- Dziwne, prawda? - spojrzałem na Alekei'a. Wilk kiwnął głową. nie byłem pewny, co chciał powiedzieć.
- Rzadko zdarza się oglądać taką pogodę, prawda... - odpowiedział, po czym popatrzył na płomienie, wolno rozprzestrzeniające się na łące - martwiłbym się raczej tym pożarem.
- Deszcz go zaraz ugasi... - moje myśli biegły teraz do strzałów, które słyszałem w lesie. Myślałem też o ujadaniu psów, które słyszeliśmy zanim weszliśmy do jaskini.Teraz, z racji nasilającego się, szumiącego deszczu i byczących co chwila gromów, nie bylibyśmy w stanie cokolwiek usłyszeć. Mimo to, byłem ciekawy, skąd pochodziły te odgłosy.
Po kilkudziesięciu minutach deszcz przestał padać. Wiatr ucichł prawie zupełnie, a spomiędzy drzew zaczęły nieśmiało wydobywać się głosy ptaków.
- Wychodzimy? - zapytałem Alekei'a.
- Rób jak chcesz - westchnął - ja zostanę. Na dworze jest wyjątkowo nieprzyjemnie.
Usiadłem. Jeszcze przez chwilę czekałem, w zamyśleniu wpatrując się w szarą, mokrą łąkę. Wyglądało to tak, jakby deszcz zaraz znowu miał zacząć padać. Westchnąłem.
Po kilku, może kilkunastu minutach Alekei wstał, powoli kierując się w stronę wyjścia z jaskini. W milczeniu podążyłem za nim.
Znów usłyszałem strzały. To pewnie myśliwi urządzili polowanie. Tyle, że znacznie bliżej nas, niż poprzednim razem.
< Alekei? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz