- Może już idźcie - przytaknął Bryś Alekei'owi.
- Dlaczego? Ja mogę zostać - wzruszyłem ramionami - i chciałbym się w końcu dowiedzieć, co ci się stało!
- Westchnął. Przez chwilę zastanawiał się, co powiedzieć, po czym wyrzekł niespokojnie:
- Pogryzłem córkę właściciela. Nie dotkliwie, tak tylko trochę. Ale teraz trzymają mnie na łańcuchu.
- To... przykre - Mundus zmarszczył brwi, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Nie dlatego, żebym cieszył się z cudzego nieszczęścia.
- Może razem z nami uciekniesz do lasu? - zaproponowałem nagle - przynajmniej na jakiś czas.
- Niee... - pies gwałtownie odskoczył - nie mogę. Jeśli zobaczą, że uciekłem, to na pewno nie spuszczą mnie z łańcucha.
- To straszne... - westchnąłem - zatem siedź tutaj. Jutro może przyjdę - uśmiechnąłem się. A jak cie już spuszczą, to nie wahaj się nas odwiedzić!
- Lepiej nie - mruknął Alekei, jednak udałem, że tego nie słyszę. Wychowywaliśmy się razem, więc gdy zostanę samcem alfa WWN, lepiej nie czynić sobie z Alekeia - w końcu syna alf WSC, wroga.
Wyszliśmy ze wsi.
- Nie trzeba go było tu spraszać - warknął Alekei - jeden pies za dużo.
Wzruszyłem ramionami.
- Gdzie Mundus? - zapytałem, gdy zorientowałem się, że nie ma z nami ptaka.
- Pewnie poleciał odwiedzić tą swoją kotkę - ziewnął Alekei.
- Nie... - uśmiechnąłem się niepewnie - raczej nie.
- Im dłużej go nie ma, tym lepiej.
- Zastanowiło mnie to, co powiedział Alekei, jednak nie myślałem o tym dłużej. Nawet jeśli mój przyjaciel postanowił zostać we wsi z jakiegokolwiek powodu, nie było potrzeby, by cię o niego martwić.
< Alekei? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz