-Ja za wami też- uśmiechnęła się lekko młoda wadera.
Faktycznie, gdyby nie różnorodności w postaci losowych sytuacji i zadań, wpadłaby do byłej opiekunki wcześniej. Jednak wykonywanie drobnych przysług całkiem łatwo zaczęło rozlewać się w czasie, skutecznie go pochłaniając i wypełniając swoimi elementami. Mówiąc kolokwialnym językiem, Alkestis była zajęta przy drobnostkach.
Samica o fioletowych oczach spojrzała ciepło na skrzydlatą, która w odpowiedzi zachichotała na słowa młodej. Czuła jak Ceres ją obserwował a potem sporadycznie czuła na sobie jego wzrok.
-Powiedz mi kochana, co robiłaś zanim przyszłaś?- Zapytała zaciekawiona Ashera.
-Pomagałam przy uprzątnięciu mogił watahy- odparła spokojnie.- Na jedne z ostatnich spadło wiele liści z pobliskich drzew.
Ashera znieruchomiała słysząc gładką odpowiedź młodej. Przyjrzała się jej lepiej.
-Na pewien sposób to wygląda teraz pięknie- przymknęła oczy.- Grób Palette cały czas wydaje się oddychać własnymi barwami.
-Tisiu...
-Ach, nieważne. Po prostu tyle możliwości jest do podjęcia. Przepraszam, rozgadałam się. Coś nie tak?- Przechyliła nieco głowę na bok widząc zatroskanie w oczach skrzydlatej.
-Och... Nie, raczej nie. Po prostu...- westchnęła przerywając. Najwyraźniej nie mogła powiedzieć tego na głos. Czy to byłaby znowu uwaga, że była uderzająco podobna do tej zmarłej? Starsza w końcu wstała, jakby sobie o czymś nagle przypomniała. Co okazało się prawdą.- Wrócę za dłuższą chwilę, zapomniałam odebrać jedną rzecz.
-Mogę pójść za ciebie- Tisia już zaczęła zmieniać pozycję ale tamta pokręciła głową.
-Nie, zostań tu sobie. Postaram się szybko wrócić- dodała obiecująco i już w następnej chwili dwójka młodych wilków została pozostawiona sama sobie.
Nawet jeśli Ceres wodził leniwie spojrzeniem, często zahaczał o siedzącą prosto waderę, która nieco zawstydzona wolno ruszała przednimi łapkami przed sobą, jednak nie miała spuszczonego spojrzenia na swoje urocze niebieskie skarpetki o niskiej wysokości.
Basior w dalszym ciągu milczał, nawet gdy złapała z nim kontakt wzrokowy. Cisza była nawet spokojna, chociaż wyczuwała w niej echo zawstydzenia. Prawdopodobnie przez to ostatnie drążenie Ashery do ich zejścia w partnerstwie.
-Nudzę cię swoją obecnością?- Kojący głos wadery przerwał ciszę. Ceres spojrzał na nią, miała jakby pogodzenie się z sytuacją w oczach.- Jeśli tak jest, powiedz i nie będę cię kłopotać.
<Ceres?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz