- Och, Eclipse - westchnąłem - nie było mnie, bo złożyłem wizytę naszym `przyjaciołom` w WSJ. Byłem na terenach, które zajęli.
- Rozmawiałeś z nimi?
- Nie...
Pokrótce opowiedziałem Eclipse mój pobyt na naszych terenach zajętych przez wilki z Watahy Szarych Jabłoni.
- Długo jeszcze zamierzają tam siedzieć?! - zirytowała się wadera.
- Nie wiem... lato już dawno minęło, zima idzie, cięgle padają deszcze a oni cały czas są tutaj i nie zamierzają chyba odejść. Już nie wytłumaczą się suszą, która zmusiła ich na przeniesienie się an nasze tereny. Czego oni tu chcą?
Eclipse wzruszyła ramionami.
- Pójdziemy do Borów? - zapytała - nigdzie nie mogę znaleźć Moonlight. Miała dowiedzieć się czegoś o WSJ i przepadła bez śladu.
- Pewnie, czemu nie - ziewnąłem.
Szliśmy powolnym krokiem przemierzając stepy. W trakcie naszej podróży napotkaliśmy Lenka i Mundusa, którzy podążali w tym samym kierunku, co my.
- Witajcie! - krzyknąłem z daleka, machnąwszy łapą.
- Witaj Eclipe. Witaj Berylu - powiedział z cieniem znudzenia ptak.
- Też idziecie do Borów Dworkowych? - zapytałem z zaangażowaniem.
- Po co? To teraz tereny WSJ. Nie mamy potrzeby tam chodzić.
Mundek całe moje zaangażowanie potrafił łatwo zamienić na niechęć. Jedyne, co zdołałem z siebie wydobyć to stłumione, pełne goryczy "Ach...".
- Mundek! - powiedziałem stanowczo - to jeszcze nie tereny WSJ! To nasze ziemie. Prędzej czy później się stąd wyniosą.
Ujrzałem, że oczy ptaka uśmiechnęły się. Czym prędzej przymknął je i powiedział tylko - Jeszcze się zdziwisz - po czym odwrócił wzrok.
Tylko nieszczerzy odwracają wzrok! Mundus jednak potrafił zawsze ukryć swoją nieszczerość. Śmiał się ze mnie w żywe oczy!
Eclipse chrząknęła znacząco. Popatrzyła w chmury, mówiąc:
- Gdzie zatem zmierzacie?
- Odwiedzić Nędzę. Pamiętacie ją, prawda? - zapytał ptak - Lenek jeszcze jej nie zna, więc idę mu ją pokazać.
Teraz chrząknąłem ja. Pamiętałem Nędzę. Nie wzbudziła mojej sympatii. Czarna wilczyca przepełniona chyba dumą i pewnością siebie. Przy tym odległa i jakby pochodząca z trochę innego świata. Wzbudzała smutek i niepewność.
Tylko Mundus czuł się w jej towarzystwie dobrze, spędzając coraz więcej czasu na wspólnych spacerach po lesie, smutnych rozmowach, (przy których widziałem go często ze łzami w oczach) lub chociażby wspólnym milczeniu. Wyglądał trochę, jakby był w niej zakochany... sprawiał też wrażenie bycia pod jej silnym wpływem.
Popatrzyłem na Eclipse: wadera odwzajemniła spojrzenie. Było coś smutnego w jej wzroku.
< Eclipse? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz