-Pan Mundus wydaje się być bardzo pochłonięty Wrotkiem i jego szkoleniem- powiedziałam gdy ponownie ruszyliśmy ku celowi, który znał tylko tata. Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Skąd takie przekonanie? Wrotek mi nie wspomniał, że jest teraz pod jego okiem...
-Wspominał- przypomniałam tacie.- Ostatnio często mówi o tym ale nie wprost. Mówi zagadkami żeby sprawdzić, czy inni są w stanie czytać między wierszami.
-Miło patrzeć, że taki abstrakcyjny spryt odziedziczyłaś po mamie- uśmiechnął się.- Bez tego, co właśnie powiedziałaś nie wpadłbym na to.
-Chciałabym to jakoś wykorzystać- mruknęłam.- Czytanie tego co nie oczywiste. Myślałam czy nie zapytać pana Mundusa o takie szkolenie pod względem taktycznym, bo chyba byłoby to przydatne.
-Pytaj śmiało- zachęcił tata.- Takie myślenie jest nieraz na wagę złota. Jak złapiemy Mundurka przy okazji to poruszymy tą kwestie. A tymczasem, jesteśmy u celu.
-Ale tu nic nie ma- powiedziałam po chwili rozglądając się.
-To, że nic tu nie leży, nie oznacza, że nie wykorzystamy tu niczego. No dalej, połączymy przyjemne zabawy z ćwiczeniami. Na początek skoki- powiedział tata machając sznurkiem, odruchowo zaczęłam podskakiwać. Raz szybciej, wolniej i to cały czas zmieniał.
-Wykorzystaj i jednocześnie odrzuć schematy, to ćwiczenie pomaga wyczulić instynkt- powiedział i ponownie się zamachnął. Odskoczyłam w bok ratując się przed nabiciem guza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz