Kasai wyskoczyła z jaskini. Zerwałem się na równe nogi, gotów, w razie potrzeby skoczyć za nią. Deszcz wciąż padał. Ptaki siedzące przed chwilą na gałęziach drzew, wyleciały z krzykiem, oznajmując coś całemu światu. Nie usłyszeliśmy nic więcej, poza deszczem.
- I co to było? - Mundus również wychylił się z jaskini - już koniec świata?
- Zamknij się - warknęła wilczyca.
- Wedle rozkazu - ptak cofnął się do jaskini, strzepując z piór krople deszczu wprost na mnie. Fuknąłem cicho.
- Jaskrze, powiedz jej proszę, że to pewnie tylko ten czarny byk. Od jakiegoś czasu się tu pałęta - ziewnął.
- Byk? - drgnąłem. Słyszałem o nim od Andreia. Podobno zaatakował go, gdy byli razem z Nisan na polowaniu.
- Kasai... - wybiegłem przez jaskinię - to byk! Sami sobie z nim nie poradzimy... do jaskini, szybko! Kasai...
Wadera popatrzyła na mnie, chcąc coś powiedzieć. Nie zdążyła jednak...
< Kasai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz