Materializując się na granicy Watahy Wielkich Nadziei, młoda wadera dostrzegła przechadzającą się wolno Opal, która dostrzegając pojawienie się białej, wolno podeszła ku niej. Przywitały się po zbliżeniu.
-Sekretarz watahy i dowódca straży czekają- poinformowała ją starsza.
-Zatem nie wypada im kazać dłużej- odparła. Opal od razu poprowadziła niejaki pochód ku celowi w jej watasze.
Dotarły niedługo później, w międzyczasie Alkestis idąc witała się z innymi wilkami gestem głowy. Wiedziała, że wszyscy będą cicho mówić między sobą o uderzającym podobieństwie do zmarłej byłej młodej alfy. Wiedziała to, jednak na jej pysku królował delikatny uśmiech. Dawało jej to pewnego rodzaju przewagę - zachowując spokój wysyła niemą wiadomość innym, iż wie kim jest i co tu robi. A przynajmniej tak to ktoś kiedyś koślawo wytłumaczył, co było zabawne na swój sposób.
W końcu obie dotarły do jaskini w której czekało dwóch wilków na nią. Czy to była ta słynna jaskinia alf? Przerobili ją na wojskową? Hm, ciekawe.
-Jestem sekretarzem watahy, Sekretarz- odezwał się starszy wilk gdy obie wadery weszły do środka i podeszły ku nim.
-Dowódca straży, Głóg- przywitał się drugi.
-Poseł WSC, Alkestis- kiwnęła głową z szacunkiem.- W imieniu samca alfa oraz watahy, dziękuję za zaproszenie. Czym zawdzięczam możliwość widzenia?
-Nie będę pytał, czemu tak młoda postać została wysłana, swoje już przeżyłem- uśmiechnął się nieco Sekretarz.
-Zapewniam, iż posiadam odpowiednie kwalifikacje- spojrzała na niego spokojnie.
-Wyczuwam w tym prawdę. Dobrze. Głóg, zechcesz zacząć?
-Oczywiście.- Wspomniany wilk zgodził się i przeniósł swój wzrok na waderę.- Nie będę owijał w bawełnę. Coraz częściej interweniujemy w kwestii wolno narastającego protestu odnośnie sojuszy naszych watah. Nasi członkowie buntują się odnośnie niektórych z sytuacji.
-Innymi słowy coraz częściej pada propozycja o zerwaniu porozumienia- dodał na zakończenie starszy wilk.
-Rozumiem- pokiwała głową analizując sytuację.- Mogę zapytać o argumenty buntowników?
Basiory spojrzeli po sobie. Była jedyna waderą, odkąd Opal wyszła w celu pilnowania niejako dostępu do jaskini i przebywających tam wilków. Sytuacja musiała być złożona pod tym względem. Zachowanie szczególnych środków ostrożności?
-Głównym argumentem powtarzającym się jest to, że wasza wataha zmieniła się. Nie wiedzą czy można na was jeszcze polegać. Czy sojusz ma jakiekolwiek potwierdzenie.
-Zmiany są standardową częścią toczonej historii. Wataha Srebrnego Chabra nigdy nie zapomina o swoich sojusznikach- powiedziała spokojnie, atmosfera jednak dawała odczuć siłę w tych słowach.- Gdyby zaistniało zagrożenie, przybędziemy na pomoc.
-Rozumiem- westchnął Sekretarz, podczas gdy drugi zaczął wolno chodzić w te i we te po jaskini.
-Czyżby narastający niepokój miał związek z Cieniami?- Spytała nieco się nachylając do przodu. Tamci zaraz poderwali głowy.- Czyli tak. Zapewniam, iż WSC zamierza dbać o traktat z WWN. Dołożymy wszelkich starań do tego.
-Twoje słowa dodają mi otuchy- głos sekretarza watahy wydawał się znacznie odprężony. Młoda wstała ze swojego miejsca.
-Natychmiast zawiadomię o tym naszego alfę. Podejmiemy odpowiednie kroki z naszej strony w sprawie utrzymania sojuszu.
-Dziękuję młoda damo, osobiście doceniam twoje zaangażowanie- Głóg ponownie zdecydował zabrać się głos, też wydawał się zrelaksowany.- Będziemy czekać na wieści.
-Proszę się o to nie martwić, jestem przekonana, że środki zostaną podjęte od razu po zapoznaniu się z obecną sytuacją. Dziękuję za możliwość widzenia, bezzwłocznie poinformuje alfę.
Doskonale wiedziała, że znacznie uspokoiła tych z jednych z najważniejszych, pozostało rozpocząć działania u siebie. Zaraz po wyjściu z jaskini, Opal odprowadziła młodą waderę do granic watahy, zatem faktycznie woleli zapobiegać niż leczyć. Godne podziwu.
-Jestem zmęczona ciągłymi akcjami uspokojenia zgromadzeń- westchnęła cicho starsza wadera.- Sytuacja nie jest zbyt ciekawa. Powiedz, tak szczerze jako wilk a nie poseł, widzisz w tym nadzieje?
-Naturalnie- potwierdziła Alke.- Wymaga to tylko podjęcia odpowiednich środków. Wszystko będzie ustabilizowane.
-Rozumiem- westchnęła ciężko.- Oby jak najszybciej.
-Wszystko w swoim odpowiednim czasie.
Wkrótce znalazły się na granicy watahy, po pożegnaniu, od razu teleportowała się w okolice jaskini Agresta. Był zaskoczony takim obrotem sytuacji, nieco podobnie jak Mundus. Czapla spojrzała na białą.
-Co o tym myślisz?- Niejako napawało ją to dumą, że nauczyciel pytał ją o jej opinię.
-Trzeba jak najszybciej rozwiązać problem z Cieniami, tym samym uspokoimy sojuszników i porozumienie pozostanie nienaruszone- odparła spokojnie.- Z tego co sekretarz watahy powiedział, wynika, że było pewnego rodzaju najście Cieni na tereny WWN.
-Interesujące- powiedział do siebie Mundus.
-Jutro wrócimy do tego- postanowił basior. Samica kiwnęła głową i pożegnała się wychodząc od nich.
Po wyjściu na otwartą przestrzeń dostrzegła otaczającą ją nocną atmosferę. Och, czyżby relacja z wizytacji tak długo zeszła? Och, przecież jeszcze wprowadzono to zarządzenie...
-Alkestis? Co tu robisz?- Naoru wydawał się zaskoczony widzeniem młodszej koleżanki.
-Sprawy polityczne się przeciągnęły- ujęła to krótko.
-Rozumiem. Wiesz, że musisz wrócić do siebie, prawda? Zaczekaj, odprowadzę cię.
-Dziękuję- uśmiechnęła się delikatnie. Chociaż wszystko świetnie widziała, nie chciała być problemem dla niego, dlatego się zgodziła. Plus by oboje mieli czyste sumienie.
<Nao? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz