Po krótkim odpoczynku na wysuszonej ziemi, postanowiliśmy znaleźć jakiś wodopój. Skierowaliśmy się do Polany Życia i przysiedliśmy na chwile przy jeziorze. Okoliczne zwierzęta buszowały w zaroślach i pomiędzy drzewami. Ptaki śpiewały, ryby wyskakiwały co jakiś czas z wody jakby chciały się z nami przywitać. Wszystko wyglądał pięknie i aż nie mogłam się nadziwić, że żyje w tym miejscu.
- To co teraz robimy? – spytał Szkło,
gdy już zaspokoiliśmy pragnienie.
- Może wspinaczka? –
zaproponowałam patrząc na wysokie góry w oddali. Basior zgodził się bez
entuzjazmu. U szczytu góry widziałam wahanie w oczach wilka. Wiedziałam, że
zręczność nie jest jego najmocniejszą stroną, ale byłam pewna, że nadrabiał
siłą i wytrzymałością. Zaczęliśmy się wspinać powoli na szczyt. Szłam pierwsza,
a Szkło szedł moim śladem. Co jakiś czas trzeba było przeskoczyć z półki na
półkę, z czym ja nie miałam żadnego problemu. Basiorowi też ostatecznie udało się
dojść na samą górę. Zdyszani spojrzeliśmy na otaczający nas krajobraz. To było
idealne zwieńczenie tego treningu.
Gratulacje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz