Dzień jak co dzień. Od dziś Mundurek ma pomagać mi w ćwiczeniach. Może dzięki temu osiągnę lepsze rezultaty. Nie wnikam nawet, czy robi po prostu to ot tak, bo przyszło mu do głowy ułatwić mi trochę trening, czy też kieruje nim ta cząstka przekory, którą niewątpliwie ma w sobie i która każe mu podjąć się prowadzenia mnie ku pewnemu rodzajowi rywalizacji z całą resztą młodego pokolenia. W jego oczach niewątpliwie miałem być najlepszy i najsprawniejszy ze wszystkich szczeniąt, bo z jakiegoś powodu szczególnie mnie polubił. Ciekawe, naprawdę. Do tego właśnie wniosku doszedłem po dłuższych rozmyślaniach tego dnia rano tuż przed pierwszym treningiem pod okiem błękitnego ptaka.
Czekałem na niego przed jaskinią. Umówiliśmy się na późny poranek, wcześniej miałem rozciągnąć mięśnie i poćwiczyć we własnym zakresie. Poturlałem się więc trochę po ziemi, popodskakiwałem, lekkim truchcikiem okrążyłem grotę kilka czy kilkanaście razy.
W końcu na tym "placu ćwiczebnym" pojawił się i Mundus. Od razu zaproponował, byśmy przenieśli się z tą nauką gdzieś dalej w dzicz albo na Polanę Życia, bo przy jaskini jest trochę za mało miejsca.
- Znam twojego ojca - mówił, gdy wyznaczył mi już za zadanie bieganie w obydwie strony i gwałtowne zatrzymywanie się w określonych miejscach. Pokiwałem głową na znak, że słyszę jego słowa.
- Znałem też twoich dziadków z jego strony. I pradziadków. I mogę na razie powiedzieć, że oni wszyscy przekazali ci dobre geny. Masz więc potencjał, który możesz dobrze wykorzystać.
- Jeśli tak mówisz... - wydusiłem tylko pomiędzy jednym a drugim zatrzymaniem.
- Oczywiście - uśmiechnął się w zamyśleniu - nie mogę się jednak pozbyć wrażenia, jesteś trochę podobny do swojego... - zmrużył oczy.
- Co? - zatrzymałem się, marszcząc brwi i wpatrując się w ptaka.
- Nieważne. Nie poznałeś go. Może to i dobrze.
- O kim mówisz? Jestem ciekawy - zapytałem z nutą wyrzutu w głosie.
- Powiem ci przy okazji.
Zastanowiły mnie słowa przyjaciela, obiecał jednak, że kiedyś powie mi coś więcej. Komu jak komu, ale jemu ufałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz