- Eee... - patrzyłem na ptaka, nie mogąc oderwać o dniego wzroku. Obawiałem się, że zaraz stanie się coś strasznego. Mundus jednak stał tylko, z zastanowieniem spoglądając na Alekei'a.
- Byliśmy... Mundus przyleciał do mnie. Nie ma to nic wspólnego z polityką twojego ojca... - zacząłem się tłumaczyć.
- Myślę, że wszystko związane z TYM stworzeniem jest, niestety, związane z polityką mego ojca. - prychnął wilczur.
- Ależ gdzie tam... Jesteśmy między terenami WSC a ziemiami WWN, więc tutaj Mundus powinien byhć bezpieczny. Aksel nie zakazał Mundusowi wstępu na nasze tereny. Z resztą, nieważne... co tu robisz?
- Nic... - mruknął Alekei.
- Widzisz... ja też nic - rozejrzałem się niepewnie - to znaczy... wypróbowuję metodę Strzygi. Pomaga w skupieniu i zrelaksowaniu się.
- Ha! - Alekei zachichotał, patrząc na Mundusa - nie wiem, czy ci się to uda w tak niedobranym towarzystwie.
- Nie pogrywaj sobie, Alekei'u... - syknął Mundus - to, że jeszcze nie doszło do żadnej nieprzyjemnej sytuacji, nie znaczy, że możesz tak naiwnie się puszyć. Mam coraz większą chęć pozbawić cię futra na grzbiecie. Obawiam się jednak, że nie wyglądałbyś z nim tak atrakcyjnie.
- A jesteś gotowy ponieść straty także sam? - warknął Alekei.
- W tej sytuacji? Oczywiście - uśmiechnął się ptak złośliwie.
- Powiedz mu, żeby mnie nie irytował... wypowie do mnie jeszcze jedno słowo, a nie wytrzymam - huknął Alekei.
- Grzeczność w wykonaniu Alekei'a - stwierdził z uśmiechem ptak.
- Możecie przestać...!?! - krzyknąłem przerażony, mając nadzieję, że zdołam uspokoić trochę obie strony - Mundek, nie prowokuj go! Alekei'u... - jęknąłem - możemy zakończyć ten spór?
< Alekei'u? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz