Nie przestrzegając zasad Etain, dotyczących trenowania, postanowiłam dać sobie mocny wycisk. Po weselu, które tak skrupulatnie zaplanowałam w JEDEN DZIEŃ, byłam jeszcze bardziej osłabiona. Nie mogłam sobie pozwolić na ciągłą opiekę Szkła. Może i byliśmy teraz małżeństwem, ale poleganie na innych nigdy nie było moją mocną stroną. Opuściłam polanę weselną z samego rana. Nie mogłam dużo pić, w związku ze swoim stanem, więc czułam się nawet wypoczęta. Wbiegłam między gęste drzewa wymijając je slalomem. Starałam się utrzymać prędkość bez wpadania w przeszkody, ale niestety koordynacja mózg-ciało nadal mocno szwankowała. Wpadałam więc w kolejne drzewa i krzaki przewracając się co rusz. Po dwóch godzinach wyglądałam już jak po bijatyce z kilkoma wilkami na raz. Nie mogłam pozwolić by ktoś mnie taką zobaczył i posłał do Etain. Dlatego od razu, lekko kulejąc od jednego z upadków, skierowałam się do jednego z wodospadu przy górach. Obmyłam się i napoiłam. Zrobiłam to tak szybko na ile byłam w stanie. Zimna i oblepiająca mnie wokół woda zawsze mnie trochę przerażała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz