-Tak, jednak to się stało. Zostałam porzucona przez własną rodzinę, nie
rozumiem dlaczego, ale może tak będzie lepiej.- pocieszałam się. Szłam
własnie pod górę, wysoką górę. Nie wiedziałam co mam zrobić, nie miałam
przyjaciół, rodziny...
- Może jednak wrócę, może żałują tego, że mnie porzucili, wygnali...-
miałam nadzieję, ale tak naprawdę, mogłam o tym tylko pomarzyć.
- W takiej sytuacji, moje wizje, są rozmazane... Nie widzę przyszłości i
czuję się z tym niepewnie. Muszę szybko znaleźć pożywienie, bo inaczej
całkiem stracę siły - powiedziałam i zaczęłam szukać pożywienia. Po
pewnym czasie znalazłam! Była to piękna sarna, zabłądziła, była sama -
zupełnie jak ja. Poczułam między nami więź, i nie była to więź między
łowcą,a jego ofiarą, tylko więź między bratnimi duszami... Nie mogłam
jej skrzywdzić, postanowiłam wytraszyć ją, aby uciekła i poszukać czegoś
innego. Na szczęście niedługo później upolowałam zająca.
- Może i się tym nie najem, ale przynajmniej zaspokoję potrzebę na jakiś
czas - stwierdziłam, zjadłam posiłek i ruszyłam dalej pod górę. Jak
doszłam na szczyt miałam zamiar odpocząc, ale nagle dojrzałam wilka, był
to Loov. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, aż nagle
zobaczyłam kolejnego wilka, i kolejnego. Zbiegłam na dół ile sił w
nogach i zobaczyłam ich, pięknych, potężnych - była to Para Alfa.
Przyjęli mnie,a ja do dziś jestem im bardzo wdzięczna. Mogłabym skoczyć
za nimi w ogień, ale to nie była jedyna zmiana. Zakochałam się.... I to
bez opamiętania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz