Nie chciała mu sobą zawadź głowy. W ogóle nie chciała komukolwiek przeszkadzać i przerywać w pełnionych obowiązkach innym. Skarciła się mentalnie gdy sama medyczka musiała przyjść dla obejrzenia jej stanu zdrowia. Nie powinna kłopotać sobą innych.
-Alkestis?- Spytał się cicho zatroskany basior, zerknęła na niego. Doskonale zdawała sobie sprawę, że on tak łatwo nie odpuści z pomocą waderze, jeszcze w takiej formie zdrowotnej. Chcąc nie chcąc, będzie musiała pomóc sobie pomóc. Wolno zebrała się do pozycji siedzącej z lekko opadniętymi górnymi powiekami, spokojnie oddychała.
Myślała nad tym co powiedzieć, jednak tylko westchnęła na głos. Naprawdę, serce ją bolało na samą myśl, że ktoś musi jej pomóc zostawiając swoje zadania.
-Tylko te dokumenty zanieść do jaskini obrad- powiedziała niezbyt głośno. Może i lepiej się czuła ale prędzej ten tu o Naoru na nią podniesie głos jakby chciała sama to zrobić. Nawet dobrze zgadła, ponieważ zaraz szybko złożył papiery w jedno i był gotów do pełnienia funkcji swoistego listonosza watahy.
-Odprowadzę cię do siebie- stwierdził niż zapytał. Musiała się zgodzić.
"Agrest będzie musiał chwilę poczekać" pomyślała i spokojnie wstała w celu wolnego opuszczenia jaskini. To znaczy, najpierw musiała iść z basiorem by być na miejscu przy oddawaniu papierologii na jej właściwe miejsce. Podczas tego wolnego spaceru, czuła jak wilk na nią co jakiś czas zerka badawczo, zapewne w celu monitorowania jej stanu. Na samą myśl źle się czuła.
-Przepraszam- odezwała się cicho patrząc przed siebie.
-Za co?- Basior się zdziwił słysząc jej słowa.
-Że musiałeś mi pomóc- odparła tą samą tonacją głośności.- Oderwałam cię od zajęć. Przepraszam.
-Nie lubisz otrzymywania pomocy?- Zapytał.
-Zaprzątania sobą mną głową- poprawiła go dalej idąc.- Domyślam się, że masz ważniejsze zadania do robienia z których zostałeś odciągnięty. Dlatego przepraszam.
<Nao? Wybacz długość ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz