- Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o moich umiejętnościach, to
chętnie ci je zademonstruję. - warknęłam. Ptak ziewnął i wzbił się w
powietrze. Odwróciłam się i bez słowa ruszyłam na południe z zamiarem
dokończenia "obchodu". Lepiej późno niż wcale.
- Kasai, czekaj! - Jaskier podbiegł do mnie. - Pójdę z tobą... Nie masz nic przeciwko?
- Nie. - Wysiliłam się na uśmiech. Szliśmy przez chwilę w milczeniu.
Niebo było już bezchmurne, a trawa powoli wysychała. Zrobiło mi się
nagle żal tego nieszczęsnego byka, ale szybko odsunęłam od siebie tę
myśl. Gdyby trzymał się z dala od władających ogniem wilczyc, całkiem
nieźle by mu się wiodło. Omal mnie nie zabił. Ma na co zasłużył! Jednak
mimo wszystko męczyły mnie wyrzuty sumienia. Westchnęłam. Gdzieś między
drzewami zauważyłam niebieskie pióro. "Zwariuję kiedyś...", pomyślałam.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos basiora.
< Jaskrze? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz