- Nie mam nic przeciwko - Uśmiechnęłam się.
- W takim razie do zobaczenia jutro. - odparł basior. Chwilę później
zniknął między drzewami. Z cichym westchnieniem weszłam do jaskini.
Zasnęłam niemal od razu. Nie mam w zwyczaju długo rozpamiętywać
przeszłości. Obudziłam się o wschodzie słońca i siedząc przed jaskinią
obserwowałam myjące się w kałuży wróble. Żar dosłownie lał się z nieba.
Westchnęłam. Nie mam nic przeciwko upałom, ale są granice... Czekanie na
Jaskra strasznie mi się dłużyło. Na szczęście basior zjawił się po
niespełna kwadransie.
< Jaskrze? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz