Nie do wiary! Zgodził się? Na coś tak prostego i przewidywalnego? Nie domyślił się. Dziwne.
- Co chcesz nam powiedzieć?
- Nic. Bez wynagrodzenia - powiedział poważnie, wbijając we mnie wzrok.
- Ale... do czego mamy się zobowiązać?
- A do czego zamierzaliście? - uśmiechnął się przebiegle.
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z Eclispe.
Czyżby ptak drwił sobie z nas? A może domyślił się, że nic dla niego nie mamy? Nie, chyba nie. Co zatem miałem odpowiedzieć?
- No? Może sądzicie, że powiem cokolwiek bez wynagrodzenia? Należy mi się, jak znalazcy w zamian za odnalezioną zgubę.
- Co chcesz? - mruknąłem.
- A co mi dasz? - uśmiechnął się miło.
- Mundus! Nie pogrywaj sobie z nami... - zawarczałem.
- Dobrze. Najpierw dacie mi pozwolenie na przebywanie na terenach WSC, a ja powiem co wiem o waszym gościu.
- Gościu? Skąd wiesz, że jest na naszych terenach?! - zbulwersowałem się.
- A to... Tak na początek - ziewnął.
- Ech... - pokręciłem głową - masz ode mnie to pozwolenie, a teraz gadaj.
- Żartujesz! - ptak zaśmiał się - pozwolenie, które mozesz cofnąć za dwa dni? O nie. Musisz dać mi coś świadczącego o tym pozwoleniu. Na zawsze.
Rozejrzałem się. Skóra ścierpła mi na grzbiecie. przypomniałem sobie o czerwonej wstążce, która od jakiegoś czasu leżała w naszej jaskini. Oleander przyniósł ją ze wsi.
- Masz - zorientowałem się, że mam ją przy sobie i wręczyłem Mundusowi.
- Dziękuję - uśmiechnął się. Powiedziawszy to, wzbił się w powietrze.
- Gdzie lecisz?! - krzyknąłem.
- Nie czuję potrzeby przebywania w waszym towarzystwie,. więc lecę na tereny WSJ... z resztą, nie musze ci się tłumaczyć.
- Miałeś nam powiedzieć, kim on jest - byłem zdezorientowany.
- Nie zamierzałem tego zrobić.,.. tak, jak ty jeszcze kilka minut temu... dać mi pozwolenia.
Zniknął nam z oczu.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz