piątek, 7 czerwca 2013

Od Storczyka- "Na celowniku..."

Przyglądałem się kroplom wody spływającym po ścianie jaskini. Padał deszcz. Po chwili jednak przestał więc postanowiłem przejść się po lesie. Chodziłem po terenach watahy, nie wiedząc co z sobą zrobić. Po chwili spotkałem Alicję.
- Witaj Alciu - uśmiechnąłem się
- Witaj Storczyku! - odpowiedziała - zamierzasz polować?
- Nie... już dzisiaj jadłem.
- Aha...
Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę i każdy poszedł w swoją stronę. Udałem się do lasu. Wtenczas nikogo w lesie nie było. Przechadzałem się po lesie przez pewien czas, aż w końcu zorientowałem się że jestem daleko od terenów WSC. Nagle usłyszałem strzał. Ptaki wzbiły się w niebo... Zacząłem biec przed siebie. Byle do domu... usłyszałem szczekanie psów gończych, strzały, ryk rannego jelenia... biegłem cały czas. Po jakimś czasie zacząłem opadać z sił. Jednak nie mogłem przestać, bo w przeciwnym razie psy gończe dogoniłyby mnie i niechybnie rozszarpały. Znalazłem jakąś gawrę i schowałem się w niej. Szczekanie psów było coraz donośniejsze. W końcu ujrzałem psy biegnące w moją stronę... wyskoczyłem z jaskini i wyrwałem do przodu. Wtem usłyszałem kolejny strzał i poczułem przeszywający ból w karku. Krew płynęła mi z pyska i byłem coraz bardziej zmęczony. Usłyszałem kolejny strzał lecz tym razem chybiony. Jeszcze chwila i mnie dościgną... nagle potknąłem się i upadłem na ziemię. Psy w ułamku sekundy dopadły mnie i zaczęły szarpać. Nie miałem już siły. Lecz co wtedy zobaczyłem?! Zza drzewa wychyliły się Alicja i Gaja! Co one tu mogą robić?! Byleby tylko nie zauważyły  i nie wyczuły ich  psy... zamknąłem oczy. Słyszałem już tylko bicie swojego serca... potem już nic. "Chyba umieram" pomyślałem. Lecz nagle poczułem uderzenie i usłyszałem skowyt psów gończych... nie wiedziałem co się dzieje. Umarłem albo zemdlałem.

<Alicjo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz