Później nie mogłam spać, długo myślałam jak się to dalej potoczy. Czy
znajdę tu swoje miejsce? Było mi ciężko się oswoić, ale czułam, że
wszystko wychodzi na prostą. Nawet nie zauważyłam, kiedy nastał ranek,
a...
- Dzień dobry, i co, wyspałaś się? - zapytał Mundus
- Yyy, no tak. - odpowiedziałam
- Świetnie, w takim razie możemy już ruszać do Skrytego Lasu! Już nie
mogę się doczekać!- wykrzyknął Mundus. A ja w milczeniu napiłam się wody
z kałuży i poszłam za nim. Byłam szczerze mówiąc trochę ospała, ale jak
się okazało miałam się niedługo "obuszić" na dobre. gdy szliśmy zaczęło
padać. Właściwie, nie padać, a lać. Biegłam z Mundusem, a tak właściwie
ja biegłam a on latał. Twierdził, że w lesie na pewno będzie miejsce
żeby się skryć. I faktycznie, było znaleźliśmy niewielką jaskinię, nie
była głęboka, ale przynajmniej była sucha. Przez cały czas Mundus
zanudzał mnie swoimi opowieściami, lecz ja go nie słuchałam, patrzyłam
na krople deszczu i ciągle myślałam co ze mną dalej będzie.
~~~~~~~~ Tymczasem Beryl... ~~~~~~~~
Oh, nie wiem czy ich kiedyś znajdę. Z resztą, chyba raczej ich nie ma we Skrytym Lesie...
Na dodatek ten deszcz.... Ale, przecież to... MUNDUS!!
- Hej! margo, Mundus! - krzyknąłem
- Ach, to nasz ukochany Baryl. Barylu! Tutaj! - krzyczał Mundus
- Och, jak dobrze, żeich wreszcie znalazłem.
< Baryl? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz