałem sam przyłapując się na tym, że mój głos jest wyjątkowo zaspany.
- Tak - burknął, jeszcze nie do końca obudzony. Usiadłem obok i zastrzygłem uszami.
- Wiesz... mam tyle wątpliwości, że nie wiem już nawet, co powiedzieć.
- Co się dzieje? - basior otrzepał się z piasku i kurzu, którym wypełniona była nora.
- Dlaczego siedzimy tu pod ziemią? Czy to coś da? Toru może znaleźć nas także i tutaj. A przecież nie uciekniemy stąd, gdy zaatakuje! - prawie wykrzyknąłem.
Max cały czas patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem, po czym, gdy przestałem mówić, tylko wzruszył ramionami.
- Nie wiem! Nie zastanawiałbym się nad twymi przemyśleniami i nie truł się tak. Wiesz, że nie możemy teraz wyjść. To niebezpieczne bardziej, niż siedzenie tutaj. Możemy przejść się po korytarzach i popytać, jak chcesz. Może ktoś nam to wyjaśni.
- Chodźmy - westchnąłem. Przez te ciemności i sztuczne światełka znikąd, nie byłem w stanie nawet określić, czy jest dzień, czy noc.
Gdy szliśmy jednym z korytarzy, nagle natknęliśmy się na Mundusa.
- Co ty tu robisz? - zapytałem zdziwiony. Przez te kilkanaście godzin od naszego przybycia tutaj ani razu nie opuścił naszego "pokoju".
- Sprawdzam gdzie... jest wyjście - odpowiedział, jakby nieco zmieszany.
- Ile już tuneli przeszedłeś, żeby je znaleźć?
- Piętnaście... piętnaście i cztery. Chyba - odpowiedział - tu powietrze jest znacznie zimniejsze wcześniej. Jesteśmy gdzieś blisko wyjścia. Może zaraz pod ziemią - spojrzał w górę - jest tak cicho... wszyscy śpią. Mi też chce się spać. Jest noc.
Rzeczywiście, przypomniałem sobie. Max spał, zanim go odwiedziłem, ja też, więc pewnie po prostu obudziłem się w środku nocy.
- Nie wiem - popatrzyłem niepewnie na Maxa - czy te kruki będą zadowolone, że ktoś chodzi po ich siedzibie. Drugi dzień tu jesteśmy, a ty już będziesz miał kłopoty. Zbyt długo byłeś dobrym przyjacielem...
- Ćśśś - zmarszczył brwi - wy robicie to samo.
- My szukamy właśnie kogoś, kogo moglibyśmy zapytać o pewne wątpliwości.
- Te, o których mi opowiadałeś jakiś czas temu? Ja już mogę ci wstępnie odpowiedzieć. Każdy martwo się o siebie i swoich bliskich. O nikogo więcej. Gdyby cokolwiek się stało, chcę wiedzieć, jak poradzić sobie w tych podziemiach. Chcę po prostu przeżyć.
Nie zdążyłem odpowiedzieć. Mundus wciągnął głęboko powietrze w płuca, po czym zrobił jeszcze kilka szybkich kroków przed siebie i zniknął niczym widmo w innym korytarzu.

< Max? >

niedziela, 11 grudnia 2016

Od Maxa CD Oleandra

Spoglądałem na piękny krajobraz. Trawa była pokryta kropelkami rosy, zaokrąglone góry i wodospad, jego uspokajający szum. Błękitne, lekko zachmurzone niebo. Gdzie niegdzie małe kępki różnobarwnych kwiatów o delikatnych płatkach. Biegałem, skakałem czując nieopisaną radość ! Niedaleko mnie znajdowało się jezioro. Wskoczyłem do niego i zacząłem chlapać i nurkować.
Nagle pojawiłem się znów w tunelu. To był tylko sen. Powoli otworzyłem oczy, wszystko było zamazane, mrugnąłem kilka razy i zacząłem normalnie widzieć. Ziewnąłem, przeciągnełem się i wstałem. Brakowało mi świeżego powietrza, gór, jezior, lasów i ogólnie dużych przestrzeni. Westchnąłem. W tych tunelach czułem się niczym, pies przykuty do budy. Siedziałem tak bardzo zamyślony, że nawet nie zauważyłem jak wszedł tu Oleander.
- ...

< Oleander ? >

Od Oleandra CD Maxa

Szliśmy za Ami w głąb podziemi. Ciasne przejścia i długie, ciemne korytarze oświetlane tylko co jakiś czas światłem, którego pochodzenia nie mogłem odkryć, wprawiały mnie z zaniepokojenie i zły nastrój. Byłem zmęczony kilkugodzinnymi poszukiwaniami i zestresowany tym nienaturalnym dla wilka środowiskiem. Ponadto cały czas bałem się, być może niesłusznie, że Toru znajdzie nas także i tutaj. A stąd - z podziemi, nie mamy przecież jak uciec. Możliwe, że kruki znają wyjście, ale czy dadzą radę wyprowadzić na zewnątrz nas wszystkich? Wątpię. Nie wiem nawet, czy będą miały czas się tym zajmować.
- Mundurek - szepnąłem - nie przeczuwasz, że coś złego się stanie?
- Nie... - odpowiedział nieobecnie, delikatnie uśmiechając się sam do siebie. Patrzył na jedwabiście miękką sierść i zgrabne ruchy naszej przewodniczki.
- Ale to przecież podziemia. Gdy coś nas tu zaatakuje, mamy jak uciec?
- Oleandrze, ja też nie ufam tutaj prawie nikomu - w miarę, jak mówił, coraz bardziej angażował się w wyjaśnianie mi swoich spostrzeżeń. To podobno cecha urodzonych dwudziestego dziewiątego listopada. "Poznaje i analizuje". Tak jak moją jest: "Chciałby widzieć wokół siebie jedynie harmonię i zgodę". Pasuje idealnie - Zwłaszcza gdy znajdą się w niebezpieczeństwie - mówił dalej - z pewnością nie zawahają się nas zostawić. Chyba, że kieruje nimi jeszcze coś, o czym my nie wiemy...
Nie spodobało mi się to tłumaczenie. Wzbudziło we mnie jeszcze większy niepokój.
Ami zostawiła nas w niewielkiej norze. Pamiętam tylko, że prawie od razu wtedy zasnąłem.

< Max? >

Od Apara CD Manti

- Pokażę wam gdzie możecie spać - powiedziała Ami do Mundusa i Oleander'a, po czym poszła jakimś tunelem, a oni za nią.
Poszedłem do siebie się położyć, ponieważ praktycznie nie można było tu nic innego robić. Zastanawiałem się, kto jeszcze się tu zjawi i co planuje zrobić Toru. 
< Oleander ? >

Od Manti CD Maxa

- Miło was widzieć 
Zerknęłam na Mundusa, wyglądał na wpółprzytomnego i tępo wpatrywał się w kotkę.
- Mundus dobrze się czuje? - spytałam Oleander'a 
- No, na początku nie czuł się najlepiej, ale myślałem że już mu to przeszło... 
Oleander nagle zapatrzył się w jakiś punkt za mną, odwróciłam się i zobaczyłam Margo, która również przyszła go powitać i dowiedzieć się czegoś nowego.
- Cieszę się, że cię widzę ! - powiedział Oleander uśmiechając się 
- Ja również - rzekła Margo odwzajemniając uśmiech 

< Apar ? >

Od Maxa CD Oleandra

Leżałem na ziemi zastanawiając się nad tym co teraz robi 
Oleander i gdzie jest Toru ? Również co teraz robią inni członkowie watahy i czy niektórzy zostali pojmani, albo gorzej... Moje rozmyślania przerwała Manti, która tu szybko wbiegła i powiedziała krótko :
- Oleander i Mundus... są tu ! 
Po czym wybiegła z pomieszczenia. Niezmiernie się ucieszyłem na tą wieść, przez ten czas, gdy tylko siedziałem w tych podziemiach zdążyłem się nieźle znudzić, a teraz nareszcie coś się dzieje !
Natychmiast ruszyłem za Manti i po chwili dołączył do nas także Apar. Gdy doszliśmy na miejsce była tam już Ami, która zadawała im różne pytania, jak i różne rzeczy tłumaczyła. Oleander, trochę zmęczony rozglądał się dookoła, natomiast Mundus przez cały czas miał wzrok utkwiony w Ami. Oleander odwrócił głowę i spojrzał się na mnie, Apara i Manti, uśmiechnął się i powiedział :
- ...
< Manti ? >

sobota, 3 grudnia 2016

Od Oleandra CD Maxa

Obudziłem się rano. Mundek siedział oparty o ścianę.
- Mundek! Żyjesz? - westchnąłem z ulgą.
- Hhhh... - syknął, skuliwszy się - proszę, ciszej...
- Co ci się stało? - zapytałem szeptem, podchodząc do ptaka.
- Nic mu nie powiedziałem - uśmiechnął się lekko, nadal patrząc w dal.
- Komu nie powiedziałeś? Co? - usiadłem obok i zacząłem dopytywać, nadal szeptem.
- Temu... - kiwnął głową, jakby próbując coś pokazać. Potem przymknął oczy.
- Komu... - również zmrużyłem oczy, by po chwili odskoczyć z przerażeniem i zatrząść się - To... Toru?
- Już sam nie wiem - ptak potrząsnął głową - ale nie sądzę, by był to jakiś jego pomocnik. Pomocnicy nigdy nie patrzą tak... groźnie.
Odetchnąłem głośno. To nie była dobra wiadomość. Toru był tutaj i pewnie wiedział, gdzie jesteśmy.
- Mundurek - podniosłem się z ziemi i strzepnąłem piasek z sierści - idziemy. Musimy jak najszybciej znaleźć Maxa, Manti i Apara.
- I Ami... - westchnął ptak, nadal patrząc tępo w przestrzeń.
- Taak - przytaknąłem - Ami też. Chodźmy.
- Chyba nie mam siły - Mundek wstał chwiejnie.
- Nie szkodzi. Możesz usiąść mi na grzbiecie. Poniosę cię. Naprawdę słabo z tobą - położyłem uszy po sobie.
- Wybacz - Ptak odsunął się od ściany - nie mam prawa jazdy na wilki. Jakoś dam radę.
- Prawa jazdy... - nie zrozumiałem, o co mu chodziło, jednak przyjąłem to za dobry znak. Widocznie mój przyjaciel nie czuje się już tak źle.
Długo szliśmy przez las. Jak  to w zimie, wcześnie robi się ciemno. Już miałem zaproponować przerwę w poszukiwaniach, i zacząć znowu następnego dnia, gdy nagle Mundus zatrzymał się i wbił wzrok w coś siedzącego na gałęzi, kilkanaście metrów od nas.
- Pierwszy ptak, jakiego widzę od kilku dni - zmarszczył brwi - kruk. Nieczęsto widzę tutaj kruki.
Rzeczywiście, kruk. Siedział na drzewie uporczywie nam się przyglądając. Czyżby chciał zwrócić na siebie uwagę? Ale dlaczego...
- Witaj, czarny towarzyszu - Mundek stanął pod drzewem, na którym siedział kruk - czy wiesz może, gdzie podziały się inne zwierzęta z lasu?

Ptak siedzący na gałęzi nie odpowiedział. Zamiast tego kiwnął na nas głową i wzbił się w powietrze i odleciał. Mundus przez chwilę patrzył za odlatującym.
- Chodź. Szybko - rzucił tylko, po czym poleciał za krukiem. Nie zastanawiając się długo, pobiegłem za nim.
Szybki bieg trwał kilka minut. Przedzierałem się przez jałowce i przeskakiwałem wystające korzenie. W końcu Mundek stanął cicho na trawie.
- Tutaj - kiwnął głową, wskazując na wejście do jakiejś nory - wleciał tam.
- Tam? - przemknąłem ślinę. Sam ledwie bym się tam zmieścił.
- Wchodzimy? - zapytał Mundus.
- Wchodzimy - przytaknąłem.
Mundus pierwszy a ja za nim, wsunęliśmy się do nory. Przejście nagle rozszerzyło się, tak, że oboje mogliśmy stanąć w nim bez schylania się. Szliśmy dalej. Wyczuwałem coraz więcej znanych zapachów. Skąd się tu wzięły? W pewnym momencie wyraźnie poczułem wilki.

< Max? >

Od Manti CD Apara

- Jest jeszcze kilka rzeczy które chciałbym - zaczął Max, ale spojrzał się na mnie i Apara i powiedział - A raczej chcielibyśmy wiedzieć
- Ale to później bo teraz muszę iść - rzekła Ami
- Gdzie ? - spytałam, lecz kotka już poszła
Chwilę staliśmy zamyśleni na kamiennej podłodze, po czym Max bez słowa poszedł do jednego z pomieszczeń i się położył, Apar uczynił to samo. Ja, po chwili zastanowienia również poszłam do trzeciego pomieszczenia, rozejrzałam się. Dookoła mnie ciemne, skalne, ponure ściany, w niektórych miejscach były szczeliny, a w jeszcze innych chyba glina. Grunt był również chyba z gliny, ale zmieszanej z ziemią. Byłam zmęczona, położyłam się ziewając przy tym. Zasnęłam.

< Oleander ? > Sorki że takie krótkie 

Od Apara CD Maxa

Ami zaprowadziła nas poprzez korytarze licznych tuneli do kilku mniejszych pomieszczeń. 
- Tutaj możecie spać i w ogóle - powiedziała kotka - Jakbyście byli głodni to poproście kruki żeby wam dali jedzenie
- A ty gdzie zazwyczaj będziesz tu przebywała ? - spytał się Max
- Wszędzie - kotka uśmiechnęła się - Nie potrafię za długo siedzieć w miejscu
- A są tu jakieś inne wilki z watahy ? Albo Mundus ? - zapytałem się Ami
- Jest tu jeszcze Margo i niestety już nikt inny - westchnęła kotka 

< Manti ? >

Od Maxa CD Oleandra

Do Ami podleciał jeden z kruków i powiedział szybko do niej :
- Zajmij się nimi, dobra ?
- Dobra - odpowiedziała krótko kotka i odwróciła się do nas - Chodźcie 
- Co to za miejsce ? O co tu chodzi ? - spytałem się kotki idąc za nią razem z innymi
- Jak zapewne wiecie kruki to obdarzone niezwykłymi mocami inteligentne i sprytne ptaki - zaczęła Ami - Oni utworzyli grupę w której walczą przeciw Toru i jego zwolennikom. Te wszystkie tunele, to cała wielka baza, jako środek bezpieczeństwa hasło do wejścia jest zmieniane raz na kilka dni. 
- A ten brak zwierząt, to też sprawka Toru ? - spytała Manti 
- Tak, a dokładniej jego gadów, którym niezwykle szybko zwiększa się wzrost i apetyt. Na szczęście udało się krukom ich dużo uratować i teraz są gdzieś w innych korytarzach.
- A skąd kruki wzięły tą jaskinię i te tunele ? To wygląda jakby było częściowo wykopane. - spytałem Ami
- Nie wiem - odpowiedziała kotka

< Apar ?>

Od Jaskra CD Kasai

- To co?
- Co "co"?
- Idziesz? - chrząknąłem.
- Nie - pokręcił głową ptak, w skupieniu wpatrując się w wilka leżącego na środku jaskini.
- Przecież miałeś iść!
- Przecież śpi.
- To go obudź.
- Ja nie mogę.To mogłoby zmniejszyć mój prestiż. I tak się narażam.
- Co to jest "prestiż"??
- Kiedy indziej ci to wytłumaczę. Idź i go obudź.
Zrobiłem kilka kroków do przodu, po czym podkuliłem ogon i pisnąłem niepewnie kładąc uszy po sobie. Nie wiem, czego spodziewać się po tym wilku. Odwróciłem głowę w stronę Mundusa. Ten spojrzał na mnie pośpieszająco.
Przysunąłem się do leżącego na ziemi. Potem westchnąłem ciężko i trzepnąłem strażnika w ucho. ten zastrzygł nim i otworzył oczy.
- Czego? - warknął.
- Nie wiem, czy zauważyłeś - przełknąłem ślinę i kontynuowałem - ale już jest rano. Nie masz przypadkiem nic do roboty? - przekrzywiłem głowę. Z tyłu usłyszałem zrezygnowane westchnienie. Co zrobiłem źle? Słowa zaczęły mi się plątać. W końcu powiedziałem pewniej - zasnąłeś wczoraj w NASZEJ jaskini i leżysz tak do dzisiaj zajmując nam miejsce.
- Masz coś do tego? - wilk wstał i przeciągnął się wolno, wbijając we mnie złowieszczy wzrok.
- Nie lubię cię. Wystarczy? - fuknąłem groźnie. Strażnik najwidoczniej nieco się zdezorientował. Nie spodziewał się aż tak ostrego tonu.
- Jesteście tutaj zakładnikami. To od nas zależy, kiedy wyjdziecie. I czy w ogóle wyjdziecie - wyszczerzył się w złowrogim uśmiechu.
- Ehm... - wychyliłem się i popatrzyłem przez ramię rozmówcy.
- Czego? - warknął.
- On - wskazałem na drzwi - wychodzi.
- Co?! - wilk aż podskoczył. Tymczasem Mundek był już poza jaskinią, ostrożnie stąpając po  mokrej trawie i leżącym gdzieniegdzie śniegu.
- Hej! A ty gdzie? - bury wilczur wyskoczył za ptakiem z jaskini.
- Możesz pozdrowić ode mnie Kanjiela - Mundus machnął skrzydłem.
- Wracaj! - wilk rzucił się na ptaka. Ten jednak bez wysiłku wzbił się w powietrze i usiadł na gałęzi jakiegoś wysokiego drzewa.
- Nie ma siły, żebyś mnie stąd ściągnął - uśmiechnął się jeszcze z góry - a ja chcę ci jeszcze powiedzieć, żebyś koniecznie powiedział Knjielowi, że nie mam pretensji, za to co zrobił, i, jeżeli tylko będzie zainteresowany dalszą współpracą, a zaręczam, że będzie, niech następnym razem po prostu powie.
Po tych słowach, Mundek kiwnął mi głową na pożegnanie i odleciał. Strażnik wbił we mnie wściekły wzrok.
- To było specjalnie - zawarczał - zagadywałeś mnie, żebym nie zobaczył jak ucieka z jaskini?
- Gdyby taki był nasz plan, wyszedłby najzwyczajniej w świecie, kiedy spałeś - cofnąłem się pod ścianę w jaskini - powiedziałem niewinnie - a przecież sam ci o tym powiedziałem!
- Może i tak - napuszył się wilk - przynajmniej ty nie uciekasz. Zostań więc tutaj, kiedy ja zawiadomię Kanjielowi o całym zajściu.
Wyszedł tak jak stał. O to właśnie chodziło. Nie wzbudziłem jego podejrzeń. Teraz z pewnością Kanjiel pokwapi się, by przyjść tutaj. Mam jakieś pół godziny, by wszystko przygotować...

< Kasai? >

piątek, 2 grudnia 2016

Od Beryla CD Eclispe

- Eclipse... - zacząłem cicho, ale postanowiłem nie drążyć dłużej tego tematu. Te wszystkie sprawy, którymi zwykliśmy się przejmować są w istocie takie nieważne. Dopiero teraz to widzę. Może trzeba było przeżycia tych kilkunastu lat, aby to wreszcie zrozumieć. Z każdym następnym rokiem świat w moich oczach się zmieniał. Nie wiem, skąd to się bierze. Przypominam sobie siebie jako młodego wilka, pełnego pewności siebie, wiary i nadziei, pamiętam, jak wiele rzeczy chciałem zmienić w naszej watasze. Miałem wielkie plany, sam nie wiedziałem, że nie realne. Przypominam sobie gniew i wszystkie ambicje gnieżdżące się w moim młodym sercu, dawno, dawno temu. Ledwo to pamiętam. Przypominam sobie, jak poznałem Eclipse. Tak dawno temu... potem pojawiła się Wataha Wielkich Nadziei, Wataha Szarych Jabłoni... tyle zmartwień, tyle problemów... przeszło, minęło...
Teraz nie myślę już o tak błahych rzeczach. Życie jest zbyt krótkie, w końcu to widzę. Szkoda, że dopiero teraz, gdy staję się stary i zmęczony. Tyle rzeczy, których nie zrobiłem, nie dokończyłem, choć mogłem przy odrobinie wysiłku.
W końcu znaleźliśmy się w jaskini. Przemknęło mi przez myśl, że odkąd ją pamiętam, cały czas było taka sama. Żadna szczelina nie powiększyła jej powierzchni, żadna rysa nie zmieniła struktury kamiennej ściany. A przecież minęło już tyle lat. Wilki przemijają, a jaskinia wciąż taka sama. Mieszka tu już czwarte pokolenie. Alekei i Oleander niedługo będą zupełnie samodzielni.
Wtedy przypomniałem sobie, że Eclipse chciała mi coś powiedzieć. Ech... umysł już nie ten sam, lata lecą, a pamięć słabnie.
- Chciałaś mi coś powiedzieć, kochanie? - zapytałem.

< Eclispe? >