- Cholera! - ptak dotknął skrzydłem swojej krtani. Podniósł się z ziemi, podpierając się jednym skrzydłem. Popatrzyłem na niego z lekkim zadowoleniem. Nie mniej byłem przerażony tym, co zrobiła Eclipse przed chwilą. Była bardzo... zdenerwowana?
- Kochanie - odwróciłem się w jej stronę - wszystko w porządku?
- Tak, na pewno - Mundus podniesionym głosem - dziwisz mi się cielaku? Na moim miejscu też nie wchodziłbyś w głębsze relacje... z takimi osobami.
- Przestań - warknąłem.
- Możesz sobie gadać - uśmiechnął się ptak - mam pozwolenie, czyli wszystko, czego od ciebie chciałem. Twój czas niedługo dobiegnie końca a Alekei czy Oleander przejmą władzę. Wasze zdanie nie jest już takie ważne.
Coś w środku ukuło mnie mocno. Spuściłem głowę, po czym wyszeptałem jeszcze raz do milczącej Eclispe:
- Wszystko w porządku?
Wadera nadal milcząc pokiwała głową.
Nagle obok nas pojawiła się Strzyga. Nie widziałem jej od bardzo długiego czasu.
- Witajcie - uśmiechnęła się tajemniczo - wybaczcie, słyszałam część waszej rozmowy. Mundusie?
Ptak drgnął niepewnie.
- Strzygo... musisz właśnie teraz...
- Chciałam tylko powiedzieć, że jeśli Oleander zostanie samcem alfa... twoje szczęście. Jeśli Alekei... - wadera przymrużyła oczy.
- Aha... - Mundus mruknął ledwo słyszalnie - jeśli WSJ nie postanowi zmiażdżyć tej...
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz