sobota, 6 stycznia 2018

Od Kanaa'y CD Oleandra

Od czasu tego niemiłego, porannego incydentu z ogniem minęło kilka godzin. W tej chwili, wraz z Kamą powoli wędrowałyśmy przez las, a celem tejże wędrówki była jaskinia. Nora, w której wtedy spałyśmy była jedynie takim tymczasowym miejscem na nocleg. Moja głowa wciąż pełna była różnych myśli. Jedne były o Oleandrze, inne o Zawilcu, niektóre o Kamie, a jeszcze inne o tej bolesnej sytuacji z ogniem. Wciąż zastanawiało mnie jak możliwe, że tak po prostu moje futro zaczęło się palić? Może i uznałabym tamto za sen, gdyby nie fakt, że miejsce gdzie ogień był najmocniejszy wciąż było trochę pozbawione futra i lekko piekło.
Wreszcie moim oczom ukazało się wejście do jaskini. Kama z zaciekawieniem tam pobiegła potykając się o własne łapki.
- Uważaj, bo się przewrócisz... - powiedziałam z uśmiechem do córki
Ta jednak mnie nie słuchała i beztrosko wbiegła na oblodzoną powierzchnię, niemalże od razu tracąc równowagę i się przewracając.
- Nic ci nie jest? - spytałam z troską w głosie
Kama próbowała wstać, jednak za każdym razem gdy to robiła to jej łapki natychmiast się rozjeżdżały na wszystkie strony. Chciałam już do niej podejść i jej pomóc, jednak nagle wydarzyła się bardzo dziwna rzecz. 
Kama zaczęła się palić. Jednak nie to było najdziwniejsze, a fakt, że mojej córce płomienie nie wyrządziły żadnej krzywdy. Nawet sierść miała nienaruszoną. 
Lód pod jej łapkami natychmiast się roztopił i Kama wstała merdając płonącym ogonem. Dopiero po dłuższej chwili dostałam olśnienia i zrozumiałam co jest tego wszystkiego powodem.
Kama odkryła swoje moce...

< Oluś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz