wtorek, 9 stycznia 2018

Od Kamy CD Wrotycza

Kiedy tylko weszliśmy w Skryty Las wokół natychmiast zrobiło się ciemniej. Korony drzew były tak rozłożyste i gęste, że tutaj, na ziemię nie docierały niemalże żadne promyki słońca. Każde drzewo starało się przewyższyć sąsiada i zagarnąć jak najwięcej światła dla siebie. Tuż nad ziemią unosił się przeźroczystobiały obłoczek, przypominający trochę mgłę. 
Nagle niepewnie przystanęłam, zauważając, że nikogo przy mnie już nie ma. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobić. Zawrócić się i opuścić las? A może lepiej poszukać tutaj swych przyjaciół? Jednakże nim podjęłam swą decyzję, niespodziewanie ciszę przerwał skowyt zranionego wilka. Natychmiast zwróciłam wzrok w tamtą stronę.
- Jest tam kto? - spytałam cicho
Nikt mi nie odpowiedział.
Rozpaliłam mały płomyk na łapie i podniosłam ją, by móc się lepiej wszystkiemu przyjrzeć. Nie było tu niczego co mogłoby wskazywać na czyjąś obecność. Odwróciłam się i zaczęłam ostrożnie iść w kierunku, z którego tu przyszłam. Po chwili jednak zaczęłam słyszeć za sobą kroki jakiejś innej osoby. Gwałtownie się zatrzymałam i z mocno bijącym sercem odwróciłam się. Nikogo tu nie było. Powoli wypuściłam z siebie powietrze i ponownie zaczęłam iść. Tym razem nie słyszałam już żadnych niepokojących dźwięków...

* * *

Ucieszyłam się, kiedy wszyscy już się od znaleźliśmy i byliśmy poza Skrytym Lasem. Wrotycz z czułością ściskał Palette i mówił do niej uspokajająco:
- Spokojnie, Paletko, spokojnie już tam nie wchodzimy. Idziemy teraz gdzie indziej. Gdzie chcesz?
- Nie wiem... - powiedziała myśląc - Może... może Kuraha wymyśli?
Na twarzy Wrotka, przez chwilę pojawił się grymas, jednak zapewne ze względu na swoją siostrę, po chwili stwierdził:
- Taaak... To dobry pomysł...
Słysząc te słowa Kuraha spojrzał na Wrotycza, jak na kogoś chorego psychicznie.

< Zawilec? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz