Patrzyłam to na Beryla, to na Mundusa. Z jednej strony, czułam się
oszukana, ale z drugiej zupełnie nie wiedziałam jak i dlaczego.
Oczywiście zauważyłam, że Skryty Las, to nie jakiś tam po prostu las i,
że nie jest tu zbyt przyjemnie. Widziałam triumfalny uśmiech na twarzy
Mundusa i poirytowany wyraz twarzy Beryla i doszłam do wniosku, że może
lepiej nie pogłębiać tematu. W ogóle, bałam się odezwać, bałam się, że
jeszcze pogorszę sytuację. I w ten właśnie sposób czekałam tak, kawał
czasu, aż w końcu Beryl odezwał się:
- No, już przestało padać. Mundusie, jeśli chesz, IDŹ pomóc Murce, a my sobie poradzimy... - "zaproponował" Beryl.
- Oh, Mundusie, mój drogi przyjacielu, jeszcze nie jestem zmęczony i z
chęcią udam się z wami w dalszą wędrówkę - odpowiedział Mundus, a teraz
już wiedziałam, że napewno nie chodzi o mnie tylko... właściwie to nadal
nie wiem o co chodziło. Wiedziałam tylko, że się kłócą - Beryl nie chce
aby Mundus szedł z nami, a Mundus - chce. Tyle że to mi nie
wystarczało...
- Ależ Mundusie, wcale nie musisz iść z nami, tyle razy widziałeś już
ten las, nasze terytorium, poradzimy sobie BEZ ciebie - widziałam, że
Beryl zaczął być trochę nerwowy.
- O nie, zwykle to JA oproadzam nowe wilki i nie uważam, że powinno się to zmienić! - zaczął krzyczeć Mundus.
- Ale to JA jestem Samcem Alfa i to MNIE powinieneś się słuchać! -
Krzyknął ze złością Beryl, a ptak odwrócił się i poszedł, przynajmniej
tak nam się wydawało...
< Beryl? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz