Tego dnia siedziałem w naszej jaskini. Rodziców nie było w domu, Palette i ja zostaliśmy sami. Przez pewien czas wszystkie moje myśli zajmowała Liga Beżowej Ziemi i szukanie sposobu na zrehabilitowanie się w ich oczach. W pewnym momencie popatrzyłem na Paletkę siedzącą gdzieś w drugim kącie groty.
Gdzieś w głowie zahuczały mi słowa Ardyta, który na początku mówił o zasadach panujących wśród mojego nowego towarzystwa.
"Możesz powiedzieć o istnieniu naszego zgromadzenia wyłącznie swoim najbardziej zaufanym bliskim... Wszystko co dla nas zrobisz, po stokroć ci się opłaci..."
- Co tam robisz, siostrzyczko? - zapytałem podchodząc do siedzącej do mnie tyłem Palette i stukając ją czołem w łopatkę. Wyrwana z zamyślenia przestała grzebać w zimnym, suchym piasku i spojrzała na mnie z początku lekko nieobecnymi oczyma.
- Coś się stało? - zapytała.
- Nie, wszystko w porządku - usiadłem obok niej - myślałem, że może porobimy coś wspólnie.
- Ach tak - kiwnęła głową - co chcesz robić?
- Możemy pójść do lasu, co ty na to...? - zacząłem niezwykle zachęcającym tonem - może wspólnie coś upolujemy? chociażby jakiegoś małego zająca, zobaczysz, będziemy się świetnie bawić.
- Jeśli chcesz - Paletka wstała i zamachała ogonem. Ostatnio bardzo wydoroślała, choć nadal była o kilkanaście minut młodsza ode mnie.
Gdy znaleźliśmy się w lesie, bardziej niż na polowaniu zaczęło zależeć mi na wprowadzeniu Paletki w temat, który zajmował teraz mój umysł.
- Paluszku... - przez moment nie wiedziałem, jak zacząć - słyszałaś już o Lidze Beżowej Ziemi?
- O czym mówisz? - zdziwiła się.
- A, nieważne - spuściłem wzrok. Sam już nie byłem pewien, czy chcę kontynuować.
- Dla mnie ważne - odpowiedziała - czy to nie ma związku z tym twoim znikaniem na całe dnie?
- Trochę ma - kiwnąłem głową - od jakiegoś czasu jestem jej członkiem. Mamy wielkie plany - w zamarzeniu spojrzałem w niebo.
- Och - zdumiała się jeszcze bardziej - naprawdę? Co to za liga?
- Będziemy wspólnie budować nowy świat, inny porządek. Wszyscy będą żyć w lepszej rzeczywistości. To na razie tylko plany, ale gdy będzie nas wystarczająco dużo...
- Trochę to - skrzywiła się Paletka - dziwne.
- E, jesteś dziewczyną. Właściwie i tak nie znasz się na takich rzeczach. Może lepiej upolujmy tego zająca - westchnąłem.
- No powiedz o tym więcej, czuję, że coś jest nie tak.
- Nie, wszystko w porządku - zaprzeczyłem - po prostu pomyślałem przez chwilę, że może i ty chciałabyś spróbować swoich sił w budowaniu przyszłości... ale może lepiej będzie jak zajmiesz się tym... co tam zawsze chciałaś robić. Tutaj, jak poprzednie pokolenia. Nasi rodzice, dziadkowie. Życie dla życia, bez żadnego konkretnego pragnienia, celu do którego dąży się przez lata...
- O co ci chodzi? - zapytała Paletka - co się z tobą dzieje? Mówisz o czymś podejrzanym.
- Dlatego nie mówmy o tym więcej - uśmiechnąłem się lekko, zaczynając rozumieć, o czym mówił wcześniej Ardyt - może nie wszyscy mogą uczestniczyć w czymś takiej wagi. Przepraszam, że niepotrzebnie cię kłopotałem.
< Palette? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz