Samiec był zdziwiony tym, że od dłuższego czasu Ashera na nowo nie próbowała zaczynać tematu związanego ze związkiem. Był z tego zadowolony, ponieważ oszczędzał sobie zbędnego zakłopotania i zażenowania.
Obecnie znajdował się obok jaskini. Kopał łapą dziurę w ziemi. Nie miało to jakiegoś ambitnego celu. Po prostu basior miał dosyć leżenia. Spojrzał w bok. Zauważył stertę kamyczków. Może by nieco potrenował?
Przysiadł i skoncentrował swoją moc na kamyczkach. Jego oczy zaświeciły czerwienią. Po chwili kamyki zaczęły lecieć w wybranym przez demona kierunku. Zaczął z nich układać wierzę. Już prawie kończył...
- Ceres?! - zawołała jego matka. Ceres nie spodziewając się tego drgnął, a jego moc zaprzestała działać. Kamyki spadły na ziemię, jednocześnie niszcząc wierzę. Oczy znów wróciły do normalności. Samiec westchnął zrezygnowany, a następnie wstał i odwrócił się w kierunku matki.
- O co chodzi? - spytał obojętnie.
- Mamy gościa. - odparła radośnie. Po chwili niepewnie wyłoniła się zza niej Alkestis.
- Mhm. - mruknął w odpowiedzi.
- Chodź do środka. Zjemy sobie wspólnie posiłek. - powiedziała wesoło i weszła do środka. Basior niechętnie udał się za nią. Gdy mijał Alkestis spojrzał na nią kątem oka.
- Witaj po małej przerwie. - odparł i wszedł głębiej. Usiadł w rogu, jak to zazwyczaj miewał robić i przyglądał się obu waderom. Ashera zaczęła przygotowywać posiłek.
- Zdążyłam się za tobą porządnie stęsknić. - powiedziała radośnie skrzydlata do Alkestis. Ceres natomiast przyglądał jej się. Niezbyt nachalnie, lecz z pewnym zainteresowaniem. Po chwili ułożył się i okrył ogonami bok. Ziewnął nieco zmęczony i leniwie rozejrzał się po jaskini.
<Alkestis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz