Wszyscy z naszej czwórki wymieniliśmy się spojrzeniami. "Obca wataha ma zostać na naszych terenach i to przez kilka tygodni? To niedorzeczne!" - Myślałam jednakże po tym skinęłam głową do Beryla
- Lepszy pokój niż wojna... - Wzdychnęłam po czym odwróciłam wzrok
- Przyznaję rację - Rzekł wilk - Poza ty, nie mamy żadnych powodów do walki
- No może oprócz tego, że wtargnęliście na nasze tereny bez żadnej zapowiedzi
- Och, tak więc, przepraszam was za to - Schylił się ku podłożu - Ale zbyt długo nie mogłem czekać. W końcu jak sami widzicie, moja wataha liczy sobie o wiele więcej członków niżeli wasze tak więc sposób wyżywienia także jest inny
- To już rozumiemy - Powiedział Beryl po czym wzdychnął głęboko - Liczę na to, że jakoś się odwdzięczycie za to, że was tak przyjęliśmy...
- Ależ oczywiście - Wilk uśmiechnął się szeroko - Na prędko coś wymyślę a gdy już to zrobię, dam wam znać - Skinął głową
- Czy jest jeszcze coś czego byś od nas chciał?
- Hymm, może pytanie gdzie można zdobyć jak najwięcej pożywienia?
- W tamtą stronę - Lerka wskazała łapą poza jaskinię - W pobliży znajduje się również jezioro
- Dziękuję jeszcze raz - Ukłonił się po czym wstał i podszedł do nas
- Jeżeli coś będzie was niepokoiło, proszę zwrócić się do mnie. Kiedy zauważycie kogoś z moich na waszych terenach bez żadnego uprawnienia zgłoście to, dobrze?
- Dobrze - Odpowiedział Beryl po czym skierował się do wyjścia
Zaraz po nim wyszłam ja a następnie Aksel i Lerka. Kiedy w końcu weszliśmy na nasze tereny odetchnęliśmy z ulgą
<Beryl?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz