- Shino - zawołałem w głąb jaskini. - Nadal jesteś na mnie zły?
- Tak.
Skrzywiłem się. Wiele razy go denerwowałem, ale tym razem chyba przekroczyłem niewidzialną granicę, której się po prostu nie przekracza. Cóż, na przyszłość będę wiedział.
- Co z treningiem? - zapytałem, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
Uznałem więc, że tym razem sam sobie poradzę. W sumie, wcale nie potrzebowałem niczyjej pomocy. Zacząłem od biegów krótkodystansowych. Na nich też skończyłem. Ciężko to przyznać, ale brakowało mi lisiego narzekania i wytykania błędów. Ale cóż miałem zrobić? Błagać o przebaczenie? To w sumie nie był zły pomysł, a nic nie pomagało przy przepraszaniu Shino bardziej, niż jedzenie.
Plan był naprawdę dobry, jednak z jego realizacją było gorzej. Tropienie zwierzyny było dla mnie czarną magią. Wszechświat jednak, był mi wyjątkowo przychylny. Zając nie miał tyle szczęścia.
Nie próbowałem się nawet skradać. Skoczyłem w jego stronę, co dało mi kilka sekund przewagi. Spora ilość śniegu działała na moją korzyść i już chwilę później trzymałem w pysku zdobycz. Byłem nieco zdziwiony powodzeniem tego polowania. Treningi chyba jednak się na coś przydały... Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że Shino wybaczy mi mój wcześniejszy nietakt.
Gratulacje!
Gratulacje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz