Po zebraniu wilków w obu watah i wygłoszeniu im najnowszych wieści o wydarzeniu, praktycznie wszyscy oszaleli z radości. Nim zdążyłam zapytać o współpracy do przygotowań, zaraz znalazło się wielu chętnych. Po zebraniu wszystkich do pomocy, zaczęłam rozdzielać im zadania, trochę tego było, czasu już niekoniecznie. Niemal od razu zabraliśmy się za prace, Kama na te wieści również przybyła z odsieczą, Kuraha ponoć też gdzieś włożył łapy, o Zawilcu nic nie usłyszałam. Na brata nie liczyłam, skoro przestał się tymczasowo pokazywać. Wyznaczona grupa łowiecka zaczynała co jakiś czas przynosić to większe łupy, przygotowywanie dekoracji też nawet szło. Dziękowano za pomoc wilkom, które wyczarowały nam zróżnicowane roślinności.
Można by rzec, że w zastraszającym tempie zrobiliśmy wszystko, na koniec zostały nam przygotowanie jedzenia i omówienie programu imprezy. Wyznaczone wilki zajęły się pierwszą sprawą, drugą wolałam przedyskutować z alfami. Szłam wówczas do tej jaskini, kiedy po drodze zaczepiła mnie Kama.
-Nie mogę się już doczekać tego!- Zawołała radośnie, posłałam jej uśmiech.
-Ja również. Z chęcią poczekam na moment, kiedy zaśpiewasz coś- na te słowa moja przyjaciółka się speszyła.
-Weź nie żartuj- spłonęła rumieńcem.- Nie śpiewam ładnie.
-Nie ładnie a pięknie- poprawiłam ją. Położyłam łapę na jej ramieniu.- Kama, naprawdę, śpiewasz wspaniale. To nie będzie dobra impreza bez twojego udziału wokalnego.
-Łatwo ci mówić, ty akurat bosko śpiewasz- mruknęła. Roześmiałam się na to.
-Co powiesz na umowę? Zaśpiewamy osobno a potem razem? Inaczej impreza nie wypali a musi- zawyrokowałam. Zawahała się.
-Pomyślę nad tym.
-Wspaniale. Pamiętaj, że to ja zajmuje się kwestią muzyki, więc daj mi znać, jaką piosenkę chcesz sobie zaklepać- po czym się rozeszłyśmy bo ostatnie prace nam zostały. W końcu znalazłam się ponownie w jaskini alf. Nie zdziwiłam się, że czekali na mnie.
-Jak idą przygotowania? Doszły nas słuchy, że w ekspresowym tempie wszystko zostało załatwione- odezwał się biały basior.
-Dopinamy ostatnie guziki z jedzeniem i programem zabawy, z czym przyszłam- potwierdziłam. Podałam im zapisane kartki.- To wstępny zarys, mogę wszystko jeszcze pozmieniać do wieczora.
-Nie... Właściwie, wszystko pasuje- powiedziała samica alfa dokładnie czytając. Podniosła wzrok na mnie- Wiadomo coś może, kiedy nasi goście się zjawią?
-Z relacji Goth'a, wychodzi, że godzinę po oficjalnym rozpoczęciu biesiady- odparłam po chwili, którą poświęciłam na otrzymaniu informacji od niego. Pokiwali głowami.- Zajmuje się kwestią dźwiękową, chciałam zgłosić, że podczas występów chętnych i ja będę. Jeśli takie jest życzenie, mogę oczarować przybyłych aby szybciej sami mogli powiedzieć co ich sprowadza...
-Myślę, że to dobry pomysł- powiedział basior.- Nie wnikam w twoje moce, tym chyba lepiej. Zakładając, że po tym weźmiemy ich na obrady do naszej jaskini w towarzystwie twoich rodziców, możemy liczyć, że i ty się zjawisz?
-Jeśli takie jest państwa życzenie, to naturalnie. Mogę być pełnym
informatorem z różnych stron.
-Doskonale- klasnęła Kanaa.- Skoro jest wszystko uzgodnione, możemy sami sprawdzić jak to wygląda.
-Liczę, że nasz praca przypadnie do gustu- uśmiechnęłam się ponownie wychodząc, tym razem przy ewentualnej pomocy co do wyjaśnień.
< Oleander? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz