czwartek, 18 stycznia 2018

Od Wrotycza - 4 trening siły i zwinności

Witaj, nowy dniu. Dzisiaj coś się zmieniło.
Nie czułem żadnego zmęczenia po wczorajszym treningu. Jak widać, bieganie po lesie i łąkach pomimo oporu wiatru i śniegu nie było tak bardzo męczące, jak z początku mi się wydawało. W zasadzie, z radością po raz kolejny zauważyłem, że zarówno z moimi mięśniami, jak i ogólną kondycją jest coraz lepiej.
Tymczasem trzeba było zebrać się i iść na kolejne zajęcia. Dziś śniegu jest o wiele więcej niż jeszcze poprzedniego dnia rano. Wczorajsza śnieżyca zrobiła swoje. Białej masy było tak dużo, że spora jej zaspa wsypała się nawet do naszej groty. Gdy tylko wyszedłem na zewnątrz, zapadłem się w śnieg niemal po łokcie. Brrrr. Trudno dzisiaj będzie.
Krok za krokiem, dotarłem w końcu, wysoko unosząc nogi, na Polanę Życia. To właśnie tam, na największej w okolicy otwartej przestrzeni, od jakiegoś czasu ćwiczyłem pod okiem Mundusa. Tego dnia także czekał na mnie. I jak zawsze zaczęliśmy od dosyć ciężkiej rozgrzewki, by następnie szybko ułożyć plan dzisiejszego treningu. Gdy dowiedziałem się, co będę dziś robić, ucieszyłem się. Znowu, po kilkudniowej przerwie, wracamy do pływania. Lubiłem to, nawet w lodowatej wodzie.
Prawie cały dzień pływania, nurkowania i różnych ćwiczeń w rzece.
Dzisiaj zacząłem naukę jeszcze jednej rzeczy. Pływanie pod prąd. Najpierw po krótkim torze, potem już pod lodem, na nieco dłuższym odcinku. Mój nauczyciel uznał, że jestem gotowy do tej czynności, bo mam już silne i wytrzymałe mięśnie. Tak więc nauka szła nawet nieźle.
Ponieważ przez kilka poprzednich dni nie pływałem w ogóle, dzisiaj robiłem to trochę dłużej i skupiłem się wyłącznie na ćwiczeniu w wodzie.
Od razu też umówiłem się na następną serię ćwiczeń. Czemuż by znowu nie popracować nad szybkością? Lubię biegać, a jeśli może to jeszcze w czymś pomóc, to tylko lepiej. I siła, oczywiście. Obowiązkowo.

Gratulacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz