wtorek, 13 października 2020

Od Ry’a – 3 trening siły

Otworzyłem oczy, budząc się jakby z półprzytomnego snu. Widząc nad samo to samo, wypełnione chmurami niebo i wiekowe szczyty porozrzucane dookoła, oprzytomniałem z lekka, niespiesznie podnosząc się na równe łapy.
Wypadek, jaki miał przed chwilą miejsce mógł być wystarczającym powodem, by zakończyć trening i skierować swe kroki w stronę bezpiecznego domu, problem był jednak taki, że czułem się zbyt oszołomiony, by próbować nawet zgadywać, z którego kierunku przybyłem do Skałek i która ścieżka mogłaby mnie zaprowadzić z powrotem do własnej jaskini. Znalezienie miejsca dodatkowo utrudniał także fakt, że przecież wprowadziłem się tam dopiero kilka dni temu i czasem nawet gubiłem drogę do jaskini, wracając wieczorem z pracy, a co dopiero dostać się tam z serca takiej głuszy…
Jedynym wyjściem, jakie wydawało mi się teraz możliwe, było więc obranie losowej ścieżki i patrzenie, gdzie los postanowi skierować mnie tym razem. Chowając nos w miękkiej powierzchni szalika, ruszyłem przez siebie. Z początku powoli, szybko przyspieszyłem do biegu, cichym przekleństwem witając ból w poobijanych mięśniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz