Piękny dzień.
Niektóre ptaki jeszcze obwieszczają swoją obecność.
Liście zasypują glebę swoimi wspaniałymi barwami.
W takie dni jak ten...
Alkestis usłyszała z oddali dźwięk przypominający chrząkanie i usilne tłumienie śmiechu, stąd dziwne parskanie. Nieco wyglądnęła głową ku światu zewnętrznemu, miała okazję zobaczyć jednego z najmłodszych wilków watahy, który zakrywał sobie łapą pysk. Dostrzegając jej obecność, zbliżył się, dalej mocno rozbawiony.
-Dzień dobry- zaświergotał wesoło.- Yir potrzebuje pomocy kogoś dużego. Czy pani pomoże mu?
-Oczywiście- zagruchała biała i tylko poprosiła o namiary pobytu wspomnianego wilka. Po otrzymaniu potrzebnych informacji, od razu skierowała się w tamtą stronę.
Kilka minut później już słyszała trochę duszący śmiech, definitywnie należał do tamtego wilka. Obrazek który zastała po wyjściu zza zakrętu był przynajmniej niecodzienny: Yir zwijający się na ziemi ze śmiechu (hej, on się aż popłakał?) a dobry metr od niego był zawieszony za tylną łapę wilk, którego jeszcze nie widziała w tych stronach. Wisiał tak sobie dziarsko głową w dół, niezbyt zachwycony z obecnej sytuacji.
-Przyjacielu, co się stało?- Zapytała się ciepło wadera podchodząc. Przyciągnęła sobą uwagę obu wilków.
-Och, witaj moja droga. Pomożesz mi może oswobodzić nowego członka?- Wskazał jeszcze ciężko oddychając na wiszącego. Kiwnęła mu głową na powitanie. Więc to on musiał być wilkiem, o którym nieco wcześniej usłyszała.
-Co się stało?- Zapytała podchodząc dla zbadania sytuacji. Yir znowu parsknął.
-Kolega narzekał w jednej sprawie, że mu temat zwisa i wszedł w jedną z zastawionych pułapek w formie zabawy. Teraz to mu całkiem wszystko zwisa- po czym znowu zaczął się śmiać. Uwięziony tylko przewrócił oczyma wzdychając. Spojrzała na śmiejącego się wilka, który na widok jej spojrzenia zaraz ucichł.
-Zajmę się uwiązaniem- powiedziała zbliżając się do drzewa.
-Będę łapał- dokończył za nią.
Będąc już na gałęzi, całe szczęście była ona solidna, przyjrzała się węzłowi. Wystarczyło go tylko zgrabnie przeciąć i po sprawie. Oczywiście przy tej czynności czuła na sobie wzrok skrzydlatego wilka, jednak dla jego bezpieczeństwa, skupiła uwagę na linie. Dobra praca pazurami i zaraz Yir pomógł mu bezpiecznie znaleźć na ziemi, oczywiście dalej parskając ze śmiechu. Gdy wadera zeskoczyła na glebę, uśmiechnęła się delikatnie do uratowanego.
-Proszę wybaczyć, nie przedstawiłam się wcześniej. Jestem Alkestis- ponownie skinęła głową, ignorując śmiejącego się kolegę obok.
<Valentine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz