Szliśmy pogrążeni w ciszy. Mogę śmiało stwierdzić, że nie miałem zamiaru nawet rozmawiać z kimkolwiek. Wzdychnąłem przeciągle a następnie podniosłem głowę i spojrzałem się na lekko pochmurne niebo. Wtedy usłyszałem głos mojego towarzysza
-Czy coś się stało?
Odwróciłem głowę w jego stronę. Chwilę tak szedłem lecz po kilku sekundach odwróciłem głowę
-A niby co mogłoby mi się stać?
-No, nie wiem - Powiedział zmieszanie
Ociężale wypuściłem powietrze nosem
-Posłuchaj, cokolwiek to by nie było to nie ma związku z tobą, tym pchlarzem, czy też latającego patyka?
-Latającego patyka? - Zdziwił się
-Eh, Mundusa...
-Ach... to nie mogłeś tak od razu
Zaśmiałem się pod nosem
-Przecież już powiedziałem, że nie chcę zwać go po imieniu..
-Dobrze, dobrze - Jaskr wyrównał ze mną kroku po czym powiedział - Alekei... skoro potrafisz być taki jak teraz to czemu nie będziesz taki przez cały czas?
Zatrzymałem się spoglądając na Jaskra. On po kilku krokach również się zatrzymał. Był we mnie wpatrzony. Syknąłem i spuściłem głowę
-Już kiedyś ci to przecież mówiłem, nieprawdaż?
-Tak ale...!
-Nie! - Warknąłem stanowczo po czym odetchnąłem i zacząłem spokojnie - Moja przeszłość i to czym jestem tłumaczy samo za siebie więc na co mi będzie potrzebna jakakolwiek zmiana? Może... może kiedy się zmienię ale na pewno nie teraz, o tym jestem święcie przekonany
Jaskr uśmiechnął się cieło a następnie podbiegł do mnie
-Jako szczeniak to rozumiem dlaczego taki byłeś ale teraz? Przecież już nie jesteś dzieckiem, prawda?
Chrząknąłem z lekkim uśmieszkiem i spojrzałem się na niego
-Może i nie ale dzięki temu mogę dużo więcej zyskać
-Jak i dużo więcej stracić - Uśmiechnął się
Prychnąłem wyzywająco przy czym ruszyłem przed siebie. Jaskr próbował dotrzymać mi kroku
<Jaskr? Brak weny, przepraszam :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz