Minęło kilka dni od rozmowy z Asherą, poza tym to życie toczyło się swoim normalnym tempem, jak to watasze. No może pomijając kwestię z alkoholowych szaleństw, co się dowiadywała od osób raczej postronnych - może po prostu nie mieli swojego zapasu.
Problematyka dnia dzisiejszego polegała wyjątkowo na niemożliwości skończenia czytania jednego ugrupowania dokumentacji, ponieważ jak na złość, najważniejszych informacji musiało brakować. Jaka była szansa, że przez starość papieru i jego rozlecenie się, dane przepadły? Najpewniej tak było.
-I teraz weź to skompletuj- wymruczała cicho po czwartej godzinie do siebie. Nie było rady, trzeba działać inaczej.
"A może rzucić to wszystko i wyjechać"- ktoś zanucił przechodząc. Faktycznie. Po co popadać w pracoholizm na start, jak można inaczej to załatwić? Najważniejsze było zapoznanie się z dostępną liczbą danych, jej uzupełnienie pewnie przypadnie komuś innemu. Ostatecznie westchnęła po zebraniu wszystkiego w jeden stos i spakowania go.
Tak właśnie transportowała spokojnie wypożyczone pliki z powrotem do jaskini na obrady typowo wojenno-polityczne, zapewne nikt nie będzie ich obecnie i wkrótce potrzebował ale wolała odłożyć dokumenty na miejsce, już z czystego założenia z porządnością oraz utrzymaniem ładu i składu. Czy jakoś tak. Po oddaniu ich z powrotem, nastała lekka pustka w głowie. Co tu robić? W duchu wadera się roześmiała - nie była przyzwyczajona do lenistwa i nicnierobienia. To aż była niekomfortowa wizja.
Może ktoś miałby jakieś zadanie dla Alkestis? Z taką nadzieją wolno kierowała się przed siebie z przypadkowym celem. Nawet zwykła rozmowa zajmie nieco czasu...
I tak byłoby, gdyby nie to, że w pewnej chwili zauważyła w oddali Sangre, który ją jakby obserwował. Przyjdziesz do mnie w odpowiednim czasie, tak wtedy powiedział? Dlaczego miałaby przyjść? Prawdę o sobie i swoim pochodzeniu znała już, zatem jakim celem byłoby ponowne spotkanie?
Może to dlatego, że miała w sobie część Blue, którą on uwielbiał. Pamięta, że wspominał jej pozbawione życia, dosłownie martwe oczy. Czy to go pociągało? Chciał je znowu zobaczyć? Jedyna pewność była taka, że ukazanie u niej martwego spojrzenia było dla niej zapewne nieosiągalne.
Prawda?
Przybycie Ashery odciągnęło ją od tych myśli, po ponownym zerknięciu w tamtą stronę basiora już nie było.
-Co jest Tisiu?- Zapytała się zaciekawiona.- Wpadniesz do nas może?
-Och. Jeśli nie będzie to problem- uśmiechnęła się delikatnie.- Ceres miały coś przeciw?
-I tak zrobię po swojemu- skrzydlata się roześmiała.
Ach ta mentalność wader, można by rzec.
<Ceres?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz