czwartek, 31 grudnia 2015

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, szczęśliwego Nowego Roku!

Przepraszamy, że tak późno... życzymy Wam wesołych Świąt Bołego Narodzenia (albo raczej wesołych dni po świętach) oraz szczęśliwego Nowego Roku!

Szczęśliwych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia...



I szczęśliwego Nawego Roku!

Od Beryla CD Eclispe

- Cholera! - ptak dotknął skrzydłem swojej krtani. Podniósł się z ziemi, podpierając się jednym skrzydłem. Popatrzyłem na niego z lekkim zadowoleniem. Nie mniej byłem przerażony tym, co zrobiła Eclipse przed chwilą. Była bardzo... zdenerwowana?
- Kochanie - odwróciłem się w jej stronę - wszystko w porządku?
- Tak, na pewno - Mundus podniesionym głosem - dziwisz mi się cielaku? Na moim miejscu też nie wchodziłbyś w głębsze relacje... z takimi osobami.
- Przestań - warknąłem.
- Możesz sobie gadać - uśmiechnął się ptak - mam pozwolenie, czyli wszystko, czego od ciebie chciałem. Twój czas niedługo dobiegnie końca a Alekei czy Oleander przejmą władzę. Wasze zdanie nie jest już takie ważne.
Coś w środku ukuło mnie mocno. Spuściłem głowę, po czym wyszeptałem jeszcze raz do milczącej Eclispe:
- Wszystko w porządku?
Wadera nadal milcząc pokiwała głową.
Nagle obok nas pojawiła się Strzyga. Nie widziałem jej od bardzo długiego czasu.
- Witajcie - uśmiechnęła się tajemniczo - wybaczcie, słyszałam część waszej rozmowy. Mundusie?
Ptak drgnął niepewnie.
- Strzygo... musisz właśnie teraz...
- Chciałam tylko powiedzieć, że jeśli Oleander zostanie samcem alfa... twoje szczęście. Jeśli Alekei... - wadera przymrużyła oczy.
- Aha... - Mundus mruknął ledwo słyszalnie - jeśli WSJ nie postanowi zmiażdżyć tej...

< Eclipse? >

wtorek, 29 grudnia 2015

Od Eclipse C.D Beryla

-Oszuście! - Warknęłam
Ptak jak i Beryl spojrzeli się na mnie. Po chwili ptak uśmiechną się tym swoim uśmieszkiem i powiedział
-Ja? Oszustem? A kto chciał wyciągnąć informacje bez wynagrodzenia?
Zacisnęłam zęby tak mocno, że aż poleciała mi malutka stróżka krwi z pyska
-Eclipse... - Szepnął zdezorientowany Beryl
Schyliłam łeb. Krople krwi spadły na ziemię. Po chwili uśmiechnęłam się, lecz to nie było zamierzone. Tak jakbym.. tak jakbym straciła nad tym kontrolę. Tym samym psychicznym uśmiechem uniosłam łeb i spojrzałam się na ptaka. Nie wiedział co się dzieje. Bał się, lecz tego nie okazywał. Przełknął ślinę po czym powiedział
-Tu się żegnamy... - Zwinnie odwrócił się i próbowałam odlecieć
Ja natomiast widząc to zaśmiałam się. Ptak będąc już blisko trzy metry nad nami spojrzał się w moją stronę. Oblizałam się i powiedziałam przez zęby
-Nigdzie nie uciekniesz biedny, zakłamany zdrajco! - Mówiąc to swoimi umiejętnościami magicznymi wytworzyłam pnącza które uniosły mnie w górę przy czym znalazłam się na tym samym poziomie co ptak
On jak i Beryl byli tak samo zaskoczeni. Patrzyli na mnie. Spojrzałam się w stronę Mundusa przepełnionym pustką wzrokiem. W tym momencie skrzydła ptaka zatrzymały się a on sam spadł mimowolnie na ziemię. Zadowolona spuściłam się na pnączach na ziemię. Kiedy już byłam na ziemi podeszłam do leżącego ptaka, podniosłam łapę a następnie spuściłam ją na jego krtań tak, że nie mógł prawie oddychać. Próbował się uwolnić z tego uścisku lecz na marne. Spojrzał się na mnie prosząco. Wtedy wkroczył Beryl. Złapał mnie za łapę i wtedy tak jakbym odzyskałam świadomość. Spojrzałam na niego zdezorientowana
-B-Beryl..?
-Już dobrze - Uśmiechnął się i zdjął moją łapę z krtani ptaka
Ptak dyszał uradowany. Nie mógł złapać tchu. Spojrzałam się na niego a ten na mnie
<Beryl?>

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Margo CD Beryla

Beryl poszedł z nimi, a ja zostałam sama. Nie było go dłuższą chwilę, więc usiadłam i rozmyślałam nad tym wszystkim. W końcu zaczęłam się martwić i postanowiłam, że jeśli za chwilę nie przyjdzie to pójdę go poszukać, jednak w końcu pojawił się! Wyszedł zza liści z nieco spuszczoną głową.
- Co się stało?! - spytałam zaniepokojona
- Powiedzieli, że zakłócamy spokój WSJ....
- O nie! Ale to przecież nie prawda!
- No właśnie... Dlatego powiedziałem, że nigdy nie wchodziliśmy i nadal nie wchodzimy w podobnego typu sprzeczki i, że uważam, że nie robimy nic, co mogło by im przeszkodzić. Powiedziałem, że uważam, że powinni nam powiedzieć, że coś im się nie podoba...
- I tak nie powiedziałeś im wszystkiego...
- Wiesz, nie chciałem odwracać kota ogonem... Ale to nie wszystko! W związku z tym, zabiorą mnie ze sobą, a wtedy spotkam się z Samcem Alfa WSJ i mamy porozmawiać. Ponoć ma tam być cała rada.... Boję się, że coś nie wyjdzie
- Kiedy? Może to i dobrze? W końcu, to oni są winni, nie? Dasz radę! Może zdążysz się jakoś bardziej przygotować... Pewnie nie mogę pojechać z Tobą, prawda?
- Niestety... Nie mam czasu na większe przygotowania - wyjeżdżam jutro o świcie... - zakończył basior

< Beryl? >

sobota, 26 grudnia 2015

Od Beryla CD Margo

Spojrzałem na Margo, niepewnie wzruszając ramionami. Wymusiłem uśmiech. Nie chciałem, by wadera przejmowała się tą całą sprawą. Nie powinna. To był mój obowiązek i nie chciałem nim nikogo obciążać. Mimo wszystko byłem jej wdzięczny za pomoc. Trochę bałem się zostania sam an sam z tymi podejrzanymi typami podobno należącymi do niszowej społeczności NIKL'u. Jeszcze raz przyjrzałem się wstążką, którą miałem na szyi, po czym skinąłem głową. Uśmiechnąłem się do Margo, starając się ją uspokoić. Widziałem, że była zdenerwowana prawie tak jak ja.
- Chodźmy zatem - powiedziałem spokojnie.
- Przepraszamy panią - skłonił się wilk Margo, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął iść szybko w kierunku  gęstych i dosyć wysokich zarośli - krzewów jałowca.
Niespiesznie podążyłem za nim.
- Tak więc - zaczął wilk - mamy z wami problem.
- Z nami?! - krzyknąłem
- Tak. Z wami. Wataha Szarych Jabłoni, która jest naszym godnym zaufania podopiecznym, zeznała jakiś czas temu, że zakłócacie jej spokój. Co prawda nie mieli do was wielkich pretensji, chcieli tą sprawę rozwiązać pokojowo, jednak my musimy pilnować porządku. O co tu chodzi? - zapytał prowokacyjnie, podnosząc brwi. Moje nogi zaczęły drżeć. Właściwie cały zacząłem drżeć. Byłem zdenerwowany - miałem jednak nadzieję, że nie tylko WSJ ale także my jesteśmy "godnymi zaufania podopiecznymi" NIKL'u.
To przecież oni wtargnęli na nasze tereny... tylko jak mu o tym powiedzieć?

< Margo? Też przepraszam, że tak długo nie odpisywałem... >

czwartek, 17 grudnia 2015

Od Margo CD Beryla

Ta cała sprawa z NIKL'em wydawała mi się naprawdę dziwna. Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Beryl najwyraźniej też tego nie wiedział. Trochę się bałam, że to jacyś oszuści, albo zasadzka, ale lepiej zachować spokój i nie był zbytnio podejrzliwym. Postanowiłam, że nie będę sama nic robić. Tutaj rządzi Beryl i nie chciałam zrobić nic złego, co mogłoby zagrozić nam, jak i całej watasze. Beryl pokazywał nasze tereny wilkom, a ja przyglądałam im się uważnie.
- Dobrze, rozejrzymy się tutaj chwilę - powiedzieli. Basior wydawał się być zmieszany, gdyż nie chciał pozwolić im na to, lecz co miał zrobić. Podszedł do mnie i spytał:
- I co o tym wszystkim myślisz?
- Mam mieszane uczucia, ale nie znalazłam nic... podejrzanego. Mimo wszystko, nie ufam im - odpowiedziałam
- No... Ale zobaczymy, co będzie dalej, może jednak to prawda? - westchnął
- Chcielibyśmy porozmawiać sam na sam z Samcą Alfa WSC - oświadczyli.
Chciałam krzyknąć "Beryl, nie! To zasadzka!", ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Bałam się najbardziej o mojego przyjaciela, ale i nie tylko...

< Beryl? > Brak weny ... Wiem, że teraz wszyscy tak piszą, ale...

wtorek, 15 grudnia 2015

Od Alekei'a C.D Jaskra

Szliśmy pogrążeni w ciszy. Mogę śmiało stwierdzić, że nie miałem zamiaru nawet rozmawiać z kimkolwiek. Wzdychnąłem przeciągle a następnie podniosłem głowę i spojrzałem się na lekko pochmurne niebo. Wtedy usłyszałem głos mojego towarzysza
-Czy coś się stało?
Odwróciłem głowę w jego stronę. Chwilę tak szedłem lecz po kilku sekundach odwróciłem głowę
-A niby co mogłoby mi się stać?
-No, nie wiem - Powiedział zmieszanie
Ociężale wypuściłem powietrze nosem
-Posłuchaj, cokolwiek to by nie było to nie ma związku z tobą, tym pchlarzem, czy też latającego patyka?
-Latającego patyka? - Zdziwił się
-Eh, Mundusa...
-Ach... to nie mogłeś tak od razu
Zaśmiałem się pod nosem
-Przecież już powiedziałem, że nie chcę zwać go po imieniu..
-Dobrze, dobrze - Jaskr wyrównał ze mną kroku po czym powiedział - Alekei... skoro potrafisz być taki jak teraz to czemu nie będziesz taki przez cały czas?
Zatrzymałem się spoglądając na Jaskra. On po kilku krokach również się zatrzymał. Był we mnie wpatrzony. Syknąłem i spuściłem głowę
-Już kiedyś ci to przecież mówiłem, nieprawdaż?
-Tak ale...!
-Nie! - Warknąłem stanowczo po czym odetchnąłem i zacząłem spokojnie - Moja przeszłość i to czym jestem tłumaczy samo za siebie więc na co mi będzie potrzebna jakakolwiek zmiana? Może... może kiedy się zmienię ale na pewno nie teraz, o tym jestem święcie przekonany
Jaskr uśmiechnął się cieło a następnie podbiegł do mnie
-Jako szczeniak to rozumiem dlaczego taki byłeś ale teraz? Przecież już nie jesteś dzieckiem, prawda?
Chrząknąłem z lekkim uśmieszkiem i spojrzałem się na niego
-Może i nie ale dzięki temu mogę dużo więcej zyskać
-Jak i dużo więcej stracić - Uśmiechnął się
Prychnąłem wyzywająco przy czym ruszyłem przed siebie. Jaskr próbował dotrzymać mi kroku
<Jaskr? Brak weny, przepraszam :/>

środa, 9 grudnia 2015

Od Beryla CD Eclispe

Nie do wiary! Zgodził się? Na coś tak prostego i przewidywalnego? Nie domyślił się. Dziwne.
- Co chcesz nam powiedzieć?
- Nic. Bez wynagrodzenia - powiedział poważnie, wbijając we mnie wzrok.
- Ale... do czego mamy się zobowiązać?
- A do czego zamierzaliście? - uśmiechnął się przebiegle.
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z Eclispe.
Czyżby ptak drwił sobie z nas? A może domyślił się, że nic dla niego nie mamy? Nie, chyba nie. Co zatem miałem odpowiedzieć?
- No? Może sądzicie, że powiem cokolwiek bez wynagrodzenia? Należy mi się, jak znalazcy w zamian za odnalezioną zgubę.
- Co chcesz? - mruknąłem.
- A co mi dasz? - uśmiechnął się miło.
- Mundus! Nie pogrywaj sobie z nami... - zawarczałem.
- Dobrze. Najpierw dacie mi pozwolenie na przebywanie na terenach WSC, a ja powiem co wiem o waszym gościu.
- Gościu? Skąd wiesz, że jest na naszych terenach?! - zbulwersowałem się.
- A to... Tak na początek - ziewnął.
- Ech... - pokręciłem głową - masz ode mnie to pozwolenie, a teraz gadaj.
- Żartujesz! - ptak zaśmiał się - pozwolenie, które mozesz cofnąć za dwa dni? O nie. Musisz dać mi coś świadczącego o tym pozwoleniu. Na zawsze.
Rozejrzałem się. Skóra ścierpła mi na grzbiecie. przypomniałem sobie o czerwonej wstążce, która od jakiegoś czasu leżała w naszej jaskini. Oleander przyniósł ją ze wsi.
- Masz - zorientowałem się, że mam ją przy sobie i wręczyłem Mundusowi.
- Dziękuję - uśmiechnął się. Powiedziawszy to, wzbił się w powietrze.
- Gdzie lecisz?! - krzyknąłem.
- Nie czuję potrzeby przebywania w waszym towarzystwie,. więc lecę na tereny WSJ... z resztą, nie musze ci się tłumaczyć.
- Miałeś nam powiedzieć, kim on jest - byłem zdezorientowany.
- Nie zamierzałem tego zrobić.,.. tak, jak ty jeszcze kilka minut temu... dać mi pozwolenia.
Zniknął nam z oczu.

< Eclipse? >

wtorek, 8 grudnia 2015

Od Eclipse C.D Beryla

-Wiem, że nie masz chęci aby nam pomóc
-Oczywiście, że nie mam! - Syknął z lekką pogardą
Położyłam jedno ucho po sobie
-Ale mógłbyś nam coś powiedzieć a może cię jakoś wynagrodzimy
Ptak spojrzał się na mnie z podejrzeniem. Tak samo zareagował Beryl. Wzdychnęłam a następnie zaczęłam iść w stronę wyjścia. Po chwili ja wraz z Berylem byliśmy kilkanaście metrów przed jaskinią
-C-co ty robisz, Eclipse? Wynagrodzenie?! Przecież..!
-Oczywiście, że nie. Żadnego wynagrodzenia - Prychnęłam wtrącając się
-W takim razie... co miałaś na myśli? - Zapytał zdziwiony
-To, że dzięki temu Mundus trochę się tym zainteresuje. W końcu, gdybyśmy czegoś nie zaoferowali nawet czegoś niewyobrażalnego on by się nie zgodził a tak, będzie go to męczyć. Wiesz, już trochę go znam...
-JA także ale nie sądzę aby takie coś go...!
I wtedy ujrzeliśmy wychodzącego ptaka. Rozejrzał się aż w końcu zatrzymał wzrok na nas. Chrząknął po czym zaczął iść w naszą stronę. Stanął przed nami a następnie powiedział
-Zgadzam się... nie sądzę aby było to coś niecierpiącego zwłoki ale chcę mieć już to za sobą
Beryl przełknął ślinę i powiedział:
-...
<Beryl? Przepraszam, że takie krótkie i bezsensu... ;(>

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Od Jaskra CD Kasai

- To... łatwa gra - uśmiechnąłem się niepewnie - przez cały czas musimy milczeć. Nawet, gdy ktoś tu podejdzie i zapyta nas o cokolwiek, nie możemy mu odpowiedzieć. Kto by to nie był.
- A jeśli nikt nie podejdzie? - zapytała wadera.
-  To zagramy w coś innego.
- Bez obaw. Tędy co chwila ktoś przechodzi - wtrącił strażnik.
Kasai wzruszyła ramionami.
- Możemy zagrać Czemu nie...
- Cisza na morzu... cisza w kościele... - zaczął wilk uroczyście - kto się odezwie... ten będzie ciele.
Milczeliśmy więc wspólnie. Przez pierwsze dwie minuty było nawet łatwo, jednak gdy minęła trzecia, zacząłem się nudzić. Nasi strażnicy stali jednak na baczność, niby posągi. Nawet nie drgnęli.
"Długo ćwiczyliście" - pomyślałem - "możemy nic z nich nie wydobyć".
Z lasu wyszła rosła postać. To Kanijel. Wtedy dopiero wilki popatrzyły po sobie niepewnie.
Tymczasem basior podszedł do nas i zapytał groźnie:
- Dlaczego oni nie są w jaskini?
Wilki nie odpowiedziały.
- Słucham?
Nadal cisza. Jeden ze strażników westchnął bezgłośnie.
Tymczasem Kanijel był coraz bardziej zdenerwowany.
- Idioci... - mruknął - a wy, do jaskini! - krzyknął, patrząc na mnie. Skinąłem lekko głową, po czym stanąłem w wejściu do groty. Kasai bez słowa zrobiła to samo.
- Dalej - rozkazał wilk.
Cofnąłem się o krok, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia ze strażnikami. Było to niezwykle dziwne uczucie, słuchać Kanijela, nie wypowiadając samemu ani słowa.
Wilczur mrucząc coś pod nosem stał przez chwilę pod jaskinią.
Nagle, z gąszczu cicho wysunął się błękitny ptak. Przełknąłem ślinę.
- Oo... - Mundus przystanął z zastanowieniem, widząc Kanijela. Przyglądałem mu się uważnie, podświadomie nie spodziewając się takiego zachowania. Byłem przyzwyczajony do jego pewnego kroku, i stanowczego głosu. Tymczasem, widzę jakby innego Mundusa. Na pierwszy rzut oka nie zmienił się, nadal patrzył na nas tak samo jak wcześniej lekko przymrużając oczy i lekko uśmiechając się, nadal poruszał się cicho niczym szpieg. Przy Kanijelu jednak stawał się mniej pewny siebie.
Postanowiłem to kiedyś wykorzystać.
- Mundus... - westchnął przeciągle wilk - chodź.
- A im co... - niemal szepnął ptak. Potem zamilkł.
Zbliżył się do nas. Popatrzył na Kasai, następnie na mnie, nadal jednak milczał.
Kanijel chrząknął znacząco - nic nie mówią... - powiedział cicho i szybko, widząc, że Mundus nie jest zainteresowany naszym towarzystwem.
Ptak kiwnął głową ze zrozumieniem, jakby chciał powiedzieć: "Zauważyłem. Nie ma w tym nic dziwnego".
- I co ty na to? - zapytał wilk.
Mundus wzruszył ramionami, po czym obojętnie rozejrzał się wokoło.
- Ty też psi synu...? - warknął bardzo nieprzyjemnie Kanijel - czy naprawdę wszyscy zwrócili się przeciwko mnie?! - warknął.
- Może Wasyl... a nie my... - wyrzekł po raz pierwszy Mundus.
- Jeszcze ci mało... - westchnął Kanijel - rozmawialiśmy już o tym.
- Owszem. Ale z nimi jeszcze o tym nie rozmawiałem - uśmiechnął się. Ciarki przeszły mi po plecach.
- Idę. Jak uda ci się z nimi porozmawiać, może... - znowu chrząknął - jakoś się dogadamy.
Ptak kiwnął głową, po czym wbił we mnie wzrok.
Kanijel zniknął, a Mundus powiedział z odpowiednim sobie uśmiechem:
- I co? Czyj to był pomysł?
Kasai przelotem popatrzyła na mnie i spuściła wzrok. Uczyniłem to samo.
- Więc ty - westchnął ptak.
Milczenie trwało chwilę.
- Powiedzieliście Wasylowi... o Watasze Srebrnego Chabra, bo chcieliście... - zatrzymał się. Potem dodał ciszej i bardziej żałośnie:
- I... powiedzieliście, że nie potrafię dochować wierności. Ani WWN, ani WSC, ani...
- Mundusie! - przerwałem.
- Przegrałeś - sapnął jeden za strażników.
- Ty też... - dodał drugi.
- Obaj przegraliście. Wygrałem! - wyszczerzył się trzeci.
- Wygrała Kasai! - zaprzeczyłem - nieważne. Mundusie: mówimy to, co każe nam sumienie.
Ptak prychnął cicho.
- Sumienie... - uśmiechnął się znowu.

< Kasai? >

Od Kasai CD Jaskra

Przewróciłam oczami. Rozmowę z wilkami zostawilam Jaskrowi, a sama skupiłam się na otoczeniu. Wokół jaskini kręciło się co najmniej dziesięcioro członków WSJ. Nie znalazłam wśród nich jednak ani Wasyla, ani Kanijiela. Mundusa na szczęście także nie było w pobliżu. Zawiał chłodny wiatr z północy. Z zadumy wyrwało mnie pytanie Jaskra:
- Zagrasz z nami, Kasai?Spojrzałam na stojące obok wilki, lekko przekręcając głowę. - Ale w co?- Przecież cały czas o tym mówimy. - burknął jeden z nich. Westchnęłam.- Jaskrze, mógłbyś w takim razie wytłumaczyć mi zasady?

< Jaskrze? >

niedziela, 6 grudnia 2015

Śnieżynki znalezione!

Wszystkie śnieżynki (zakładka: "Jak dołączyć" "Pary i potomstwo" i "Odeszli") zostały znalezione przez Kasai! Gratulacje!

Jako nagrodę Kasai wybrała po 8 Ng za każdą znalezioną śnieżynkę.

sobota, 5 grudnia 2015

Zimowe zmiany w WSC!

Drodzy Członkowie WSC!

1. Z przyjemnością informujemy, że od dzisiaj można wejść na oficjalną stronę Watahy Wielkich Nadziei oraz Watahy Szarych Jabłoni.
Zapraszamy do obejrzenia urozmaiconych zakładek "Tereny".

2. Powracają konkursy z okazji zmiany pory roku!
Pamiętacie jeszcze na czym polegały?
Ponieważ w WSC nadeszła zima, na trzech stronach watahy ukryte zostały śnieżynki. Jeśli znajdziesz którąś z nich, będziesz mógł/mogła wybrać dowolną ilość ng (1-15) lub dowolny przedmiot z zakładki "Konkursy".
Konkurs trwa do 15.12.2015

3. Od dziś zamiast muzyki na naszym blogu posłuchać będzie można odgłosów natury i jeszcze bardziej wczuć się w klimat naszej watahy.
Muzyka nadal jest dostępna na blogu.

                                                                 Wasz samiec alfa,
                                                                        Beryl 

Od Jaskra CD Alekei'a

- Może już idźcie - przytaknął Bryś Alekei'owi.
- Dlaczego? Ja mogę zostać - wzruszyłem ramionami - i chciałbym się w końcu dowiedzieć, co ci się stało!
- Westchnął. Przez chwilę zastanawiał się, co powiedzieć, po czym wyrzekł niespokojnie:
- Pogryzłem córkę właściciela. Nie dotkliwie, tak tylko trochę.  Ale teraz trzymają mnie na łańcuchu.
- To... przykre - Mundus zmarszczył brwi, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Nie dlatego, żebym cieszył się z cudzego nieszczęścia.
- Może razem z nami uciekniesz do lasu? - zaproponowałem nagle - przynajmniej na jakiś czas.
- Niee... - pies gwałtownie odskoczył - nie mogę. Jeśli zobaczą, że uciekłem, to na pewno nie spuszczą mnie z łańcucha.
- To straszne... - westchnąłem - zatem siedź tutaj. Jutro może przyjdę - uśmiechnąłem się. A jak cie już spuszczą, to nie wahaj się nas odwiedzić!
- Lepiej nie - mruknął Alekei, jednak udałem, że tego nie słyszę. Wychowywaliśmy się razem, więc gdy zostanę samcem alfa WWN, lepiej nie czynić sobie z Alekeia - w końcu syna alf WSC, wroga.
Wyszliśmy ze wsi.
- Nie trzeba go było tu spraszać - warknął Alekei - jeden pies za dużo.
Wzruszyłem ramionami.
- Gdzie Mundus? - zapytałem, gdy zorientowałem się, że nie ma z nami ptaka.
- Pewnie poleciał odwiedzić tą swoją kotkę - ziewnął Alekei.
- Nie... - uśmiechnąłem się niepewnie - raczej nie.
- Im dłużej go nie ma, tym lepiej.
- Zastanowiło mnie to, co powiedział Alekei, jednak nie myślałem o tym dłużej. Nawet jeśli mój przyjaciel postanowił zostać we wsi z jakiegokolwiek powodu, nie było potrzeby, by cię o niego martwić.

< Alekei? >

piątek, 4 grudnia 2015

Od Alekei'a C.D Jaskra

Kiedy znaleźliśmy się w owym ogrodzie, przystanęliśmy. Pies jednak wydawał się być przerażonym. Nie powiem, denerwowało mnie. Podchodząc do niego szybkim susem, warknąłem
-Coś taki przerażony, kundlu?!
Pies skulił pod siebie ogon robiąc się przy tym mniejszy. Po chwili usłyszałem za sobą proszący głos Jaskra
-Alekei, proszę...
Kątem oka spojrzałem na niego. Prychnąłem z wściekłością. Wtedy pies odezwał się cicho
-Mam swoje powody...
Odwróciłem się od niego odchodząc a następnie usiadłem na ziemi rozglądając się dookoła. Nie chciałem nawet słuchać tych głupot. Co prawda, słyszałem krótkie urywki ich konwersacji le nic poza tym. Zamknąłem oczy wzdychając głęboko. Wtedy usłyszałem głos dochodzący z lewego boku
-Co cię tak zirytowało
Otworzyłem lewe oko. Mojemu spojrzeniu ukazał się Mundus. Syknąłem odwracając się
-A co cię to?
-Nic, po prostu się pytam - Znów stanął na przeciwko mnie wymuszając na mnie mój wzrok
-Czego ty chcesz - Warknąłem wstając
-A czego bym niby chciał - Zapytał z tym swoim uśmieszkiem
Zacisnąłem zęby a następnie zwróciłem się z pogardą lecz za razem prośbą do Jaskra
-Zakończyłeś już swoje pogaduszki? Dłużej tu nie wytrzymam... - Spojrzałem kątem oka na ptaszysko - Tym bardziej z tym...
Jaskr patrzał na mnie nie wiedząc co zrobić aż w końcu odezwał się kundel
-...
<Jaskr? Przepraszam, że takie ostatnio daje opowiadania, ale naprawdę nie mam pomysłów... poza tym, trochę znudziło mi się bycie wilkiem więc będę mało częstotliwa. Może kiedyś mi się to zwróci>

poniedziałek, 30 listopada 2015

Od Beryla CD Eclispe

- Zagraniczne... - mruknąłem.
- Możliwe - westchnął wilk.
- Nie jesteś stąd?
- Nie.
- Czy pamiętasz, jak się tu znalazłeś?
- Nie...
- Więc nie pamiętasz również, kto przebił cię włócznią...
- Absolutnie - odpowiedział.
Westchnąłem.
- Leż tu na razie spokojnie, a my dowiemy się, czy nie jesteś wrogiem - popatrzyłem na niego z ukosa.
- Berylu... - powiedziała delikatnie Eclipse.
- Musimy to sprawdzić. Chodźmy, Eclipse - uśmiechnąłem się.
Zostawiliśmy naszego gościa w jaskini medyka, po czym udaliśmy się... gdzie?
- Gdzie idziesz? - zapytała Eclipse.
- A jak myślisz? - odparłem ni to bezradnie, ni to z lekkim zdenerwowaniem.
- Czy...
- Idziemy właśnie do Aksela i Lerki...
Wadera westchnęła z ulgą, jednak po krótkiej przerwie, zacząłem:
- Może Mund... - chrząknąłem. Przez dwie następne minuty szliśmy w milczeniu.
- Może Mundus wie... - Eclipse dokończyła za mnie. Tak, małżonko, dokładnie to chciałem powiedzieć.
Sapnąłem żałośnie.
- Nie wiem, czy ci się to uda - powiedziała spokojnie.
- Ja też.
W jaskini byli wszyscy. Aksel, Lerka, Jaskier... razem z Mundusem.
Ten ostatni spojrzał na mnie bez entuzjazmu, jakby spodziewał się naszej wizyty.
- Ja zasadniczo do Mundusa - powiedziałem bez wstępów. Lerka wskazała mi łapą miejsce, gdzie siedzieli Mundus i Jaskier.
- Jeśli będziesz chciał mnie stąd wyrzucić, uprzedzam, że nie przebywam na twoich terenach, lecz Aksela.
- Wiem... - westchnąłem.
- Co zacz?
- Chcemy... żebyś nas uświadomił... kim właściwie jest Arslen Midgarth Loob?
- Co?! - Mundus zdziwiony podniósł głos - skąd mam wiedzieć?
- Myślałem... - powiedziałem zawiedziony - Eclipse i ja na pewno go znamy, ale nie pamiętamy skąd.
Ptak wzruszył ramionami.
- Z resztą, nie przypominam sobie, żebym miał wobec ciebie jakieś obowiązki. Praktycznie nie należę już do Watahy Srebrnego Chabra.
"Może on wie, ale nie chce mi powiedzieć" poczułem żal. Straciłem jego zaufanie.
Wtedy Eclipse powiedziała:
- ...

< Eclipse? >

niedziela, 29 listopada 2015

Od Jaskra CD Alekei'a

- Wi... witaj Brychu! - krzyknąłem do psa, zbliżając się do stodoły, do której uprzednio był przywiązany Bryś.
- Cześć - owczarek przeleciał po podwórku niepewnym wzrokiem.
- Coś się stało? - zapytałem.
- Moi ludzie... mogą zaraz przyjść.
Obok mnie pojawił się Mundus. Westchnął, po czym powiedział:
- Zejdźcie z widoku... już idą.
Rzeczywiście, ktoś biegł przez podwórko. Na chwilę zamarłem w bezruchu. To jakaś mała dziewczynka. Nie spoglądając nawet w naszą stronę Wskoczyła do stajni stojącej nieopodal i tyleśmy ją widzieli.
Za nią kroczyło jeszcze dwoje ludzi. Nie czekaliśmy jak nas zobaczą i uciekliśmy do ogrodu znajdującego się za stodołą.

< Alekei? >

Od Beryla CD Margo


Wilk rozejrzał się i ziewnął.
- To Wataha Srebrnego Chabra?
- Tak - mruknąłem nieufnie.
- To świetnie. Zaraz przyjdzie mój przełożony...
- Co?! Jaki przełożony?
- Ten... - wilk przetarł łapą oczy - ten.
Nie wnikając dłużej w pochodzenie wilka, popatrzyłem na Margo. Wadera wzruszyła ramionami.
- Poczekajmy - powiedziała spokojnie.
Rzeczywiście, chwilę później, zjawił się kolejny wilk - o brudnoróżowoszarobordowej barwie sierści (inaczej nie potrafiłem jej nazwać), czarnych, dużych oczach i błękitnej wstążce na szyi. Popatrzył na nas, po czym usiadł na ziemi. Wlepił we mnie swój zmęczony wzrok. Czułem się obserwowany.
- To samiec alfa tej watahy? Przybyliśmy z rozkazu NIKLu * i mamy pomóc wam w rozwiązaniu sporu z Watahą Szarych Jabłoni. Impertynenci... - prychnął wesoło.
Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia z Margo.
- Z NIKLu? Z tego NIKLu?! - krzyknąłem zaskoczony - jest mi więc niezmiernie... że NIKL chce zająć się naszą sprawą.
- Ja też się cieszę - ziewnął wilk rozdziawiając pysk - pokażcie mi wasze tereny.
- Z chęcią - skłoniłem się.
Odwróciłem się i zacząłem powoli iść w kierunku lasu.
- Rozumiesz coś z tego? - mruknąłem do Margo - nie wierzę, by NIKL ich tu przysłał. A jednak widzę tą błękitną wstążkę na jego szyi...

< Margo? >
* Patrz: NIKL. Do tej pory wspomniana była tylko w tym opowiadaniu: Od Beryla CD Eclipse

poniedziałek, 23 listopada 2015

Od Margo CD Beryla

To, co powiedział Beryl wydawało mi się bardzo prawdopodobne. Wszystko się zgadzało! Ala miał rację, musieliśmy dowiedzieć się czegoś więcej po kryjomu.
- Masz już jakiś plan? - spytałam go
- No... Myślałem nad tym, ale nic konkretnego nie wymyśliłem - odparł basior.
- Cóż, w takim razie pomyślimy nad tym wspólnie - uśmiechnęłam się. Wyszliśmy z jakini i poszliśmy na spacer.
- Podsumujmy co już wiemy - zaproponowałam.
- Wiemy, że ma to coś wspólnego z WSJ i... - zawiesił się.
- Czyli ogólnie wiemy nie wiele. Ale niedługo, to się zmieni - westchnęliśmy. Po chwili, ujrzeliśmy coś... dziwnego. Zobaczyliśmy wilka. Ale kim był ten wilk? On również nas zauważył, gdyż spojrzał się na nas swoimi czerwonymi oczami.
- Kim jesteś i co robisz na naszych terenach?! - krzyknął Beryl, a nieznajomy rozejrzał się i...

< Beryl? >

niedziela, 22 listopada 2015

Od Alekei'a C.D Jaskra

-Zakneblowany...  - Syknąłem cicho odwracając się - Nic tu po nas
-Ale.. Co z Brysiem?! - Usłyszałem po chwili Jaskra
Zatrzymałem się i spojrzałem zza ramie
-A co mnie to? Ten cały Bryś mnie nie obchodzi
-Ale...
-Mógłbyś być odrobinę milszy - Wtrącił ię Mundus
Obleciałem go oziębłym wzrokiem a następnie spojrzałem się przed siebie
-Skoro ma na sobie kaganiec to nie bez powodu.. Pewnie coś zrobił ale znając życie i ludzi niedługo go wypuszczą - Wzruszyłem ramionami
-Alekei'u... proszę! Jeżeli... jeżeli mu pomożesz zrobię co zechcesz!
Stanąłem a następnie odwróciłem sie całościowo do Jaskra
-Wszystko?
-Tak!
-Jaskrze myślałem, że masz więcej oleju w głowie niżeli ten prostaczy wilczur - Wskazał na mnie skrzydłem uśmiechając się szyderczo
-Przymknij się ptaku! To decyzja jego i tylko jego. A więc, co niby chcesz abym zrobił?
Widać było, że tym uradowałem Jaskra. Jego oczy zalśniły
-Uwolnij go!
Wzdychnąłem głęboko a następnie podbiegłem do psa. On na nam mój widok skurczył się i podkulił ogon. Wziąłem jedną łapę i położyłem na jego karku ten ze strachu aż podskoczył
-Nie ruszaj się albo skończy się źle
Pies zaskomlał. Wciągnąłem powietrze, wziąłem zamach a tuż po chwili pies był uwolniony z liny. Od mojego uderzenia poleciał na dół. Podszedłem do niego a następnie wziąłem do pyska część metalowego ścierwa. Po jednym kłapnięciu metal spadł z jego pyska. Pies nadal przerażony moją obecnością wstał i czekał na dalszy ciąg wydarzeń. Pewnie myślał, że coś mu zrobię lecz to nie było moim zadaniem. Prychnąłem wyśmiewając go
-Wykonałem swoje zadanie Jaskrze
Po wypowiedzeniu tego imienia pies podniósł się a następnie zaczął się rozglądać
<Jaskr?>

Od Eclipse C.D Beryla

Gdy już prawie że byliśmy jedną łapą w jaskini nasz gość stał nam na przejściu. Zaskoczyło mnie gdyż miał głęboką i poważną ranę lecz ten stał jakby nigdy nic. Spojrzał się na nas proszącym wzrokiem po czym jego łapy jakby zarwały się pod nim. Obydwoje podbiegliśmy do niego
-Coś ty zrobiłeś?! - Warknęłam do leżącego -Nie masz wystarczająco sił aby stać a co dopiero chodzić!
-Połóżmy go z powrotem - Powiedział Beryl podnosząc go
Skinęłam głową i zacząłem również go podnosić. Chwilę to trwało jednakże tego dokonaliśmy. Zasiedliśmy przed nim głęboko się w niego wpatrując. Dyszał donośnie i niespokojnie. Po chwili powiedział zachrypniętym, cichym głosem
-Gdzie... gdzie jestem?
-W naszej watasze - Syknęłam -Watasze Srebrnego Chabra
Wilk wydawał się być zdziwiony
-Kim.. kim wy..?
-Jesteśmy alfami tej watahy - Wzdychnęłam odwracając wzrok - A ty? Co tu robisz? I kim jesteś?
Powtórnie spojrzałam się w jego stronę. Wilk zaskomlał cicho
-Boli..
-Nic dziwnego, w końcu byłeś przedziurawiony włócznią - Powiedział Beryl - Nie pamiętasz?
Wilk podniósł głowę spoglądając w nasze oczy
-Nie.. chyba, nie.. - Znów ją położył na kamieniu - Nie wiem co i dlaczego tu jestem..
-A jak masz na imię? Chociaż to pamiętasz? - Spytał Beryl lekko wstając
-Tak.. moje imię to.. to.. to Arslen. Arslen Midgarth Loob
-Arslen Midgarth Loob, tak jakbym już kiedyś to słyszałam - Zastanawiałam się chwilę - Ale nie pamiętam skąd
-Ty też? Również coś mi się kojarzy - Wzdychnął Beryl
<Beryl? Ale historija ^^ i przepraszam, że tak krótko ale nie mam pomysłów :p>

sobota, 21 listopada 2015

Od Jaskra CD Alekei'a

Miałem nadzieję, że do niczego groźnego nie dojdzie. Obawiałem się jednak, że dojść może. Chwilowo jednak sytuacja ucichła nieco, postanowiłem więc wtrącić:
- Chodźmy nad rzekę. Dawno nie widziałem Brysia a tam można go spotkać.
- Brysia... - powtórzył jakby zamyślony Alekei.
- Tego białego psa... - powiedziałem niepewnie.
- Ach, tak, pamiętam! - przerwał gwałtownie Alekei - tego, który zaatakował nas kiedyś nad rzeką... piękna przyjaźń, rzeczywiście.
- Idziemy? - ziewnął Mundus.
Po chwili milczenia, kiwnąłem głową.
Nad rzeką nie spotkaliśmy jednak Brysia.
- Może jest na gospodarstwie - mruknąłem. Zaproponowałem, byśmy udali się także tam. Jednak, gdy staliśmy już pod płotem, za którym powinien być Bryś, nie zobaczyliśmy go. Dopiero po dłuższym nawoływaniu, usłyszałem ciche szczekanie. Bryś wychylił się zza ściany stodoły stojącej na drugim końcu podwórka. Był przywiązany do ściany a na pysku miał metalowe kratki. Zdziwiło mnie to. Alekei natomiast prychnął ze wzgardą.

< Alekei? >

poniedziałek, 16 listopada 2015

Od Jaskra CD Kasai

Westchnąłem ciężko. Kasai pokiwała głową zamyślona, a Wasyl oburzony, zmarszczywszy brwi, zapragnął dowiedzieć się czegoś więcej o wcześniejszych wydarzeniach związanych z Mundusem.
- Właściwie, to Mundus zdradził już trzy watahy - westchnąłem głośno, nie czekając na pytania - WSC, WWN, a wasza WSJ będzie następna!
Wasyl przestąpił kilka razy z nogi na nogę. Z wyraźnym wyrazem oburzenia na twarzy, nie wiedział co powiedzieć.
- To... to okropne! - wykrzyknął.
- Tak... - pokiwała głową Kasai - ale to taki to i już! - dodała od niechcenia.
- Jak możemy z kimś takim współpracować! - mówił dalej Wasyl - myślałem, że Kanjiel dobrze dobiera sobie doradców! Ale nie... biegnę mu to powiedzieć.
- Reakcja wilka była tak szybka, że aż niewiarygodna. Wybiegł z jaskini, nie patrząc na nas.
- Pobiegł - stwierdziłem zszokowany. Kasai westchnęła:
- I dobrze. Prawie się nie powstrzymałam...
- Kasai, proszę! Widzisz, już z pierwszym się udało! - starałem się zachęcić waderę do dalszych działań - chodź. Wyjdziemy przed jaskinię. Tam stoją strażnicy.
Wyszliśmy przed jaskinię. Tam stali strażnicy.
- Dobry... - skłoniłem się lekko przed jaskinią w kierunku stojących przed jaskinią strażników.
W końcu powiedziałem do jednego, ze stojących tam strażników:
- Ładny dzień... aż szkoda stać na straży.
Gdy nie usłyszałem odpowiedzi żadnego ze strażników stojących pod jaskinią (a było ich trzech), wzruszyłem ramionami:
- To naprawdę ładny dzień.
Po mojej wypowiedzi, jeden ze strażników, którzy, wierzcie lub nie, stali pod jaskinią, chrząknął. Nie odezwał się jednak.
- Jeżeli chcecie, umilimy wam czas swoim towarzystwem - uśmeichnąłem się - widzę, że wam nudno. I tak tu cicho.
Znowu nic. Westchnąłem i spróbowałem ostatni raz:
- Wiecie, że doba marsjańska trwa 24 godziny i 37 minut?
W końcu, jeden z wilków prychnął ze śmiechem.
- Hee... nie wytrzymam. Przepraszam - prychał dalej.
- No i przegrałeś - fuknął radośnie drugi wilk.
- Wy też! - krzyknął trzeci.
Przez chwilę zastanawiałem się, o czym rozmawiały wilki. W końcu zorientowałem się, że grały w jakąś grę.

< Kasai? Przepraszam, że tak długo nie dokończyłem... >

sobota, 14 listopada 2015

Od Beryla CD Eclipse

- To dziwne - stwierdziłem - skąd ten dziwny wilk wziął się tutaj? Może to ludzie go tak poranili - domyśliłem się od razu.
- Może - wzruszyła ramionami wadera.
Widziałem, że bardzo przejęła się tym "znaleziskiem". Nie wiem dlaczego. Znaleźliśmy go, wyleczymy i pewnie sobie pójdzie. A może nie?
Nie... ta myśl nie dawała mi spokoju. To straszne, znaleźć kogoś ledwo żywego, zakrwawionego, poniekąd w swoim domu. Kogoś zupełnie obcego. Kogoś, kto sam w sobie wygląda strasznie.
- Jak myślisz, czy to może mieć coś wspólnego z WSJ? - zapytałem, unosząc brwi z przerażeniem.
Eclipse westchnęła. Była zmęczona tym tematem. Było widać. Jednak odpowiedziała dość spokojnie:
- Nie wiem. Może.
Nagle z jaskini wydobył się głuchy jęk. W tamtej chwili przestraszyłem się jeszcze bardziej. Podejrzewałem, że nasz gość będzie mógł powiedzieć nam więcej o całej sprawie, niż jesteśmy w stanie się domyśleć.
Już chcieliśmy wejść do jaskini, gdy nagle...

< Eclipse? Przepraszam, że tak długo nie dokończyłem... >

wtorek, 10 listopada 2015

Od Alekei'a C.D Jaskr'a

Chwilę stałem w bezruchu naburmuszony lecz po chwili odwracając głowę przy czym przewróciłem oczami powiedziałem od niechcenia
-To dla mnie bez znaczenia
-Dziękuję - Usłyszałem po chwili
Wzdychnąłem głęboko po czym się wyprostowałem
-A więc, mówię to całkowicie od niechcenia... co robimy?
Ptak prychnął z wyraźnym chrząknięciem a następnie machnął skrzydłem
-A co takiego chcesz z nami robić?
-Nie wiem, dlatego się tez pytam.. - Położyłem jedno ucho
-To może... przejdziemy się? - Zaproponował niepewnie Jaskr
Spojrzałem na niego podejrzliwym spojrzeniem, ten natomiast zareagował na to jakby myślał, że chcę go zaraz rozerwać na strzępy. Wypuściłem powietrze gnieżdżące się w moich płucach po czym z lekkim uśmieszkiem spojrzałem się na Jaskra
-Czemu by nie..?
Jaskr w odpowiedzi również się uśmiechną a następnie spojrzał się na ptaszora. Mundus wiedział o co chodzi Jaskrowi lecz on w odpowiedzi wzruszył ramionami
-A więc, może dla odmiany ja poprowadzę? - Powiedział z radością w głosie, Jaskr
-Jak tam chcesz - Przekręciłem oczami
Ptak zrobił to samo
<Jaskr?>

poniedziałek, 9 listopada 2015

Od Kasai CD Jaskra

Z trudem powstrzymałam się przed powiedzeniem mu, co o nich myślę. Wysiliłam się nawet na uśmiech.
- Długo współpracujecie z Mundusem? - zaczęłam. Jaskier spojrzał na mnie pytająco.
- Czy ja wiem... - powiedział.
- W każdym razie, radzę ci na niego uważać. - Westchnęłam i jakby od niechcenia dodałam: - Dwie watahy już zdradził...
- Dwie? - Wasyl wydawał się szczerze oburzony tym faktem. 
- Nie wiedziałeś? - zapytał Jaskier zrozumiawszy mój plan. - Najpierw WSC, potem także WSJ. Nieciekawy typ.
Wilk spojrzał na nas spode łba i wyszedł zamyślony.
- Jesteśmy krok do przodu. - Basior uśmiechnął się lekko.
- Zdecydowanie wracam do otwartej wrogości. Mdli mnie od tego przesłodzonego dialogu. - burknęłam. - Z każdą minutą siedzenia tutaj jestem coraz bardziej ciekawa jak płoną pióra... - Wywołanie pożaru wydawało mi się coraz bardziej kuszącą opcją. Z zamyślenia wyrwał mnie hałas na zewnątrz jaskini.

< Jaskrze? >

sobota, 7 listopada 2015

Od Eclipse CD Beryla

Z dość wielką niepewnością zaczęliśmy podchodzić do "tego czegoś" leżącego pod krzakiem. Z każdym krokiem robiło mi się ciężej na barkach, jakby to powiedzieć... jakby niepewność naciskała na moje nerwy. W końcu stanęliśmy przed krzakami. Wymieniliśmy się stanowczymi spojrzeniami po czym powoli odkryłam gałęzie zasłaniające posturę osobnika. Kiedy już to zrobiłam zrobiło mi się lżej. Jak się okazało był to ranny wilk, a przynajmniej wygląd miał podobny do wilka gdyż nosił obrożę na szyi
-Pies..? - Beryl skrzywił się z niedowierzania
-Nie, to znaczy.. sama nie wiem - Pokręciłam niepewnie głową
-W takim razie, kto? - Spojrzał się na mnie
Zaraz po słowach Beryla ciało poruszyło się a z pyska owego stworzenia wyleciała krew. Z zaskoczenia odsunęłam się kawałek powtórnie zakrywając go gałęziami
-Trzeba go stamtąd wydostać - Powiedział po czym uchylił się ku ciału
Chwilę potem postura niby wilka leżała na otwartej przestrzeni przez co mogliśmy łatwo go obejrzeć. Niby wilk (tak go będę zwała) był prawie że cały we krwi. Przez jego klatkę piersiową przechodziła włócznią
Choć by się mogło wydawać, że nie żyje to było całkiem odwrotnie. Jeszcze oddychał, ociężale ale oddychał. Po krótkiej chwili otworzył oko i spojrzał się na nas. Chwile tak trwał po czym poprawił głowę i zaskomlał powtórnie zamykając oko
-Pomożemy mu? - Spytałam nie zrywając oczu z Niby wilka
-Czemu by nie. W końcu, raczej nic nie zrobi - Beryl wzruszył ramionami podchodząc bliżej do Niby wilka
Po chwili wziął go na swoje barki a następnie ruszyliśmy z powrotem do watahy. Kiedy w końcu doszliśmy do lecznicy odstawiliśmy go tam a następnie wyszliśmy przed jamę w której owa lecznica się znajdywała. Wtedy Beryl rozpoczął rozmowę...
<Beryl?>

Od Jaskra CD Alekei'a

- Eee... - patrzyłem na ptaka, nie mogąc oderwać o dniego wzroku. Obawiałem się, że zaraz stanie się coś strasznego. Mundus jednak stał tylko, z zastanowieniem spoglądając na Alekei'a.
- Byliśmy... Mundus przyleciał do mnie. Nie ma to nic wspólnego z polityką twojego ojca... - zacząłem się tłumaczyć.
- Myślę, że wszystko związane z TYM stworzeniem jest, niestety, związane z polityką mego ojca. - prychnął wilczur.
- Ależ gdzie tam... Jesteśmy między terenami WSC a ziemiami WWN, więc tutaj Mundus powinien byhć bezpieczny. Aksel nie zakazał Mundusowi wstępu na nasze tereny. Z resztą, nieważne... co tu robisz?
- Nic... - mruknął Alekei.
- Widzisz... ja też nic - rozejrzałem się niepewnie - to znaczy... wypróbowuję metodę Strzygi. Pomaga w skupieniu i zrelaksowaniu się.
- Ha! - Alekei zachichotał, patrząc na Mundusa - nie wiem, czy ci się to uda w tak niedobranym towarzystwie.
- Nie pogrywaj sobie, Alekei'u... - syknął Mundus - to, że jeszcze nie doszło do żadnej nieprzyjemnej sytuacji, nie znaczy, że możesz tak naiwnie się puszyć. Mam coraz większą chęć pozbawić cię futra na grzbiecie. Obawiam się jednak, że nie wyglądałbyś z nim tak atrakcyjnie.
- A jesteś gotowy ponieść straty także sam? - warknął Alekei.
- W tej sytuacji? Oczywiście - uśmiechnął się ptak złośliwie.
- Powiedz mu, żeby mnie nie irytował... wypowie do mnie jeszcze jedno słowo, a nie wytrzymam - huknął Alekei.
- Grzeczność w wykonaniu Alekei'a - stwierdził z uśmiechem ptak.
- Możecie przestać...!?! - krzyknąłem przerażony, mając nadzieję, że zdołam uspokoić trochę obie strony - Mundek, nie prowokuj go! Alekei'u... - jęknąłem - możemy zakończyć ten spór?

< Alekei'u? >

Od Beryla CD Margo

Następnego dnia, gdy tylko się obudziłem, od razu udałem się do jaskini Margo. Na szczęście, zastąłem ją w środku.
- Witaj, Margo! - powiedziałem, wchodząc do środka.
- Witaj, Berylu - odpowiedziała mi wadera.
- Myślę, że... wiem, o co chodzi.

* * *

Nie uważasz, że to może być związane z Watahą Szarych Jabłoni? To dziwny zbieg okoliczności... najpierw WSJ wtargnęła na nasze tereny, teraz przybywają wilki o dziwnych imionach... ze wschodu. Tak, jak WSJ. Mundus ich zna i z nimi współpracuje. Tak, jak z WSJ.
- Tak, możliwe.
- Uważam, że powinniśmy się jeszcze czegoś o tym dowiedzieć. Tylko - chrząknąłem - bardziej ostrożnie, niż wczoraj. Nie mogą... Mundek nie może się o niczym dowiedzieć. Jeśli naprawdę szukają u nas pomocy, na pewno wcześniej, czy później sami nam wszystko powiedzą.

< Margo? >

wtorek, 3 listopada 2015

Od Alekei'a C.D Jaskra

Szedłem prosto przed siebie próbując o niczym nie myśleć lecz coś nie dawało mi wciąż spokoju. Najgorsze było to, że właśnie nie wiedziałem co. Wzdychnąłem głęboko przenosząc swój wzrok na zachód - w stronę niebywałych gór. Były ona zarazem niebezpieczne jak i orzeźwiające. Z rytmu wybił mnie jakiś ptak który wyleciał mi prosto z przed łap. Zaskoczony uniosłem prawą łapę i położyłem uszy po sobie - Zero naprawdę, ZERO Spokoju!! - pomyślałem po czym nie myśląc o tym dłużej ruszyłem w dalszą drogę. Nagle, pomiędzy krzakami ujrzałem dwie postury. Zaciekawiony ruszyłem w ich stronę. Po przebyciu kilku kroków poczułem znajome zapachy. Zaciągnąłem się
- Jaskr... - Wyszeptałem po czym przymknąłem oczy - Co on robi o tej porze?
Nie zastanawiając się długo obszedłem krzaki. Przymknąłem oczy i z dość poważną miną wyszedłem na przeciw tym dwóm osobnikom
- Co wy tu... - W tym momencie wyczułem doprawdy nieprzyjemny zapach który zawsze przyprawiał mnie o mdłości
Otworzyłem oczy a przede mną pojawiła się postura szczupłego, niebieskiego ptaka. Chwilę się mu przyglądałem nie wierząc własnym oczom. Po niedługiej chwili zamknąłem oczy i zmarszczyłem brwi odwracając lekko głowę w druga stronę
- Jaskr, co.... co to ma znaczyć..?
- Eee, w-witaj Alekei'u ł-ładna dziś pogoda..? - Słyszałem w jego głosie niezdecydowanie, przerażenie oraz nutę drwiny
- Nie o to pytałem! - Spojrzałem się na niego złym wzrokiem a następnie tym samym wzrokiem spojrzałem na ptaka - Co TO tutaj robi?!
- Wypraszam sobie..
- Ty tu nic nie masz do gadania! - Warknąłem
- A-alekei'u proszę, uspokój się - Powiedział zmieszanym głosem
Spojrzałem się na niego po czym głęboko wzdychnąłem
- Zresztą... co mnie to dlaczego to tu jest
- Naprawdę?
- Oczywiście, to nie moje sprawy dlaczego to tu teraz jest i dlaczego przez to było tyle zamieszania
- Naprawdę Alekei'u, staram się nie zwracać uwagi na twoje jakże ubogie słownictwo jednakże nie możesz mnie traktować jakbyśmy się nie znali
- No właśnie - Spojrzałem na ptaka - Nazywam cię "to" z grzeczności. Gdybyśmy się nie znali... to nawet nie wiem jakbym cię nazwał
- Nie wiem czy mam się zdenerwować czy nie - Wzdychnął ociężale ptak
- I niech tak pozostanie, zresztą... co tu robisz Jaskrze?
- Hym? Eee..
<Jaskr?>

niedziela, 1 listopada 2015

Od Margo CD Beryla

Nie mogłam w to uwierzyć! I nic się nie dowiedział? Hmm...
- Może, najlepiej będzie, jak nic z tym nie zrobimy? Może Mundus właśnie chce tego, żebysmy się zainteresowali? Żebyśmy zrobili wszystko żeby zaspokoić naszą ciekawość? - myślałam na głos
- Może i racja, tyle, że właśnie my robimy wszystko żeby zaspokoić naszą ciekawość i nie wiem, czy moglibyśmy przestać... - powiedział Beryl, a ja westchnęłam
- Musimy spróbować! Zostawmy tą sprawę tak, a to wszystko i tak się niedługo okaże! Przecież nie mogą wszystkiego trzymać w tajemnicy przez cały czas, a szczególnie, jak chcą od Ciebie pomocy! - powiedziałam, a basior kiwnął głową.
- Dobra myśl! Zróbmy tak! A...teraz co robimy? - zapytał z uśmiechem
- No... nie wiem, może w końcu odwiedzimy Jezioro Dziewięciu Cieni? A może po prostu pójdziemy odpocząć? - zaproponowałam
- Tak! Ja... pokażę Ci to jezioro innym razem, chyba pójdę do domu, bo ta cała sprawa, robi się mecząca... - powiedział Beryl, pożegnaliśmy się i podszedł. Więc i ja szłam do mojej jaskini. Po drodze spotkałam Elver'a, który właśnie przelatywał nad watahą. Natyhmiast opowiedziałam mu o całej sytułacji, po czym stwierdziłam:
- Wy, ptaki, jesteście naprawdę dziwni! - Elver uśmiechnął się i odparł :
- Może i racja, ale za to jacy sprytni, mądrzy i tacy...
- Dobrze, wystarczy, już jesteśmy. Ja też sobie odpocznę, a ty? - zapytałam
- Tak, też myślę, że to dobry pomysł, ale, informuj mnie na bierząco z tą całą historią! Robi się ciekawie... - powiedział Elver i oboje się zaśmialiśmy

< Beryl? >

sobota, 31 października 2015

Od Beryla CD Margo

- No... - Mundus machnął skrzydłami - wyjaśniliśmy sobie wszystko. Teraz daj mi spokój.
Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Obawiałem się przypomnieć Mundusowi, że zakazałem mu przebywania na terenach WSC. Z resztą myślę, że sam doskonale o tym pamiętał. Przyzwyczaiłem się już, że zawsze ignorował moje polecenia. Liczył się chyba tylko ze zdaniem Murki.
- Margo... - powiedziałem niepewnie, patrząc w dal - chodźmy. Wadera skinęła głową.

- I co? - zapytała, gdy oddaliliśmy się od Mundusa i Nędzy.
- Wiesz co...? - zacząłem - ja właściwie... nic nie pamiętam. Uświadomiłem sobie ten smutny fakt, wlepiając wzrok w swoje nogi, gdy szliśmy wolno przez polanę. Margo westchnęła.
- Nie żartuj! - Wydawała się być zniecierpliwiona.
- Poczekaj - zmarszczyłem brwi, koncentrując się - Mundus mówił mi chyba, że Nędza... jest jego... rodziną?! - drgnąłem, uświadamiając sobie bezsens swoich słów - tak. Tak mi powiedział - tu zrobiłem chwilę przerwy, po czym kontynuowałem - mówił mi jeszcze, że oboje pochodzą z nieznanych nam terenów...  i żebym nie pytał więcej.
Wadera chrząknęła.
- Ale chyba pójdę i zapytam jeszcze kiedyś - kiwnąłem głową w zamyśleniu.

< Margo? >

czwartek, 29 października 2015

Od Margo CD Beryla

Beryl spojrzał na mnie z nadzieją, że JA coś na to poradzę, lecz ja, nie wiedziałam CO... No, ale w końcu ktoś musiał zacząć...
- Słuchaj, możemy porozmawiać? - zapytałam Mundusa, a on uśmiechnął się tajemniczo i spojzał na Beryla.
- Och, nie patyczkujmy się, po prostu chodź, jest sprawa - powiedział basior jakby od niechcenia. Nastała chwila ciszy, aż w końcu Nędza kiwnęła na ptaka znacząco głową, a on podleciał do nas i razem odeszlismy trochę. 
- Zostawię was na chwilę samych. Myślę, że to powinno pozozstać między wami... - odsunęłam się znacząco odd nich i zobaczyłam tylko jak Bery błagającym wzrokiem kiwał głową, ale ja już zdecydowałam, że tak będzie lepiej. Czekałam aż skończą rozmawiać pewnien czas. Przyglądałam się naturze, zwierzętom, a czas strasznie mi się dłużył... W końcu zobaczyłam, jak oboje wyłaniają się zza drzew z dwuznacznymi minami. Mundus skłonił się grzecznie i odleciał. Spojrzałam pytająco na Beryla, a on uśmiechnął się i powiedział...

< Beryl? >

środa, 28 października 2015

Od Beryla CD Eclipse


Popatrzyliśmy na siebie ze zdziwieniem. Coś jakby nas tknęło. W tym samym momencie drgnęliśmy, a nasze oczy spotkały się. Zaczęliśmy biec przed siebie. krople cały czas widniały na ziemi. Mniej lub bardziej regularne, mniejsze lub większe. Czasem pod krzakiem, czasem wśród mchu.

- Eclipse, zobacz! - podniosłem głos, wskazując łapą na ciemne plamki na ziemi.
Wadera, wyraźnie wyrwana z zamyślenia, spojrzała na ciemne ślady... krwi.
To stanowczo była krew. Czułem to. Eclipse warknęła cicho.
- Czyja to krew? - zapytała, nie oczekując chyba jednak odpowiedzi.
- Nie wiem - powiedziałem sam z siebie - to może być krew wilka. Albo ptaka. Nie wiem. Jednak nie czuję tutaj zapachu jeleni, czy zajęcy... to nie mogła być ofiara jakiegoś członka WSC.
Nagle, zobaczyliśmy coś dziwnego pod krzakiem. Las nagle wydał mi się złowrogi.
Pod gałęziami leżało duże, szare...


< Eclipse? >

wtorek, 27 października 2015

Od Eclipse C.D Beryla

-Wszystko w porządku? - Usłyszałam cichy głos Beryla
-Hym? Och, tak - Uśmiechnęłam się niepewnie po czym skierowałam wzrok na towarzyszy -A więc życzę miłych odwiedzin.  Pozdrówcie ją ode mnie...
-Uhh, d-dobrze - Powiedział zmieszany Lenek -A więc chodźmy
Lenek wraz z Mundusem odeszli w swoją stronę. Patrzyłam się jeszcze na ich odchodzace sylwetki po czym wzdychnęłam ociężale
-Na pewno wszystko w porządku?
-Tak.. - Spojrzałam się na Beryla -To co, idziemy do tych Borów?
-Jasne - Uśmiechnął się ruszając z miejsca
Szliśmy powoli. Zza ogołoconych gałęzi drzew wyłaniały się lekkie promienie słoneczne. Te które posiadały jeszcze liście z chwili na chwilę gubiły je. Choć krajobraz wydawał się smutny i ociężały to mnie on cieszył lecz i właśnie przez niego czułam się niepewnie. Zamyślona szłam przy boku Beryla który mówił coś do mnie. Niby nie słuchałam a jednak odpowiadałam na jego pytania. Nagle Beryl szturchnął mnie. Pokręciłam głową aby się otrząsnąć po czym spojrzałam się na niego
-Co ty..?
-Jak to co? Próbuje cię jakoś rozweselić. No dalej, mów co cię tak trapi. Może pomogę?
-Nie, raczej nie - Pokręciłam głową z lekkim uśmieszkiem -To nie na twoje siły
-A więc?
-Nie wiem... może, może to ta pogoda? Zbliżająca się pora roku?
-Tylko tyle?
-A czego oczekiwałeś?! - Zdziwiłam się
-No nie wiem - Wzruszył ramionami -Ale masz rację, to nie na moje siły. Jednakże mogę ci trochę umilić czas - Uśmiechnął się -Kiedy się trochę rozerwiesz na pewno wszystko wróci do normy
-Tak myślisz?
Beryl skinął głową. Poczułam ulgę choć nawet nie wiem dlaczego, w końcu to nic takiego mieć zły humor od czasu do czasu. Nie każdy jest zawsze radosny... Z tych rozmyśleń powtórnie wyrwał mnie mówiący Beryl
<Beryl?>

poniedziałek, 26 października 2015

Od Beryla CD Margo

Myślałem intensywnie, marszcząc brwi. Zerknąłem ukradkiem na Margo. Czy nie miała żadnego pomysłu? Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia...
- Tak... - powiedziałem przeciągle - chodźmy do Mundusa i Nędzy.
Doskonale pamiętałem, że jeszcze niedawno wyrzuciłem Mundusa z watahy, zapowiadając, że jeśli kiedyś wróci, "zabiję go jak psa" *. To jednak była sytuacja, wymagająca od nas szczególnych środków.
Niebawem dotarliśmy do jaskini Murki. znaleźliśmy tam Nędzę, i jakiegoś nieznanego mi wilka. Popatrzyłem na niego z ukosa.
- To Zabobon, mój brat - Nędza wskazała mi szarego, drobnego wilka. Spojrzała mi w oczy spokojnie i zimno. Przeszły mnie dreszcze.
wilczektak.png
- Zachęcające imiona - mruknąłem sam do siebie - Nędzo, nie widziałaś może Mundusa? - zapytałem.
- Zapytaj się mojego przyjaciela - tu wilczyca wskazała na ... błękitnego ptaka siedzącego na gałęzi drzew rosnącego nieopodal. A był to żaden inny ptak, jak nasz Mundus. Przyglądał mi się uważnie. Zwróciłem sie w jego stronę.
- Mówiłem ci, żebyś tutaj nie wracał... - warknąłem.
- A jednak mnie szukałeś - ptak odpowiedział jakby w zamyśleniu. Poszybował z drzewa, siadając cicho na ziemi.
Popatrzyłem na Margo. Mamy go. Co teraz? O co się go zapytać? Gdy spojrzałem mu w oczy, wszystko wyleciało mi z głowy.

< Margo? >
* Patrz: opowiadanie Od Beryla CD Eclipse

niedziela, 25 października 2015

Od Margo CD Beryla

Wróciłam do swojej jaskini. Cała ta sytuacja wydawała mi się dziwna. Jakaś tajemnicza wadera pojawia się i... właściwie, to ja nic nie wiem, ale może chyba i lepiej będzie jak się więcej nie dowiem. Położyłam się w kącie mojej jaskini i zasnęłam. Następnego dnia, jak wstałam poszłam na polowanie. Złapałam nawet przyzwoitego zająca, który zaspokoił mój głód. Chciałam pójść się przejść, ale nagle ujrzałam Beryla w oddali. 
- Margo! Margo! - wołał kiedy tylko mnie zobaczył- Co sie stało? Spokojnie... - od razu wiedziałam, że chodzi o tą "Nędzę", ale bałam sie, że coś poważnego się stało...- Słuchaj, nie uwierzysz, mam Ci tyle do opowiedzenia! - powiedział zasapany basior. Gdy się już uspokoił opowiedział mi o wszystkim, o dziwnej pewności siebie wadery i o jeszcze dziwniejszej rozmowie Nędzy z Mundusem. Jak skończył, oboje wpatrywaliśmy się w ziemię.- I co o tym myślisz? - zapytał z nadzieją, że może ja coś poradzę, ale co tu robić? Ja też tego nie wiedziałam...- Hmm... No, myślę, że Nędza i Mundus mają wspólną przeszłość. Pewnie coś jest nie tak z....- Aldeą! - Tak, Aldeą i... Może ona przychodzi o pomoc! - ach, to się popisałam, myślę, że Beryl już to wiedział, ale hodziło o to, co robić? Jak zagać na trn temat do Mundusa?- Może chodźmy do nich. W końcu Nędza, nie może przed Tobą ukrywać swoich zamiarów, nie? A nawet jeśli ona nadal będzie skryta, możemy porozmawiać z Mundusem... - zaczęłam, ale basior był w innym świecie. Moim zdaniem, on ma plan, on coś wie, coś mmu się przypomniało, ale co?

< Beryl? >

czwartek, 22 października 2015

Od Jaskra CD Kasai

Chodziłem w tę i we w tę po jaskini. Co chwila pomrukiwałem groźnie.
- Co oni sobie myślą?! - wykrzyknąłem w końcu - wchodzą na nasze tereny z uśmiechem na ustach i wesoło ogłaszają, że od dziś jesteśmy pod ich zaborami... zamykają nas w jaskini na NASZYCH terenach... są bezczelni! Chcą, wchodzą i biorą!
Zupełnie zapomniałem, że kiedyś i mój ojciec wszedł na tereny WSC jak na swoje... za błogosławieństwem Mundusa, oczywiście *.
Kasai westchnęła smutno, kręcąc głową.
- Nie możemy tylko siedzieć tutaj, i się denerwować - powiedziała - mam pomysł - dodała ciszej.
- Jaki? - zapytałem z niewielką nadzieją.
- Może... postaralibyśmy się ich skłócić?
- Tak myślisz? Nie wiem, czy to dobry pomysł. Podobno są bardzo solidarni, a jeśli się zorientują, może się to dla nas źle skończyć.
- To, że są jednościowi, powiedział Mundus, nieprawdaż? Zanim jeszcze okazało się, że z nimi współpracuje...? - Kasai uśmiechnęła się lekko.
- Tak... masz rację.
Do jaskini wszedł właśnie jeden z wilków. Nie zwracał na nas uwagi. stanął pod ścianą i zaczł grzebać pazurami w ziemi. Podszedłem do niego.
- Przyjacielu... - zacząłem, nieświadomie powtarzając słowa Mundusa, które wypowiadał zawsze, gdy mnie spotykał.
- Tak? - wilk spojrzał na mnie spode łba, nie podnosząc głowy i dalej kopiąc w ziemi.
- Czy wiesz może... jak długo będziemy tu... przebywać?
- Nie mi to wiedzieć. Może miesiąc, może dwa.
Drgnąłem. Obcy wilk nie zdawał się być przejęty rozmową. Usiadł na ziemi spoglądając mi w oczy.
- Ach... mogę znać imię pana?
- Wasyl - wilk ziewnął, machając ogonem.
Bezradnie popatrzyłem na Kasai. Cóż dalej robić? Co powiedzieć?

< Kasai? >
* Patrz: Od Beryla CD Eclipse, i dalsze opowiadania z tej serii

Od Kasai CD Jaskra

Kanijiel wyszedł z jaskini. Letyj został na straży, a Mundus odleciał niespiesznie. Rozmyślałam nad możliwością ucieczki.
- Są gdzieś w okolicy smoki? - zapytałam Jaskra półgłosem.
- Wydaję mi się, że nie...
- Szkoda, to ułatwiłoby sprawę. Pozostaje nam czekać. - westchnęłam. - Myślisz, że reszta poradzi sobie, jeśli stracą alfy?
- Nie wiem. - odpowiedział basior po chwili milczenia.
Ciszę przerywały jedynie głosy członków WSJ krążących wokół jaskini. A gdyby spróbować nastawić ich przeciwko sobie? Pomysł niby dobry, ale nie miałam pojęcia, jak się za to zabrać. Jednego byłam pewna - Mundus jeszcze się przekona, że nie należy igrać z ogniem.

< Jaskrze? >

środa, 21 października 2015

Od Jaskra CD Kasai

Kasai osunęła się na ziemię.
- Kasai! - wrzasnąłem. Nie odpowiedziała. Wtedy wilki już bez przeszkód zaprowadziły nas na tereny Watahy Szarych Jabłoni. Nie protestowałem, mając nadzieję, że podróż ta minie jak najszybciej i, że to co nas potem spotka, nie będzie bardzo nieprzyjemne.
Po kilkudziesięciu minutach znaleźliśmy się we wielkiej grocie. Czekał w niej na nas samiec alfa WSJ - Kanjiel.
Mundus i Ladyj weszli do jaskini razem z nami.
- Czego od nas chcecie? - zapytałem bezemocjonalnie.
- Witam, Jaskrze, witam Kasai - uśmiechnął się Kanjiel - nie wymagamy od was dużo. Chcemy jedynie... ehrm... gościć was na naszych terenach przez jakiś czas.
- Z tego co wiem, nie są to wasze tereny - syknęła Kasai.
- Jeszcze, teoretycznie nie - mruknął samiec alfa WSJ. Potem zwrócił się do Mundusa - a alfy? I ten drugi stróż?
Ptak wzruszył ramionami, wbijając wzrok w ziemię.
- Paszoł won! - wilk warknął, na co Mundus pośpiesznie opuścił jaskinię.
- A więc ty jesteś młodym samcem alfa? - zapytał Kanjiel, patrząc na mnie.
- Tak - odpowiedziałem cicho, patrząc na niego spode łba.
- Twój ojciec ma się dobrze? - zapytał ze złośliwym uśmiechem - byłby teraz tutaj, jednak mój beznadziejny doradca potrafi wypełnić tylko połowę zadania, które mu powierzyłem.
Za plecami wilka, w wejściu do jamy, ujrzałem Mundusa. Stał oparty o ścianę. Uśmiechał się lekko. Widać po nim było też lekkie zażenowanie. To o nim mówił Kanjiel.
- Ale i ta połowa dobra. Jutro wyślę go po waszych rodziców - kontynuował wilczur - może przynajmniej Beryla mi przyprowadzi, miernota jedna.
Wymieniliśmy z Kasai porozumiewawcze spojrzenia.
Poczułem się trochę lepiej. Chyba nic nam nie grozi, szczególnie, że, jak widzę, Kanjiel jest osobnikiem dość prostym i szczerym.

< Kasai? >

Od Jaskra do Alekei'a

Leżałem na grzbiecie, z uśmiechem na pysku. Starałem się nie myśleć o niczym, jednak nie wychodziło mi to zupełnie.
Strzyga poleciła mi kilka razy dziennie przez chwilę "nie myśleć", by zregenerować energię, oraz kąpać się w rzece by nabrać trzeźwości. Rzeczywiście, odkąd zacząłem stosować jej metody, jestem stanowczo bardziej wypoczęty i zadowolony.
Westchnąłem.
Usłyszałem trzepot skrzydeł. Zastrzygłem uszami - takie trzepotanie zawsze zapowiadało nadejście Mundusa. To z kolei oznaczało kłopoty, szczególnie teraz, gdy mój przyjaciel został oficjalnie pożegnany przez Beryla, który nie wątpił, iż Mundus nigdy już tu nie powróci *.
Otworzyłem oczy zaniepokojony.
- Mundek!
Ptak stał na trawie obok mnie. Drgnąłem.
- Czemu przyleciałeś...? - zapytałem wstając z trawy.
- Przyleciałem cię zobaczyć.
- Nie musiałeś... - spuściłem wzrok. Nie chciałem narażać się na kłopoty, tak, jak nie chciałem narażać na nie Mundusa.
- Podlegam teraz innej władzy. Nie masz się o co martwić - uśmiechnął się ptak - a ty, chyba nie podlegasz Berylowi?
- Nie... - zastanowiłem się, nie podnosząc wzroku. Ptak westchnął cicho.
Usłyszałem w oddali głos Alekei'a. Przestraszyłem się. Nadejście Alekei'a w tej sytuacji także może oznaczać niebezpieczeństwo.

< Alekei? >
* Patrz opowiadanie: Od Beryla CD Eclipse

Od Kasai CD Jaskra

Trzy wilki równocześnie skoczyły w naszą strone. Nie mieliśmy szans, na ucieczkę. Mimo, że próbowałam się bronić, Marmałd szybko przygwoździł mnie do ziemi. W akcie desperacji podpaliłam jego futro. Najprawdopodobniej poinstruowany wcześniej przez Mundusa, niemal od razu wskoczył do jeziora. Jaskier ciągle walczył z Kryzysem. Zerwałam się na równe nogi i zawyłam przeciągle. Cień zaatakował mnie z boku. 
- Co ty wyprawiasz?- sapnął.
- Jesteś głuchy czy niedorozwinięty? Alarm podnoszę. - Zauważyłam zbliżającego się ponownie Marmałda. Zrezygnowałam z defensywy i postanowiłam się przemienić, ale gdy tylko moje oczy rozbłysnęły ogniem, poczułam jak grunt dosłownie osuwa się spod moich łap. Drugi już raz w tym tygodniu straciłam przytomność.


< Jaskrze? >

wtorek, 20 października 2015

Od Jaskra CD Kasai

Mundus przez chwilę patrzył na Kasai, ukrywając rozbawienie. W końcu parsknął śmiechem.
- Co ci tak do śmiechu?! - warknąłem. Nie rozumiałem wielu zachowań Mundusa.
- Nic... proszę, panowie - machnął skrzydłem w kierunku trzech wilków, stojących niepewnie wśród krzaków. Jeden z nach skinął lekko głową, wychodząc z krzewów. Pozostałe poszły w jego ślady.
- To Marmałd, Cień i Kryzys. - ptak przedstawił swoich towarzyszy.
Marmałd, największy z wilków, patrzył na nas prawie że przyjaźnie. Cień i Kryzys wyglądali tylko nieśmiało zza jego pleców. Kryzys, chociaż rozmiarem prawie dorównywał Marmałdowi, nie czuł się chyba pewnie w naszym towarzystwie. Cień, którego imię było jak najbardziej uzasadnione, starał się być niewidzialny i unikał naszych spojrzeń. Niemało przyjemność sprawiało mi patrzenie na niego ze skrytym uśmiechem.
- Może sam powiesz, po co tu przyszliście. Obejdzie się bez złośliwych komentarzy - Mundus ziewnął, machnąwszy skrzydłami.
- Jesteśmy szeregowcami. Będziemy patrolować te tereny - powiedział pewnie Ladyj - od dziś macie obowiązek zachować się tu odpowiednio, to jest, wszystkie godne zainteresowania sprawy zgłaszać nam, nie sprzeciwiać się służbom porządkowym...
- Takie małe zabory? - uśmiechnąłem się złośliwie, choć, przyznam szczerze, wcale nie było mi do śmiechu.
- Tak! - stanowczo wtrącił Mundus - jeśli tak to nazwiesz.
- Wybaczcie, każdą niepokojącą rzecz będę zgłaszać naszej władzy... nie sprzeciwiać się WAM? Jestem młodym samcem alfa Watahy Wielkich Nadziei! Nie muszę się wam podporządkowywać.
- Sprzeciw będzie karany - Mundek uśmiechnął się.
Byłem coraz bardziej zdenerwowany.
- Kiedy zakażecie nam mówić w naszym języku?! - krzyknąłem - Mundusie! Czy mi się zdaje, czy Beryl ostatnio zabronił ci... hm...
- W rzeczy samej. Zabronił mi pojawiania się na terenach WSC. Teraz jednak nie podlegam jego władzy. Przychodzę tu za przyzwoleniem WSJ.
- Jesteś tu bezprawnie - Kasai powiedziała to, jakby chcąc się upewnić w tym przekonaniu.
- Ależ skąd - Mundus uśmiechnął się niewinnie.
- Jesteś stróżem? - zapytał Ladyj Kasai. Ta odwróciła wzrok.
- W takim razie... - popatrzył na Mundusa, jakby przepraszająco.
- Tak, pewnie - Machnął skrzydłem ptak- zabierajcie ją. I Jaskra - jest, jak powiedział, samcem alfa WWN.
 - Gdzie nas zabierzecie?! - krzyknęła Kasai - jak śmiecie... z naszych terenów...!

< Kasai? >

Od Kasai CD Jaskra

- Jeszcze jeden krok, a skończysz jako kupka popiołu... - warknęłam do zbliżającego się wilka.
- Z tym popiołem, chyba trochę przesadziłaś. - Ptak nie krył rozbawienia. - Może się przedstawisz, zamiast grozić naszemu gościowi?
Letyj nie wydawał mi się przesadnie bystry, ale o Mundusie nie można było niestety powiedzieć tego samego. W dodatku w taką pogodę, niewywołanie pożaru graniczyło z cudem. Wyprostowałam się i spojrzałam na nowego "sąsiada".
- Bocian musi za ciebie mówić? Jak nisko jeszcze masz zamiar upaść?- Uśmiechnęłam się kpiąco. Jaskier wydał z siebie ostrzegawczy pomruk. Nie zamierzałam jednak odpuścić, a owy "bocian" wyglądał na zbitego z tropu. - Jeśli masz zamiar tak beztrosko panoszyć się po terenach WSC, staraj się mnie unikać.
Odwróciłam się, wymieniając z towarzyszącym mi basiorem porozumiewawcze spojrzenie. Nie zdążyliśmy przejść nawet dwóch metrów, gdy z lasu wyłoniły się jeszcze trzy wilki. Również potężnie zbudowane i o ciemnej sierści. 
- Anguis in herba*, przyjaciele. - zaśmiał się Mundus.
- Dis aliter visum est.* - warknęłam, używając cytatu, którego nauczyłam się jeszcze za lat szczenięcych.


< Jaskrze? >
---------------
Anguis in herba - dosłownie wąż w trawie; oznacza ukryte niebezpieczeństwo.
Dis aliter visum est - inna jest wola bogów

poniedziałek, 19 października 2015

Od Beryla CD Eclipse

- Och, Eclipse - westchnąłem - nie było mnie, bo złożyłem wizytę naszym `przyjaciołom` w WSJ. Byłem na terenach, które zajęli.
- Rozmawiałeś z nimi?
- Nie...
Pokrótce opowiedziałem Eclipse mój pobyt na naszych terenach zajętych przez wilki z Watahy Szarych Jabłoni.
- Długo jeszcze zamierzają tam siedzieć?! - zirytowała się wadera.
- Nie wiem... lato już dawno minęło, zima idzie, cięgle padają deszcze a oni cały czas są tutaj i nie zamierzają chyba odejść. Już nie wytłumaczą się suszą, która zmusiła ich na przeniesienie się an nasze tereny. Czego oni tu chcą?
Eclipse wzruszyła ramionami.
- Pójdziemy do Borów? - zapytała - nigdzie nie mogę znaleźć Moonlight. Miała dowiedzieć się czegoś o WSJ i przepadła bez śladu.
- Pewnie, czemu nie - ziewnąłem.
Szliśmy powolnym krokiem przemierzając stepy. W trakcie naszej podróży napotkaliśmy Lenka i Mundusa, którzy podążali w tym samym kierunku, co my.
- Witajcie! - krzyknąłem z daleka, machnąwszy łapą.
- Witaj Eclipe. Witaj Berylu - powiedział z cieniem znudzenia ptak.
- Też idziecie do Borów Dworkowych? - zapytałem z zaangażowaniem.
- Po co? To teraz tereny WSJ. Nie mamy potrzeby tam chodzić.
Mundek całe moje zaangażowanie potrafił łatwo zamienić na niechęć. Jedyne, co zdołałem z siebie wydobyć to stłumione, pełne goryczy "Ach...".
- Mundek! -  powiedziałem stanowczo - to jeszcze nie tereny WSJ! To nasze ziemie. Prędzej czy później się stąd wyniosą.
Ujrzałem, że oczy ptaka uśmiechnęły się. Czym prędzej przymknął je i powiedział tylko - Jeszcze się zdziwisz - po czym odwrócił wzrok.
Tylko nieszczerzy odwracają wzrok! Mundus jednak potrafił zawsze ukryć swoją nieszczerość. Śmiał się ze mnie w żywe oczy!
Eclipse chrząknęła znacząco. Popatrzyła w chmury, mówiąc:
- Gdzie zatem zmierzacie?
- Odwiedzić Nędzę. Pamiętacie ją, prawda? - zapytał ptak - Lenek jeszcze jej nie zna, więc idę mu ją pokazać.
Teraz chrząknąłem ja. Pamiętałem Nędzę. Nie wzbudziła mojej sympatii. Czarna wilczyca przepełniona chyba dumą i pewnością siebie. Przy tym odległa i jakby pochodząca z trochę innego świata. Wzbudzała smutek i niepewność.
Tylko Mundus czuł się w jej towarzystwie dobrze, spędzając coraz więcej czasu na wspólnych spacerach po lesie, smutnych rozmowach, (przy których widziałem go często ze łzami w oczach) lub chociażby wspólnym milczeniu. Wyglądał trochę, jakby był w niej zakochany... sprawiał też wrażenie bycia pod jej silnym wpływem.
Popatrzyłem na Eclipse: wadera odwzajemniła spojrzenie. Było coś smutnego w jej wzroku.

< Eclipse? >

sobota, 17 października 2015

Od Eclipse Do Beryla

Ciemność. Widzę wszechogarniającą... ciemność. Nagle jednak słyszę... słyszę śpiew ptaków. Chwilę później czuję ciepło które otacza mnie całą. Otwieram oczy a przed sobą widzę wyblakłe już liście. Chwilę tak trwałam po czym uniosłam wzrok a zaraz potem głowę. Rozejrzałam się ospale
- A co to.. nikogo nie ma? - Po wykrztuszeniu z siebie kilku słów wstałam od niechcenia - Oni synów, ani męża - Zaśmiałam się cicho - No cóż... może później któregoś z nich zobaczę
Otrząsnęłam się, wyprostowałam po czym chwiejnym krokiem wyszłam z jaskini. Przez pierwsze chwile nic nie widziałam przez promienie słoneczne lecz niedługo po tym ustatkowało się to. Powolnym krokiem szłam przez las. Na ścieżce po której szłam walały się różnokolorowe liście. Idąc tak w milczeniu nagle usłyszałam jakieś odgłosy. Poruszyłam uszami a następnie skierowałam się w kierunku wydawanych odgłosów. Po wejściu w krzaki wystawiłam lekko głowę i zaczęłam rozglądać się za tym co emituje te odgłosy. Niedługo po tym ujrzałam małe stadko saren przez co przeraźliwie zaburczało mi w brzuchu. Wzdychnęłam głęboko po czym powtórnie skryłam się w głębi krzewów
- Musze wyszukać lepszej pozycji - Mówiąc to ruszyłam bezszelestnie przed siebie
Niedługo po tym byłam dosłownie za stadem. Przyczaiłam się po czym ruszyłam jak strzała w kierunku młodej sarny. Skoczyłam na jej grzbiet a następnie przegryzłam jej szyję. Długo się nie wierciła zaś stado odbiegło w popłochu. Puściłam ją jeszcze goniąc wzrokiem za stadem lecz kiedy w końcu straciłam je z oczu wzdychnęłam przeciągle wgryzając się w ciało ofiary. Minęło kilkanaście minut a ja zjadłam już sporą część zwierzyny.- Cicho, zbyt cicho... - /pomyślałam. W końcu, w naszej watasze tyle się dzieje przez ostatnie tygodnie... Z rozmyśleń wyrwał mnie szelest liści. Zastrzygłam uszami. Definitywnie wyczułam czyjąś obecność. Zacisnęłam zęby po czym zerknęłam za siebie. Kiedy jednak zwróciłam swój wzrok w kierunku postaci, ona rzuciła się na mnie. Przeturlaliśmy się niecałe dwa metry od mojej zdobyczy a nasza końcowa poza była taka, że mój przeciwnik znajdował się nade mną. Otworzyłam powoli oczy lecz przez niefortunne promienie słonecznie nie mogłam określić kto to był. Kiedy jednak chciałam się ruszyć wilk przygniótł moje ramię do ziemi a następnie... pocałował mnie. Położyłam uszy po sobie po czym odepchnęłam wilka od siebie
- Co, co ty robisz?!
- Eclipse.. co, nie poznajesz mnie?
Wtedy kontrast w moich oczach wyostrzył się dzięki czemu mogłam zobaczyć kim była postać
- B-beryl!? - Pisnęłam wstając na równe nogi
- Oczywiście - Uśmiechnął się szeroko
- G-gdzieś ty był, hy? I co to za pomysł aby mnie tak straszyć?! - Powiedziałam lekko podirytowana
W odpowiedzi usłyszałam śmiech
- Och już przestań się tak złościć - Machnął łapą
Przewróciłam oczami
<Beryl?>

Od Lenka CD Loov'a

Czyżbym słyszał Mundusa?! Tak, chyba tak. Jakże dawno go nie widziałem! I myślałem, że nigdy go nie zobaczę.
Jak miło było odetchnąć w końcu swojskim powietrzem!
Już dawno zniknąłem z terenów watahy, sam nie wiem po co. Wracam, a tam cisza, pustka jakaś niewypowiedziana. Miejsce to tchnęło jakimś niepokojem, zupełnie inaczej niż zwykle. Wyobraziłem sobie właśnie, jak wchodzę do pustego, cichego lasu, a zewsząd otaczają mnie jakieś zmory.
Jednak nie potrafiłem się bać w tak cudowny dzień. Co prawda słońce nie świeciło zbyt mocno i nie było zbyt ciepło, jednak to nadal był mój dom. Kochany i drogi.
Rozejrzałem się. Ptak stał kilkanaście metrów ode mnie, wystając dumnie z nieskoszonego jeszcze zboża. Nie zauważyłem nikogo obok niego. Nagle usłyszałem jakiś niewyraźny głosik. Zmarszczyłem brwi i długo nasłuchiwałem :
-  Masz szczęście, że nie... - przez chwilę mówił niewyraźnie - jestem w nastroju na gonitwy...
Zbliżyłem się. Ku mojemu zdziwieniu, przed Mundusem stał pokaźnych rozmiarów wilczur, o którym wiedziałem tylko tyle, iż nazywa się Loov.
Pieklił się niemiłosiernie i warknął:
- Ale lepiej nie wchodź mi w drogę bom przed śniadaniem i może na tym ucierpieć twój egzaltowany tyłek!
Ptak tylko zmrużył oczy i uśmiechnął się drwiąco.
- Wulgaryzmami będziesz mi rzucać? Odszczekaj to, bo nie jestem teraz zobowiązany się powstrzymywać...
- Mundeek... - uśmiechnąłem się głupawo, wychylając się z żyta - jak dawno cię nie widziałem...
- Witaj Lenku. Uświadom mnie proszę, kto mi wchodzi w drogę.
- Loov - popatrzyłem na zdziwionego wilka - nie możliwe, żebyście się nie znali.
W duchu ucieszyłem się, że spotkałem dwie znajome dusze. Postanowiłem jakoś przerwać ich kłótnię, więc zapytałem.
- Mundusie... gdzie się wszyscy podziali? Jesteście pierwszymi osobami, na których się natknąłem.
Ptak spojrzał na mnie tak, że przez chwilę miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
- A ty gdzie się podziałeś przez ostatnie dwa miesiące? Szukałeś szczęścia w szerokim świecie? Jedynymi wilkami, które są teraz na terenie watahy są: Strzyga, Loov, Andrei, Jaskier i... ty.
- Co?! - podskoczyłem z wrażenia - gdzie reszta?
- Beryl, Eclipse, Alekei i Oleander niedługo wrócą z delegacji, Murka i Lerka zabierając ze sobą Izayę pod ich nieobecność przeniosły się do  Watahy Wielkich Nadziei by odpocząć od trudów codzienności, Kasai jako stróż została wysłana na tereny WWN. A Margo i Marmadiuck? Nie wiem, gdzie ich wywiało.
- Jak widzę, po dawnemu zawsze dobrze poinformowany... - mruknąłem.

< Loov? >

piątek, 16 października 2015

Od Loov'a

Konie, pasące się dotychczas spokojnie na skraju łąki, stanęły dęba a ich przeraźliwe rżenie rozniosło się echem po lesie i rozpalonej słońcem polanie. Zające tylko na chwilę powystawiały uszy po czym czmychnęły zostawiając za sobą w bujnej trawie ślady, mknące niczym oczko puszczone w rajstopach.
To Loov – stary, groźny wilk wkroczył na polanę. Szedł majestatycznym krokiem wdychając zapach wiosennych kwiatów i przerażonej zwierzyny. To wszystko zwiastowało niechybnie zbliżajacą się porę obiadu. Wtem stanął jak wryty a siwa szczęka opadła mu aż po łokcie bo tuż przed nim, zupełnie niewzruszony stał niebieski ptak wielkości bociana i zupełnie nie uciekał w popłochu.
- A Tchy... kchy... Ty kto? - Wychrypiał Loov
- Mundus - rublia. Nie widać? A kto Ty!?-
Wilkowi ciśnienie uderzyło do głowy a oczyska zrobiły się koloru dojrzałych truskawek.
I już nabrał w chrapy powietrza, żeby ryknąć, kłapnąć i zacisnąć szczęki na szyi ptaszyska ale mundus z gracją frumknął kroczek w tył. A zrobił to tak szybko i lekko, że wilk zrobił tylko bezradne pffff! Wypuszczając powietrze jak pęknięty ponton.
- Masz szczęście, że nie jestem w nastroju na gonitwy za ptaszyskami. Ale lepiej nie wchodź mi w drogę bom przed śniadaniem i może na tym ucierpieć twój egzaltowany tyłek!
Nieopodal pojawił się Lenek.

< Lenek? >

czwartek, 15 października 2015

WSC odwieszona!

Aby umilić czytanie... (KONIECZNE!)









Drodzy Członkowie WSC!
Wataha Srebrnego Chabra zaczyna dziś oficjalnie funkcjonować!
Witamy z powrotem, po bardzo długiej nieobecności.
Wataha Srebrnego Chabra wygrzebała się już ze zgliszczy swej dawnej egzystencji i rozpoczyna nowy rozdział!

Poznajcie Watahę Szarych Jabłoni!
Dowiedzcie się, kim są tajemnicze wilki, które niebawem przybędą na nasze tereny!

                                                                              Wasz samiec alfa,
                                                                                  Beryl

piątek, 25 września 2015

WSC odwieszona JUŻ NIEBAWEM!

WSC już niedługo powróci, by odkrywać nowe historie!

                                                                        Wasz samiec alfa,
                                                                               Beryl

sobota, 5 września 2015

Wataha zawieszona!

WSC została zawieszona na jakiś czas. Powrócimy już niebawem!

                                                                  Wasz samiec alfa
                                                                       Beryl

czwartek, 3 września 2015

Od Beryla CD Margo

Szedłem za waderą. Wydawała mi się dziwnie znajoma, ale równocześnie obca.
- Czego chcesz? - zapytałem.
- Narazie nie chcę dołączyć do twojej watahy - odparła pewnie - ale zamierzam tu zamieszkać.
- Zami... eszkać... - przystanąłem, wytrzeszczając oczy i cofając głowę. Nie kryłem zdziwienia - oczywiście, możesz... każdy wilk jest tu mile widziany.
- Niedługo przybędzie też mój brat i siostra - oznajmiła.
- Ale... - zastanawiałem się przez chwilę, czy dokańczać zdanie - ale... dlaczego nie chcesz dołączyć do naszego grona?
- Nie jest mi to potrzebne. Mam już swój dom.
Kiwnąłem głową z zakłopotaniem.
Nędza rozgościła się w jaskini Murki, która zaproponowała jej nocleg. Ja natomiast wróciłem do jaskini. Następnego dnia, zanim udałem się do Margo, poszedłem na chwilę by zobaczyć, czy Nędza nadal jest u Murki. Można się po niej było spodziewać wszystkiego, także tego,ze zniknie tak szybko, jak się pojawiła.
Była na dworze, przed jaskinią. Murka zapewne udała się na polowanie. Raezm z nią, na dworze siedział Mundus. Przez chwilę chciałem podejść do nich i wygonić ptaka z naszych terenów, jednak po chwili pożałowałem tego uniesienia gniewem. Nie mniej, miałem żal do Mundusa.
Przez chwilę siedzieli nie odzywając się, oboje wpatrzeni w dal.
- Z Aldei? - zapytał w końcu Mundek.
- Tak - odpowiedziała lakonicznie wadera. Po kolejnej chwili przerwy, Mundus westchnął głęboko, mówiąc:
- O Opatrzności, chciałbym zobaczyć jeszcze raz.
- Mam taką nadzieję - uśmiechnęła się tajemniczo wadera - nie zmienił się. Jest tam bardziej dziko niż tu... a zła wola jeszcze tam nie dotarła.
Zobaczyłem łzy w oczach ptaka. Wbił wzrok w ziemię i uśmiechnął się.
Nie wiedziałem, o czym mówią. Wydawało m się to jednak dziwne. Zła wola? Aldea? Nie wiem, co to.
Postanowiłem wycofać się. Wiedziałem, że ta rozmowa, o ile możmna tak było nazwać krótkie zdania przerywające ciszę, wywoływała w Mundusie ogromne uczucia.
Udałem się do jaskini Margo. Chciałem jej o wszystkim opowiedzieć.

< Margo? >

środa, 2 września 2015

Od Beryla CD Eclipse

Patrzyłem ze złością na ptaka. W końcu wycedziłem przez zęby:
- Ponad trzydzieści wilków należy do WSJ... większość zaciągnięta do wojska... zaczynam rozumieć. Zbyt dużo szczegółów.
- Berylu, proszę... - Mundus jęknął żałośnie
- Cicho! Nam donosiłeś na WSJ... a WSJ na nas?
Ptak wbił wzrok w ziemię.
- Przeklęty szpieg! Dlaczego ciągle to robisz?! Czy przy każdej okazji musisz być przeciwko nam?! - krzyknąłem.
- Berylu! - zawołał bezrdanie ptak - nie mogłem inaczej...!
- Nie mogłeś? - zmrużyłem oczy - z kim zatem jesteś? Z nami, czy z nimi?
- Ja... - Mundus mówił złamanym głosem ze łzami w oczach - jestem z wami, ale nie mogę być przeciwko nim...
- Dlaczego?! - krzyknąłem bez namysłu.
- Bo we mnie płynie ta sama krew, co w nich - odpowiedział ze spokojem.
Zamilkłem.
- Co masz na myśli? - zapytała Eclipse.
- Pochodzę... z ich terenów, oni pochodzą z moich... tłumacz to sobie jak chcesz. To moja... rodzina.
- Przecież urodziłeś się w Rosji! - zaprzeczyła wadera. Ptak nerwowo pokręcił głową, zaciskając powieki.
- Na północnym wschodzie... bardzo dalekim... - Mundus mówił chaotycznie, wbijając wzrok w dal - stamtąd pochodzi cały mój gatunek... ja, moja matka... moja siostra i wiele innych, których nawet nie znam.
 Nie znacie nazwy tego kraju. Jest zbyt daleko.
Przez chwilę zbierałem myśli.
- Precz, szpiegu! Powiedz im, że nie będzie żadnej ugody! Nigdy! Nie poddamy się! Niech walczą, jeśli ich na to stać! A jeśli jeszcze raz cię tu zobaczę, zabiję jak psa!  - wrzasnąłem, kładąc uszy po sobie. Sam po sobie nie spodziewałem się takiego wybuchu gniewu.
Mundus jakby na to czekając, wstał i mrużąc oczy syknął:
- Ja tu jeszcze wrócę... - to mówiąc, zanim zdążyłem zareagować, odleciał.
W tamtej chwili, przypomniałem sobie dziwnie akcentowane słowa Kanjiela. Już wiem, skąd znałem ten akcent. Przecież Mundus mówił tak samo... nie kłamał. Rzeczywiście był jego rodakiem.

Od Margo CD Beryla

Nie wiedziałam co myśleć o tej waderze. To jej imie wzbudzało we mnie lęk. No, ale cóż, zmierzaliśmy do jeziora i myślałam, że tam w końcu pójdziemy, ale...
- Szukasz tutaj czegoś? - zapytał Beryl lekko zaskoczony.
- Noo, tak, właśnie.... was, możemy porozmawiać... na osobności..? - odparła Nędza.
- Oczywiście, Margo, może pójdziesz sama nad Jezioro Dziewięciu Cieni? Ja, z Mundusem muszę już niestety wracać, z resztą obiecałem Eclipse...- wydawało mi się, że Beryl jest trochę zagubiony w tej całej sytuacji, ja z resztą też, pomyślałam, że pójdę tam innym razem z.... K I M Ś. Muszę znaeźć sobię tutaj jakąś przyjaciółkę, albo przyjaciela, myślę, że tylko tego mi tutaj brakuje do szczęścia.
- Pójdę tam innym razem, wrócę już do swojej jaskini - odpowiedziałam szybko.
- Przepraszam, postaram się przyjść po Ciebie jutro i może wtedy pójdziemy nad jezioro? - zapytał, a ja poszłam. By,łam tylko ciekawa, co to za nowa wadera i czego tutaj szuka. Loov poszedł za swoimi sprawami, więc zostałam sama, ale na szczęście dałam radę trafić do jaskini.

< Beryl? >

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

OD Alekei'a CD Jaskra

Mimo iż usłyszałem strzały dalej kierowałem się przed siebie. Coś, jakby wewnętrzna ciekawość kusiła mnie do zbadania tego wszystkiego. Intuicji zawsze trzeba się słuchać więc i tym razem nie zrobiłem wyjątku. Podążałem za dźwiękami powoli rozglądając się co chwila. Wiedziałem, że Jaskr mi towarzyszy i że również niego bardzo to niepokoi a może nawet i intryguje. Po przebyciu kilkunastu metrów zatrzymałem się w kępie krzewów. Niczego nieświadomy Jaskr wlazł we mnie. Oczywiście, zaszczyciłem go zimnym wzrokiem na to on oddalił się o dwa kroczki
- Czy coś widzisz? - Zapytał po chwili
Uwalniając swój wzrok od patrzenia na swojego towarzysza skierowałem go na wprost siebie gdzie widoczne było obozowisko myśliwych. Jaskr zauważywszy to podszedł do mnie. Znów powietłem go zimnym spojrzeniem
- Co się tak kleisz?
- C-co? Och, przepraszam... - Znów odszedł dwa kroki po czym skierował swój wzrok na obóz - myślisz, że te strzały wydobywały się z tego obozowiska?
Skinąłem znacząco głową
- Ale nigdzie ich nie wyczuwam
- To, że ich nie czujemy to od razu nie znaczy, że ich tutaj nie ma
- asz rację ale jak to w takim razie sprawdzimy?
Spojrzałem się na niego po czym cofnąłem się o kilka kroków. Zasiadłem na jeszcze mokrej trawie i zacząłem rozmyślać co takiego zrobić. Nagle wpadłem na pewien pomysł
- No tak! - Wstałem z miejsca - W końcu mogę się tam teleportować a w razie zagrożenia szybko wrócić
- A czy to na pewno bezpieczne?
- Bezpieczne czy nie, to dla mnie nie ma znaczenia - Machnąłem łapą - Liczy się efekt - Uśmiechnąłem się
<Jaskr?>

Od Eclispe CD Beryla

Wszyscy przespaliśmy noc bez większych kłopotów. W nocy przebudził mnie dziwny hałas ale jak się okazało były to najzwyklejsze krzaki więc powróciłam do stanu snu. Nazajutrz rano gdy się obudziłam ujrzałam, że nie ma przy mnie Beryla. Rozejrzałam się po grocie jeszcze z to niemrawym i ospałym wzrokiem. Jak się po chwili okazało Mundusa także nie było na swoim miejscu. W tym momencie przełożyłam się z boku na brzuch otwierając szerzej oczy. "Czyżby wyszli? Ale kiedy i gdzie?" - Dręczyła mnie ta myśl. Nagle usłyszałam czyiś głos poza jaskinią. Wlepiłam wzrok w stronę wydobywającego się dźwięku. Po wytężeniu wzroku zobaczyłam, że był to Beryl i... Mundus, rozmawiali. Wzdychnęłam porządnie po czym podniosłam się z ziemi. Otrzepałam się z piachu a następnie ziewnęłam przeciągle rozciągając jeszcze to nie rozruszane kości. "Może pójdę do nich i spytam co się stało?" - Pomyślałam wgapiając się w ich dwójkę - "Tak, tak raczej zrobię.." - Jak też postanowiłam tak też zrobiłam. Jeszcze to chwiejnym krokiem podeszłam do jednej ze ścian groty. Tam też się zatrzymałam ponieważ usłyszałam dość nietypową i niespodziewaną rozmowę
 - O-o czym ty mówisz?! - Zapytał Beryl
- O tym, że pracuję jako podwójny agent - Odpowiedział z goryczą ptak
- Co?! N-niby dla kogo! - Beryl podwyższył swój ton
- ... - Ptak jednak niczym nie odpowiedział
Między nimi nastała cisza. Choć była krótka wydawała się wiecznością. Przeczuwałam, że jeżeli Beryl się teraz wypowie to nie będzie zbyt miłe dlatego też nabrałam powietrza i w ostatniej chwili wychyliłam się z jaskini
- Witajcie, co tu robicie o tej porze...? - Spojrzałam się na nich z lekkim uśmiechem
- Echh... mam jedną pogadankę o pewnej sprawie z tym oto osobnikiem - Mruknął Beryl
- A wiec, o co się rozchodzi? - Podeszłam do nich a następnie usiadłam na przeciwko nim
Beryl spojrzał się oziębłym wzrokiem na ptaka zaś ten odwrócił głowę w drugą stronę z ledwością przełykając ślinę
- Em, halo? Chciałabym się dowiedzieć o co chodzi...
Beryl spojrzał się na mnie a następnie wraz ze wzdychnięciem powiedział:
- ...
<Beryl?>

niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Jaskra CD Kasai

Jakby przez sen słyszałem głos Kasai. Wadera kilka razy wymówiła moje imię, po czym zamilkła. Zaniepokojony otworzyłem oczy.
Kasai patrzyła na krzaki poruszające się na wietrze. A może to nie wiatr? Nie, za bardzo szeleszczą.
Zza krzewu wyszedł wilk. Nie byłem jednak w stanie określić, czy należy do WWN, czy może do WSC. Gdy przyjrzałem mu się uważnie, stwierdziłem, że go nie znam. Nie mógł być więc członkiem Watahy Srebrnego Chabra. Popatrzył na nas. Wyglądał nieco strasznie, a zarazem dumnie. Był bardzo duży, ciemnobury i tajemniczy.
Jego oczy lśniły w cieniu krzewów, z których przed chwilą się wyłonił. Zmierzył nas zimnym wzrokiem.
Podniosłem głowę. Nie zdążyłem wypowiedzieć nawet słowa, gdy za wilczurem pojawił się Mundus. Kasai westchnęła lekko.
- Witaj, Jaskrze - uśmiechnął się ptak beztrosko - jeśli przyjmujesz teraz gości, przedstawię ci nowego sąsiada.
Drgnąłem. O czym mówił Mundus? Czyżby ktoś znów dołączył do WSC? Może to jakiś, nieznany mi dotąd członek WWN? Nie... chyba znam wszystkich.
- Ladyj, proszę - ptak wskazał wilczurowi polankę nad jeziorem, na której się znajdowaliśmy. Wilk ruszył w naszym kierunku.
- Kim więc jest ten nowy sąsiad? - zapytałem chłodno.
- Ladyj - Mundek z triumfalnym uśmiechem powiedział - członek WSJ.
Tknęło mnie ostatnie słowo Mundusa.  A więc nasz nowy sąsiad? Członek WSJ?

< Kasai? >

Od Kasai CD Jaskra

Spojrzałam na Jaskra. Mimo, że ani trochę nie zdziwiło mnie jego zachowanie, poczułam dziwny niepokój. Uznałam jednak, że nie ma się czym przejmować. Zawsze podczas upałów jestem nerwowa... Przeniosłam wzrok na drugi brzeg jeziora. Zgromadziło się tam parę gęsi i co najmniej dwa jelenie. Westchnęłam ciężko. Wstałam i ponownie spojrzałam na basiora. Zasnął? W sumie, upały podobno najlepiej przespać. Usiadłam w cieniu drzewa wsłuchując się w leniwy szum wiatru. Gdzieś obok gwałtownie zaszeleściły liście. Zerwałam się na równe nogi. 
- Jaskrze... - Chwilę zastanawiałam się, która z przychodzących mi na myśl opcji byłaby gorsza: Mundus czy spragnieni członkowie WSJ?

< Jaskrze? >

sobota, 29 sierpnia 2015

Od Beryla CD Margo

Szliśmy więc w kierunku jeziora. Teraz już we czwórkę.
- Zobaczysz Jezioro Dziewięciu Cieni. Jest naprawdę ładne, choć niewielkie - objaśniał Mundus - nie przestrasz się, jeżeli zobaczysz nad nim coś niezwykłego... i lepiej nie pij z niego wody.
- Dlaczego?! - zapytała gwałtownie wadera, jednak po tych słowach zamilkła.
Przed nami, przez krzaki przedzierała się czarna postać. Zatrzymała się na chwilę, wbijając w nas wzrok. Potem ruszyła w naszą stronę. Gdy spojrzałem jej w oczy, przeszedł mnie zimny dreszcz. Były czerwone.

- Kim jesteś? - zadałem pytanie, które jednak nie spotkało się z odpowiedzią.
W końcu, wadera wyszła z lasu. Stanęła przed nami i oznajmiła:
- Na imię mi Nędza. Czy to Wataha Srebrnego Chabra?
- Tak... - powiedziałem zaskoczony. Wilczyca wzbudziła we mnie jakieś dziwne uczucie beznadziejności. Wyglądała poniekąd strasznie. Zwróciłem uwagę na Mundusa. Ptak zrobił krok w stronę wilczycy, jakby coś nagle wywołało w nim bardzo silne uczucia. Dużą uwagę zwrócił na trzy obrączki, które Nędza miała na nodze. Dwie z nich były zielone, jedna szara. Czy to coś znaczyło? Nie rozumiałem zachowania ptaka. Cofnął się, wbijając wzrok w ziemię. Nędza również się nim zainteresowała. Popatrzyła na niego z jakimś dziwnym uśmiechem, w którym widać było jakieś nieopisane uczucie.

< Margo? >