Po wyczyszczeniu ognistego futra przysiadłam na kamieniach taczających wodospad i w ciszy obserwowałam naturę. Wcześniej nigdy tego nie robiłam, ale po przebudzeniu ze śpiączki bardziej zwracałam uwagę na otaczająca mnie faunę i florę. Właśnie, Flora. To prawdopodobnie jej cząstka, której użyła, żeby mnie przywrócić do życia. Albo raczej przywrócić mój mózg. Po jakimś czasie kontemplowania przyrody zgłodniałam. Skierowałam się na Polanę Życia, żeby upolować coś na obiad. Musiałam zjeść coś ciepłego, bo czułam, że futro zaczynało powoli przymarzać mi do skóry. Chłodny wręcz zimowy wiatr wywoływał w moim ciele dreszcze. Truchtałam w miejscu by się rozgrzać. Upatrzyłam niewielkiego zająca mającego problem z tylną łapą. To jedyna ofiara jaką w obecnym stanie mogłam złapać. Poprułam do przodu czując przypływ adrenaliny. Bolącą wcześniej łapę zdążyłam już rozchodzić, więc biedny zając nie miał ze mną szans. Jego ucieczka była jednak spektakularna i pogoń zajęła mi dłużej niż myślałam. Gdy udało mi się w końcu złapać obiad, wróciłam z nim nad wodospad i rozpaliłam ogień, żeby zacząć się ogrzewać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz