Patrzyłam na zamarzniętą o tej porze roku rzekę płynącą pod lodem, gdzieś w oddali, przypominała mi o mojej matce, o tym jak obmywała mnie w strumyku. Nie, to nie jest czas na wspomnienia, zaczęłam nowe życie i nie mogę już wrócić. Wcześniej widziałam tu sarnę, może nadal siedzi w oddali. Podeszłam o około metr i się schyliłam. Nagle coś wyszło zza drzewa, było wysokie, a w ręce trzymało nóż. Przyjrzałam się i dostrzegłam że jest to człowiek. Ten odwrócił się, lecz mnie nie zauważył. Podszedł do jakiegoś mostku i wszedł do zapewne swojego domu. Poszłam za nim, widziałam więcej domów, to musiała być wieś. Rozejrzałam się i dostrzegłam psa, ten najwyraźniej czując mój wzrok także się odwrócił i na mnie spojrzał. Po chwili napięcia podeszłam bliżej. Lecz nagle usłyszałam w krzakach szelest.
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz