Beryl spojrzał na mnie z nadzieją, że JA coś na to poradzę, lecz ja, nie wiedziałam CO... No, ale w końcu ktoś musiał zacząć...
- Słuchaj, możemy porozmawiać? - zapytałam Mundusa, a on uśmiechnął się tajemniczo i spojzał na Beryla.
- Och, nie patyczkujmy się, po prostu chodź, jest sprawa - powiedział basior jakby od niechcenia. Nastała chwila ciszy, aż w końcu Nędza kiwnęła na ptaka znacząco głową, a on podleciał do nas i razem odeszlismy trochę.
- Zostawię was na chwilę samych. Myślę, że to powinno pozozstać między wami... - odsunęłam się znacząco odd nich i zobaczyłam tylko jak Bery błagającym wzrokiem kiwał głową, ale ja już zdecydowałam, że tak będzie lepiej. Czekałam aż skończą rozmawiać pewnien czas. Przyglądałam się naturze, zwierzętom, a czas strasznie mi się dłużył... W końcu zobaczyłam, jak oboje wyłaniają się zza drzew z dwuznacznymi minami. Mundus skłonił się grzecznie i odleciał. Spojrzałam pytająco na Beryla, a on uśmiechnął się i powiedział...
< Beryl? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz