Jakby przez sen słyszałem głos Kasai. Wadera kilka razy wymówiła moje imię, po czym zamilkła. Zaniepokojony otworzyłem oczy.
Kasai patrzyła na krzaki poruszające się na wietrze. A może to nie wiatr? Nie, za bardzo szeleszczą.
Zza krzewu wyszedł wilk. Nie byłem jednak w stanie określić, czy należy do WWN, czy może do WSC. Gdy przyjrzałem mu się uważnie, stwierdziłem, że go nie znam. Nie mógł być więc członkiem Watahy Srebrnego Chabra. Popatrzył na nas. Wyglądał nieco strasznie, a zarazem dumnie. Był bardzo duży, ciemnobury i tajemniczy.
Jego oczy lśniły w cieniu krzewów, z których przed chwilą się wyłonił. Zmierzył nas zimnym wzrokiem.
Podniosłem głowę. Nie zdążyłem wypowiedzieć nawet słowa, gdy za wilczurem pojawił się Mundus. Kasai westchnęła lekko.
- Witaj, Jaskrze - uśmiechnął się ptak beztrosko - jeśli przyjmujesz teraz gości, przedstawię ci nowego sąsiada.
Drgnąłem. O czym mówił Mundus? Czyżby ktoś znów dołączył do WSC? Może to jakiś, nieznany mi dotąd członek WWN? Nie... chyba znam wszystkich.
- Ladyj, proszę - ptak wskazał wilczurowi polankę nad jeziorem, na której się znajdowaliśmy. Wilk ruszył w naszym kierunku.
- Kim więc jest ten nowy sąsiad? - zapytałem chłodno.
- Ladyj - Mundek z triumfalnym uśmiechem powiedział - członek WSJ.
Tknęło mnie ostatnie słowo Mundusa. A więc nasz nowy sąsiad? Członek WSJ?
< Kasai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz