Mimo iż usłyszałem strzały dalej kierowałem się przed siebie. Coś, jakby wewnętrzna ciekawość kusiła mnie do zbadania tego wszystkiego. Intuicji zawsze trzeba się słuchać więc i tym razem nie zrobiłem wyjątku. Podążałem za dźwiękami powoli rozglądając się co chwila. Wiedziałem, że Jaskr mi towarzyszy i że również niego bardzo to niepokoi a może nawet i intryguje. Po przebyciu kilkunastu metrów zatrzymałem się w kępie krzewów. Niczego nieświadomy Jaskr wlazł we mnie. Oczywiście, zaszczyciłem go zimnym wzrokiem na to on oddalił się o dwa kroczki
- Czy coś widzisz? - Zapytał po chwili
Uwalniając swój wzrok od patrzenia na swojego towarzysza skierowałem go na wprost siebie gdzie widoczne było obozowisko myśliwych. Jaskr zauważywszy to podszedł do mnie. Znów powietłem go zimnym spojrzeniem
- Co się tak kleisz?
- C-co? Och, przepraszam... - Znów odszedł dwa kroki po czym skierował swój wzrok na obóz - myślisz, że te strzały wydobywały się z tego obozowiska?
Skinąłem znacząco głową
- Ale nigdzie ich nie wyczuwam
- To, że ich nie czujemy to od razu nie znaczy, że ich tutaj nie ma
- asz rację ale jak to w takim razie sprawdzimy?
Spojrzałem się na niego po czym cofnąłem się o kilka kroków. Zasiadłem na jeszcze mokrej trawie i zacząłem rozmyślać co takiego zrobić. Nagle wpadłem na pewien pomysł
- No tak! - Wstałem z miejsca - W końcu mogę się tam teleportować a w razie zagrożenia szybko wrócić
- A czy to na pewno bezpieczne?
- Bezpieczne czy nie, to dla mnie nie ma znaczenia - Machnąłem łapą - Liczy się efekt - Uśmiechnąłem się
<Jaskr?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz