Siedziałam w kącie. Wszędzie były jakieś narzędzie bądź, co bądź jakieś inne stworzenie również ranne. Mężczyzna patrzył się na mnie przez dłuższą chwilę po czym odszedł wchodząc do innego pokoju. Odetchnęłam z ulgą. Po chwili drzwi przez które weszłam otworzyły się. Spojrzałam się w tamtym kierunku. Zza drzwi wyłonił się Lenek. Jego postać bardzo mnie uszczęśliwiła. Lenek zaczął do mnie podchodzić lecz przy sobie miał kogoś. Kiedy podszedł do mnie uśmiechnął się po czym przysiadł na ziemi
- I jak tam?
- Jak... tam? - Zapytałam siebie samą - Nie wiem - Pokręciłam głową - Człowiek zniknął, o tam - Wskazałam głową drzwi w których zniknął
- Rozumiem - Skinął głową po czym spojrzał się na mnie - Nie martw się
- Spróbuję ale nie wiem czy to w ogóle możliwe - Zaśmiałam się pod nosem
Nagle to coś co szło koło Lenka podeszło do mnie
- Witaj - Uśmiechnęła się
- Wi.. taj? - Powiedziałam niepewnie spoglądając na Lenka
- No tak - Uśmiechnął się - Izaya to jest kotka tego staruszka. Przyjmuje pacjentów i opiekuje się nimi wraz ze starcem
- O.. o, dobrze wiedzieć - Uśmiechnęłam się
Nagle do pokoju wszedł mężczyzna nosząc jakąś torbę. Przełknęłam z trudem ślinę patrząc jak podchodzi. Nagle Lenek powiedział coś co mnie wystarczająco uspokoiło...
- ...
<Lenek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz