Szliśmy więc w kierunku jeziora. Teraz już we czwórkę.
- Zobaczysz Jezioro Dziewięciu Cieni. Jest naprawdę ładne, choć niewielkie - objaśniał Mundus - nie przestrasz się, jeżeli zobaczysz nad nim coś niezwykłego... i lepiej nie pij z niego wody.
- Dlaczego?! - zapytała gwałtownie wadera, jednak po tych słowach zamilkła.
Przed nami, przez krzaki przedzierała się czarna postać. Zatrzymała się na chwilę, wbijając w nas wzrok. Potem ruszyła w naszą stronę. Gdy spojrzałem jej w oczy, przeszedł mnie zimny dreszcz. Były czerwone.
- Kim jesteś? - zadałem pytanie, które jednak nie spotkało się z odpowiedzią.
W końcu, wadera wyszła z lasu. Stanęła przed nami i oznajmiła:
- Na imię mi Nędza. Czy to Wataha Srebrnego Chabra?
- Tak... - powiedziałem zaskoczony. Wilczyca wzbudziła we mnie jakieś dziwne uczucie beznadziejności. Wyglądała poniekąd strasznie. Zwróciłem uwagę na Mundusa. Ptak zrobił krok w stronę wilczycy, jakby coś nagle wywołało w nim bardzo silne uczucia. Dużą uwagę zwrócił na trzy obrączki, które Nędza miała na nodze. Dwie z nich były zielone, jedna szara. Czy to coś znaczyło? Nie rozumiałem zachowania ptaka. Cofnął się, wbijając wzrok w ziemię. Nędza również się nim zainteresowała. Popatrzyła na niego z jakimś dziwnym uśmiechem, w którym widać było jakieś nieopisane uczucie.
< Margo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz