sobota, 6 stycznia 2018

Od Kurahy - 5 trening szybkości

Gdy obudziłem się rano, Shino nadal nie było. Jako, że byłem w wyjątkowo dobrym humorze, postanowiłem sam zająć się treningiem i przy okazji go poszukać.
Biegnąc przez las, uświadomiłem sobie jeden istotny szczegół. Zatrzymałem się gwałtownie. Przecież ciotka zawsze mówiła, że Shino praktycznie nie da się znaleźć. Zrezygnowałem więc z tego pomysłu, ale nie z biegania. Wróciłem do poprzedniego tempa i skupiłem się na utrzymywaniu równego oddechu. Z dnia na dzień szło mi coraz lepiej, co dawało mi motywacje do dalszych ćwiczeń.
Zbliżyłem się do granicy watahy i juz miałem zawracać, gdy ujrzałem Shino. Podbiegłem do niego.
- Co tutaj robisz? - zapytałem.
- Zastanawiam się, Kuro, nie widać? - odparł ze złością. Nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi.
- Nad czymś konkretnym? - nie dawałem za wygraną. Lis westchnął i usiadł.
Przez dłuższą chwilę czekałem, aż odpowie.
- Myślę nad powrotem na drogę, którą porzuciłem, gdy tu dotarłem. Wiesz, dla kitsune zdobywanie wiedzy to najważniejszy cel w życiu. Do pełni siły ciągle brakuje mi pięciu ogonów, a to wcale nie jest prosta sprawa...
- Co? Nie możesz odejść! - stwierdziłem, po czym dodałem ciszej: - Nie możesz mnie zostawić, jak wszyscy inny...
Lis odwrócił wzrok w stronę, w którą chciał się udać, wyglądał jakby podejmował najważniejszą decyzję w życiu. Z trudem przełknąłem ślinę, gdy wstał.
- W takim razie, chodźmy zapolować. Głodny się zrobiłem. - Minął mnie, uśmiechając się niepewnie.
Pobiegłem za nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz